Znowu uciekłam. Kochałam powiew wiatru nocą, sprawiał, że miałam dreszcze, które uwielbiałam. Noc ta była wyjątkowo jasna przez pełnie księżyca, która oświetlała Ci drogę, w którą powinnaś podążać. Było niezwykle cicho, nie było ludzi, ruchu drogowego, szczekających psów i oburzonych panienek. Panował spokój. Było tak, jak najbardziej lubiłam. Mogłam wtedy myśleć, płakać, biegać nago, krzyczeć... co tylko chciałam. W tym czasie miałam wrażenie, że świat należy do mnie i istnieje tylko dla mnie.
Chodziłam zawsze tą samą drogą... kamienice, park, jezioro i powrót. Zdarzało mi się zrobić kilka rundek. Nie brałam pod uwagę wszelakich niebezpieczeństw, nawet o nich nie myślałam. Tej nocy miałam jednak ochotę na coś nowego. Gdy szłam w stronę parku stwierdziłam, że skręcę w ostatnią uliczkę. Wyglądała na przestrzenną i najbardziej ciekawą ze wszystkich... i tak właśnie było. Weszłam do niej bez większego namyślania się. Rozejrzałam się i zdziwiłam, bo miejsce to wyglądało na "urządzone" przez kogoś. Była tam stara, wyblakła kanapa oraz stolik, na którym znajdowały się zepsute, lekko podpalone karty do gry. Szybko i niedokładnie upewniłam się czy nikogo nie ma i rozgościłam się.Położyłam się na kanapie, zamknęłam oczy i rozkoszowałam się daną chwilą, gdy nagle usłyszałam szelest wydobywający się zza śmietnika. Na początku pomyślałam, że to jakiś bezdomny zwierzak. Gdy poszłam to sprawdzić okazało się, że za śmietnikiem znajduje się strasznie zaciemniona uliczka. Poczułam niepokój, gdy nagle wyłoniła się z ciemności wysoka postać mężczyzny. Miał on założoną chustę i kaptur, przez co widziałam tylko jego oczy. Gdy powoli postawiłam pierwszy krok do ucieczki, w ostatnim momencie złapał mnie za ramię i przyciągnął w stronę ściany. Położył rękę na moich ustach, żebym nie mogła wydobyć z siebie żadnego odgłosu.
-Co taka dziewczyna jak Ty robi o północy sama? Nie powinno Cię tutaj być, świat jest niebezpieczny, a ta okolica szczególnie. Masz szczęście, że spotkałaś tylko mnie, a nie któregoś z moich znajomych... jednak nadal nie możesz być pewna, że Ci nic nie zrobię- mówiąc to uśmiechnął się i delikatnie przybliżył twarz do mojej, trzymając mnie w pasie, patrząc mi głęboko w oczy. Zamarłam. Sądziłam, że jestem odważniejsza, jednak się myliłam. W pewien sposób podobało mi się, jednak przerażenie dominowało. Z moich oczu zaczęły płynąć łzy.
-Dobra, starczy już tego straszenia- powiedział dość poważnie- Chciałem Ci tylko uświadomić, żebyś bardziej uważała i nie chodziła bezkarnie, bez zastanowienia w nieznajome uliczki, tym bardziej w nocy. Wracaj szybko do domu... tylko bądź ostrożna- puścił mnie i odszedł w stronę zaciemnionej uliczki.
CZYTASZ
Krzyk duszy
Mystery / ThrillerPokonać własne wady, słabości. Są to cele większości z nas, jednak czy spełniamy je w 100%? Czy najtrudniejszym nie okazuje się odkrycie własnego siebie?