Nieznajomy

35 3 0
                                    

Ten dzień był bardziej wyczerpujący niż pozostałe. Nie przespałam całej nocy po wczorajszym incydencie. Nie potrafiłam się skupić w szkole, co pewnie jeszcze bardziej pogorszy moją sytuację. Po lekcjach nie wróciłam do domu. Za ostatnie drobniaki kupiłam sobie drożdżówkę, którą ochoczo zjadłam. Błąkałam się bez celu myśląc o nieznajomym. Wystraszył mnie, mimo to nie myślałam o nim źle... nawet zainteresowała mnie jego osoba. Chciałam go poznać. Byłam tego pewna. Spontanicznie zaczęłam się kierować w stronę miejsca, w którym go spotkałam. Zapadał zmrok przez co ludzie zaczęli znikać z ulic. Gdy doszłam do danego miejsca , stanęłam przed ostatnią uliczką. Zaczęłam się denerwować, jednak nauczyłam się żeby przezwyciężać strach. Weszłam dość niepewnie, rozglądnęłam się po czym usiadłam na kanapie. Po kilku minutach bezczynnego siedzenia  usłyszałam ten sam dźwięk co poprzedniego dnia. Energicznie wstałam z nadzieją, że to on. Niestety myliłam się. Byli to dwaj mężczyźni z okropnym wyrazem twarzy. Gdy mnie zauważyli zaczęli zmierzać w moją stronę. Moje ciało skamieniało. Zawsze, gdy nad moim ciałem przejmuje kontrolę strach, nie potrafię wykonać żadnego ruchu. Jedyne co wtedy robię to płaczę. 

-Ohooho, kogo my tu mamy!- zaśmiał się głośno jeden z nich, po czym zaczął dotykać mnie po twarzy swoimi brudnymi paluchami. Zaczęłam się szarpać i krzyczeć jednak nic to nie dało             - Przestań się tak wiercić! Zaczynasz mnie denerwować!- uderzył mnie w twarz. Zaczęłam płakać jeszcze mocniej i głośniej.

-To nic nie daje... Trzeba jej pokazać z kim zadarła.- powiedział drugi, po czym zaczął zdejmować mi spodnie. Zaczęłam panikować, krzyczeć i gryźć.                                                                                               -Jak przestaniesz się tak rzucać, nie będzie mocno boleć- zaśmiał się szyderczo, po czym wszyscy usłyszeliśmy szelest.

-Zostawcie ją!- gdy usłyszałam ten głos kamień spadł mi z serca. Nigdy w życiu się tak nie cieszyłam- Zostawcie ją, powiedziałem... a wiecie, że nie lubię się powtarzać- mówił to poważnym głosem i z groźnym wyrazem twarzy.

-Ojj przestań... chcieliśmy się tylko zabawić- westchnął jeden z nich po czym mnie puścił                - W ogóle nie masz poczucia humoru.

-Idźcie już stąd- mówiąc to złapał mnie za rękę i przytulił- Nie płacz już, jestem tutaj, nic Ci nie grozi- po tych słowach strach zniknął. Od tamtej pory wiedziałam, że nigdzie nie będę się czuła tak bezpiecznie, jak w jego ramionach. 

Krzyk duszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz