Dokidoki

8.9K 485 1.3K
                                    

- Dobrze, a więc dzisiaj gramy w dwójkach. Musicie poćwiczyć wszystkie elementy gry, więc to najlepsze wyjście - trener na chwilę się zatrzymał i spojrzał na kłócących się Tsukishime i Yamaguchiego - czy ja wam przypadkiem nie przeszkadzam? - podniósł głos, a oni uspokoili się - a więc jak mówiłem dobiore wam teraz partnera do gry - spojrzał na nas wszystkich i zaczął dobierać dwójki - Nishinoya i Tsukishima, Tanaka z Sugawarą, Tobio i Hinata..

- Trenerze - razem z Kageyamą niemal w tym samym momencie przerwaliśmy trenerowy z niezadowoleniem w głosie

- Czy powiedziałem, że macie prawo się sprzeciwiać?

Obaj opuściliśmy głowę i odpowiedzieliśmy na pytanie. Kilka minut później wszyscy byli już rozdzieleni. Ja niestety musiałem grać z Kageyamą,a pokonanie go... bez niego, było czymś niemożliwym.

- Siedzimy w tym razem Hinata - powiedział kiedy się rozciągaliśmy - wiem, że nie wygrasz ze mną, ale chociaż się postaraj, bo w odróznieniu do ciebie ja chcę poćwiczyć

Zmierzyłem go wzrokiem i odpowiedziałem mu najpoważniejszym tonem jaki kiedykolwiek zdołałem osiągnąć.

- Tym razem wygram - spojrzałem mu prosto w oczy a ten wybuchnął śmiechem - co cię tak bawi tyczko? - krzyczałem próbując dosięgnać ręka jego twarzy

- Hinata, czy ty zawsze musisz być taki naiwny? - powiedział wyciarając łzę, która została wywołana śmiechem - posłuchaj, jak wygrasz to zrobie co chcesz, znaj moją dobroć. Ja nigdy nie dostawałem nagród za swoje wygrane, ale czuję, że tobie oprócz samozaparcia potrzebna jest jakaś nagroda. Ty sie postarasz,a ja poćwicze - spojrzał na mnie rozbawionym wzrokiem i przeczesał swoje włosy.

Tym razem wygram

Stanęliśmy po przeciwnych stronach siatki i przybiliśmy sobie piątke. Czułem na sobie dodatkową presje, bo tym razem Kageyama zrobi co tylko chcę. Będe miał tyle możliwości! Mogę go upokorzyć, moge się nim wysłużyć czy cokolwiek. 

To będzie piękna wygrana, a on nawet nie wie co na niego czeka.

- Nie wierze w to! - Tobio powiedział, kiedy obaj położyliśmy się wycięczeni na podłogę - nie wierze! Jak to możliwe? - wstał i stanął nade mną mierząc mnie zabójczym wzrokiem - Jak to możliwe Hinata? - powiedział przez zaciśnięte zęby, kiedy ja z zamkniętymi oczami uśmiechałem się 

- Widzisz Kageyma. Tak to wszystko działa. Moje samozaparcie jest nie do pokonania - otworzyłem oczy i zobaczyłem bardzo zdenerwowaną i czerwoną twarz Tobio - w takim razie, jesteś mi winny przysługę - powiedziawszy to podniosłem się do siadu i zmierzyłem się ze wzrokiem Kageyamy, wciąż się uśmiechając

- Nie ma mowy! - był wyraźnie zdenerwowany - ja żartowałem, a ty jak zwykle bierzesz wszystko na poważnie. Twoje niedoczekanie, że zrobie to co chcesz

- To ty to powiedziałeś, więc teraz nie ma odwrotu od twojej obietnicy

Kageyama wstał i ruszył w stronę wyjścia zostawiając mnie śmiejącego się na ziemi.

Na szczęście była sobota, więc miałem jeden dzień na wymyślenie mojego życzenia.

Tyle wygrać!

Na moje nieszczęście nie umiałem wymyślić nic na tyle dobrego, żeby było godne poświęcenia jedynej okazji na upokorzenie lub wykorzystanie Tobio.

Od poniedziałku dzieliło mnie tylko kilka godzin, a ja leżałem na łóżku w ciemności rozmyślając o tym co mogę zrobić. Chciałem nie spać całą noc, żeby coś wymyślić, ale zasnąłem.

Obietnica || HaikyuuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz