~perspektywa Lucy~
Widziałam tylko przeraźliwie jasne światło.
- Budzi się!
Słyszałam tylko stłumione krzyki.
- Otwiera oczy!
Czułam tylko ból w ręce.
- Trzymaj ją!
Nie wiedziałam gdzie jestem ani w jaki sposób się tu znalazłam. Nie wiem nawet kim jestem. Chyba jedyne co wiem to to, że mam na imię Lucy i że nie jestem zwyczajna. Przynajmniej tak mówi ten pan w białym fartuchu który podaje mi zastrzyki.
Powiedzieli mi, że mam dar. Że jestem ponadprzeciętnie inteligentna. Z jednej strony widzę w ich oczach chorą fascynację, a z drugiej strach. Czy się mnie boją?
Podobno jestem teraz w zakładzie dla osób wyjątkowych, ale jestem tu sama. Nie ma tu nikogo oprócz ludzi w białych fartuchach.
Od czasu gdy się tu znalazłam nie widziałam nikogo z zewnątrz. Same białe fartuchy.
Przypomniałam sobie coś jeszcze. Kuchenny blat. Udeżyłam w niego po czym zasnęłam. Wtedy zabrali mnie tutaj.Już drugi tydzień przebywałam w zakładzie. Ludzie w białych fartuchach cały czas utrzymywali mnie w przekonaniu, że jest to dla mnie najbezpieczniejsze miejsce. Tylko czy bezpieczeństwo oznacza swobodę? Każdego dnia miałam określony plan. Śniadanie. Zastrzyk. Badania. Obiad. Zastrzyk. Czas wolny. Kolacja. Tabletki. Sen.
Zastrzyki podobno pomagają mi znieść to co tkwi w moim organizmie. Tylko że nie wiem, co to jest. Czuję tylko ciągły ból w ręce.
CZYTASZ
Dziewczyna z blizną [CHWILOWO ZAWIESZONE]
Science FictionLucy od dziecka posiadała na ręku dziwną, podłużną bliznę - nawet specjaliści nie wiedzieli skąd ona się tam wzięła; została ona uznana za defekt wrodzony. Gdy poznała pewnego chłopaka, z blizną zaczęło się coś dziać... Ale co? Jak to się wszystko s...