2

740 73 7
                                    

Nadal lekko zaspana spojrzałam na właścicielkę irytującego głosu.

Jaka Lydia? O co jej chodzi? Znowu postanowiła się nabijać ze mnie i z mojej miłości do książek, czy może tym razem na prawdę zamieniła się w pustogłową laleczkę, na którą się kreuje?

Z cichym westchnieniem zsunęłam z głowy koc i usiadłam opierając się o ramę łóżka. Jednak zaniemówiłam nie z powodu bezsensowności słów mojej młodszej siostry, ale dlatego, że była ubrana i uczesana inaczej niż zwykle, w dodatku pokój, w którym się znajdowałam był urządzony w stylu dziewiętnastowiecznym.

Rozejrzałam się po pokoju (a raczej komnacie) i spostrzegłam ściany przyozdobione tapetą z motywem kwiatów, stojące na stoliczkach nocnych ubrudzone woskiem świeczniki, drewniane regały z mnóstwem książek, szafa, toaletka z dużym lustrem i dębowe kolumny łoża. Na nim samym leżała narzuta w kolorze spranej bieli, lekko zniszczona od ciągłego używania, pod którą właśnie leżałam, a po której skakała Lana. Ona sama była ubrana w białą przydużą koszulę nocną i biały czepek, zawiązywany pod brodą. Z dużym zaskoczeniem zauważyłam, że sama mam na sobie takie ubranie.

Gdy siostra krzyknęła w moim kierunku przerywając rozmyślania wystraszyłam się i w rezultacie spadłam z łóżka. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, co powiedziała. Szok zastąpiła wściekłość.

W co ona pogrywa? Jeśli chciała mnie przestraszyć i obudzić w efektowny sposób, to jej się udało.

- Słuchaj, ja wiem, że lubisz się ze mnie nabijać, ale to już przesada! Lana, masz mi w tej chwili wyjaśnić co tu się dzieje!

Dziewczyna spojrzała na mnie jak na wariatkę i uśmiech zniknął jej z twarzy.

- Nie wiem, o o co Ci chodzi, Lizzie. Po prostu przyszłam, żeby Ci przekazać nowe wieści. I nie wiem, czemu nazywasz mnie Lana. Chcesz mnie obrazić przestając używać mojego imienia? - spojrzała na mnie spod byka lecz jej twarz nagle przybrała zaniepokojony wyraz. - Może jesteś chora, Lizzie? Podobno w gorączce ma się różne majaki i przywidzenia. Tak, to chyba to. Strasznie dziwnie się zachowujesz.

Brunetka zeszła z łóżka i usiadła przy toaletce, na której leżały różnorodne przyrządy kosmetyczne, a które wyglądały jak narzędzia tortur. Nie sądziłam, że w tamtych czasach dbanie o urodę było tak trudne, stwierdziłam z dziwnym rozbawieniem, które jednak nie obejmowało mojej twarzy.

Dziewczyna wzięła w dłoń szczotkę do włosów i zaczęła rozczesywać swe bujne loki pasmo po paśmie. Spojrzałam na nią zszokowana.

Ja się dziwnie zachowuję? Ja?! To chyba jakiś żart...

- Przyszłam Ci powiedzieć, że mama od rana wariuje. Dowiedziała się, że będziemy mieć nowego sąsiada. Nazywa się niejaki Bingley i przyjeżdża do Netherfield... - zaczęła siostra.

To zdecydowanie jakiś głupi żart, albo umarłam i jestem w niebie...

- Podobno przyjeżdżają razem z nim jego siostra i przyjaciel. Mama od rana jest podekscytowana i o niczym innym nie mówi. Jakby na to nie patrzeć, jest to duże wydarzenie...

Nagle do pokoju wpadła dziewczyna ubrana w skromną brązową sukienkę, z okularami na nosie i dużymi brązowymi oczami. Jej strój był szyty jak na dziewiętnastowieczne czasy i to samo mogłam powiedzieć o fryzurze, jednak nie to było powodem mojego zdziwienia. Wyglądała zupełnie jak siostra Jenny, Maddie.

- Mama prosi, byście zeszły w końcu na śniadanie. Lydia, odłóż tą szczotkę, są ważniejsze sprawy niż wygląd. Na przykład taka rodzinna rozmowa przy stole o poranku. Ubierzcie się i zejdźcie na śniadanie - mówiła przemądrzałym tonem i już miała wychodzić, gdy zwróciła się w moim kierunku. - Lizzie, może ty jednak się uczesz.

Spojrzała na mnie z politowaniem i wyszła, a ja otwierając usta jak ryba nie wiedziałam, co powiedzieć. Czy to możliwe, by to był sen? Tak, to musi być sen! W końcu usnęłam na kanapie... I czytałam moją powieść! Tak, to na pewno sen!

Przetarłam oczy ciągle lekko zdezorientowana. Uszczypnęłam się w dłoń, niestety nic nie dało. Ciągle śnię. Westchnęłam ciężko. Skoro nie mogę się obudzić to przynajmniej postaram się przez to jakoś przejść. Bo skoro to mój sen, to znaczy, że wszystko zależy ode mnie i mogę być kim chcę. A tu najwidoczniej jestem Elizabeth Bennet. Jej historia jest moją, tak? Więc będę jak Lizzie!

Wstałam z łóżka i podeszłam do Lany... znaczy Lydii i spojrzałam na nią.

- No, dobrze. Pomóż mi się ubrać - powiedziałam z rezygnacją. Dziewczyna przeniosła na mnie swój wzrok lekko zdziwiona lecz wstała i zwolniła mi miejsce przy toaletce. Usiadłam na stołku i zdjęłam czepek.

Być Elizabeth | Duma I Uprzedzenie Inna HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz