2.

662 9 0
                                    

Nagły ból rozrywa mi tkanki w nodze. Czuję długie kły wbite w udo. Czuję jak ich właściciel próbuje mnie roszarpać. Otwieram szeroko oczy z krzykiem. Czuję wodę spływającą po ciele i lepkość na ubraniach. Z trudem łapie oddech próbując się rozejrzeć. Moje dłonie szybko lgną do uda. Szukam krwi, śladów zębów czy chociaż innego stworzenia. Ułamki sekund później czuję czyjeś ręce na swojej tali. Z przerażenia spadam z łóżka. Jestem w pół formie. Strach odbiera mi rozum. Jestem gotowa zaatakować. Moje rozszerzone źrenice spotykają się z oczami bruneta. Wspomnienia z wczoraj. Ich natłok i nagłość sprawiają że miekną mi kolana. Jestem beznadziejna. Szelest kołdry wyrywa mnie z rozpaczy. Zaczynam warczeć. Każdy atakuje ze strachu i bezsilności. Widzi że się boję. Jego triumf pojawia się w formie zadowolenia w oczach i uśmiechu. Nieturalnie szerokiego. Przerażającego. Wstaje. Podchodzi. Kładę uszy i ciało coraz bardziej. Coraz bardziej widać moje dziąsła. Coraz bardziej się boje. Alfa wyciąga rękę w moją stronę. Mija kilka chwil zanim powoli przysuwam nos w jej stronę. Chłopak teraz uśmiecha się poblażliwie. Prycha a ja wbijam zęby w jego dłoń. Słychać trzask kości. Nie mija 6 sekund a ja jestem przygnieciona do jego klatki i gryziona w ucho. Puszczam go piszcząc. On natomiast nie ustępuje i zaciska je coraz mocniej. Złapał przy krawędzi. Czuję otępienie. Myślę tylko o cierpieniu jakie przeżywam. Nie dochodzi do mnie nic innego. Czerwona ciecz spływa mi na nos. To mnie orzeźwia. Biorę oddech. Pierwszy od dłużej chwili. Słychać świst przy pobieraniu powietrza. Czuję że to moja krew. Puszcza, odpycha mnie i wstaje. Ma całą zakrwawioną twarz a w uśmiechu między jego zębami można dostrzec kawałek czegoś. Dłońmi mimowolnie dotykam swojego ucha. On ma moje ucho. On odgryzł mi kawałek ucha. Zmieniam się w człowieka. Rana dalej krwawi. Chłopak wypluwa sobie na rękę kawałek mnie i wyciera usta.

- Do mnie- warczy a ja staje wyprostowana. Dalej trzymam się za ucho- Do. Mnie.- cedzi przez zęby.

Przysuwam się do niego patrząc na usta, które zrobiły mi tak wielką krzywdę.
- Dobry piesek- dostaje z liścia
-brzydko tak się nie słuchać i atakować- klepie mnie po głowie i zjeżdża na moją rękę tamującą krew. Podchodzi bliżej. Zaciskam oczy czekając na cios. Odsuwa moją dłoń i szepcze mi do ucha- to ma się więcej nie powtórzyć jasne?

Milczę. Czuję jego oddech. Czuję jego ciepło. Czuję ciepło krwi z rany i czuję ból towarzyszący jej posiadaniu. Przechodzi mnie dreszcz a treść żołądkowa podchodzi do gardła. Czuję jego język na swoim uchu. Chłopak liże nierówne krawędzie zostawione przez jego zęby. Po chwili zaczyna ssać aż w końcu całuję. Czekam aż się odsunie. Błagam o to w myślach. Ale on zamiast zwiększyć dystans nachylwa się bardziej i obejmuje ustami płatek mojego ucha. Znów ssie przez chwilę a ja chce tylko zwymiotowac. Motylki w brzuchu są niczym noże tnące wnętrzności żeby zwrócić się na wolność. Słabne. On mnie łapie i kładzie znów na łóżku. Na moim płatku są teraz jego dwa kły. Lekko trzymają go uniesionego. Boję się. Biorę spazmatyczny oddech. On się odsuwa. Wypuszczam niespokojne powietrze. Mój wzrok ląduje na udzie. Dotykam go. Nie ma śladu. To był tylko zły sen. Zakrywam twarz i siadam po turecku.
-Przepraszam- słuchać szept. Mój szept- nie chciałam, ja poprostu się bałam.
-Bałaś?
-Boję- czas terazniejszy sprawia że czuję chłód z jego strony. Otwieram oczy i niepewnie na niego patrzę. Ale on nie patrzy na mnie. Patrzy na moje ucho.
- To przestań. Idź się umyć bo jesteś cała we krwi. Ja także.

Wstaje i idzie w stronę jakiegoś pomieszczenia bez drzwi. Idę za nim. To łazienka. Duże, przestronne pomieszczenie ozdobione jest równie dużym lustrem na przeciwko wolno stojącej wanny. Podchodzę za nim do umywalki. Patrzy sugestywnie na kran i w moje oczy w odbiciu lustra nad nim. Niepewnie odkręcam wodę i nachylam się, żeby zmyć ślady jego śliny zmieszanej z krwią z ucha. On opiera się tyłem do lustra tuż obok mnie i w milczeniu wdycha zapach łazienki. Czuje napięcie jego mięśni i myśli. Podnoszę głowę, żeby zobaczyć gdzie posączyła się jeszcze krew i gdzie muszę jeszcze doprowadzić strumien wody. Szyja, broda i bluzka zaznaczona jest ciemną mazią. Czyja to bluzka. Podnoszę materiał do nosa. Znam ten zapach. To jego zapach.

- Przepraszam, że zabrudziłam Ci bluzkę- mówię ze skruchą. Bluzka, rzeczywiście, Bogu winna a straciła prawdopodobnie życie. Ciężko będzie to doprać. Niestety krew wilkorwistych jest gęstsza. Patrzy na mnie z ukosa. Jego twarz nie ma wyrazu a oczy nie zdradzają myśli. Nagle obraca się tak, że jego ręce znajdują się po moich bokach. Nagły ruch sprawia że się kule i zamykam oczy. On tylko zbliża się zaciągajac się. Strasznie dużo węszy. Obrzydliwe. Trąca nosem mój policzek a ja otwieram powoli oczy. Ociera się o mój nos z uchylonymi oczami. Jego ciało się rozluźnia. Czuje że z rany na nowo zaczyna się sączyć. On opiera czoło o moje i ublizuje wargi.

-Smaczna jesteś księżniczko- mówi i całuję mnie. Otwiera stalowe oczy i patrzy prosto w moje. Szczerze.. Boje się że będzie mnie gryzł co jakiś czas. Niestety, u wilków taka forma podrywu czy zabawy jest dość częsta.
Chce sięgnąć do ucha ale boję się ruszyć więc tylko zaciskam dłonie na bluzce. Jego wzrok przenosi się na moje ucho. Wzdycha i otwiera szafkę. Wyciąga z niej wódkę i gazy, i sadza mnie obok umywalki. Opatruje mi ucho a ja skomle z bólu. Zerka mi w oczy co jakiś czas i kiedy kończy całuję mnie w czoło. Odsuwa się lekko  i skanuje moje ciało jakby oceniał ile procent jest ubrudzone przez jego czyn. Jego rana jest już zagojona ale ślady krwi wskazują na to że sam mocno krwawił. Dobrze mu tak.

-Umyj się w wannie - wzdycha- Przynose ci zaraz nową bluzkę i bieliznę. Musisz odpocząć. Czuć od ciebie słabość. To obrzydliwe.

Rzuca na mnie krótkie spojrzenie i wychodzi. Woda napełnia wannę. Zdejmuje bluzkę ostrożnie, tak by nie zahaczyć ucha. Jestem aż tak odpychająca? Kiedy pozbywam się też dolnej części bielizny i pochodzę do wanny on wchodzi do łazienki. Zakrywam się w przestrachu a on nawet na mnie nie patrząc kładzie ciuchy obok siebie i zaczyna zmywać zaschniętą już krew z ręki. Nadal spięta wchodzę do wanny i zanurzam się skulona jak najbardziej w ciepłą wodę. Zakręcam kurek i czekam z zamkniętymi oczami aż moja skóra nasiąknie ciepłem i wilgocią. W końcu ruszam ręką ku szyji i zaczynam masować sobie kark. Opieram plecy o ściankę wanny a druga ręka ściera ślady makabry z dekoltu. Otwieram oczy na nagły ruch po mojej prawej. Mój mate nadal jest w łazience i mi się przygląda. Podchodzi do mnie zdejmując bluzkę i rozpinając spodnie. Utrzymując kontakt wzrokowy rozbiera się do naga a ja się kule w rogu wanny.

Co on robi?

Już po chwili poziom wody podnosi się znacznie. Dotyka mnie, obraca jak lalkę i opiera na swoim torsie. Boje się ruszyć żeby nie pobudzić go niepotrzebnie. Rozluźnia się, zsuwa głębiej w wodę i kładzie rękę na moim brzuchu. Czuje jego penisa na plecach. Zaciskam oczy modląc się, żeby to był tylko zły sen.

************

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 13, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Bądź grzeczną dziewczynkąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz