-
Co Cię to obchodzi? W ogóle możesz mnie już puścić? Zrobią mi się siniaki - moja złośliwość wzięła górę. Może wydaję się słaba, ale mogę przywalić.
- Od kiedy stałaś się taka ostra, co?
- Od zawsze taka byłam. O co Ci chodzi?
- Dokładnie pamiętam jaka byłaś - że niby co?! Czy on próbuje mi wmówić, że to ja się zmieniłam? Kiedy to on zachowuje się jak jakiś gówniarz i szczyci się swoją "popularnością"?
- Ludzie się zmieniają - nie wytrzymuje.
- Ale tylko z wyglądu – dokańcza. - Powiesz mi wreszcie co się stało czy dalej będziemy udawać, że się nie widzimy?
- Mów sobie co chcesz, ja wracam do domu - tak właśnie chciałam zakończyć naszą niedorzeczną konwersację, lecz to nie jest mi dane.
- O nie, tak się bawić nie będziemy - łapie mnie za nadgarstek, dlaczego to tak strasznie boli? Nie, nie chodzi mi teraz o ból fizyczny, choć muszę przyznać , że silny jest skurczybyk. Boli mnie to, że bawi się teraz mną, a ja nie mam wyboru - Podwiozę Cię, nie chcę Cię mieć na sumieniu, zapłakaną i "posiniaczoną"- ostatnie słowo wypowiada z wyraźną ironią. Dupek, co on sobie w ogóle myśli?! Czy w ogóle myśli?
- Powtarzam Ci, żebyś mnie puścił, nie pojadę z Tobą tym twoim autkiem. Wolę autobus!
- Wolisz stać na przystanku i marznąć, niż być podwiezioną pod sam dom przez swojego najlepszego przyjaciela z podwórka?
O, nie. Teraz grubo przesadził. Ja tak łatwo nie odpuszczę!
- Sugerujesz, że jestem takim zmarzluchem, że omamisz mnie swoim podgrzewanym siedzeniem?
- Zawsze byłaś zmarzluchem.
- Nie prawda, to Ty nim byłeś. I, że niby Ty jesteś moim najlepszym przyjacielem z podwórka? Śnisz.
- Mów co chcesz, ja wiem swoje. A teraz chodź, nie przyjmuję odmowy.
- Ups, zawsze musi być ten pierwszy raz.
- Ale nie dzisiaj - w tym momencie przerzuca mnie przez ramię i kieruje się w stronę swojego samochodu. Oczywiście szarpię się i kopię, ale on nic sobie z tego nie robi.
Kiedy siedzimy już w jego aucie, muszę przyznać, że faktycznie, jest mi cieplutko. Odpala silnik i ruszamy. Jedziemy w ciszy, którą zagłusza tylko radio. Ale zaraz, zaraz. Przecież to nie jest droga do mojego domu. Gdzie on ma zamiar mnie wywieść?!
- Co robisz?! Miałeś mnie podwieźć do domu, a nie wywozić do lasu i zakopać żywcem!
- Uwierz mi, że chciałbym, ale mamy inne plany.
Jakie znowu plany?! O czym on gada?! Chyba przyjaźniłam się z psychopatą. Tak, to na pewno to!
- Masz przechlapane. Obiecuję Ci to!
- U ciebie przechlapane to jak zaszczyt - śmieje się melodyjnie. Czemu nie dzwonię na policję tylko uśmiecham się do niego? Dziewczyno co jest z Tobą nie tak?!
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
CZYTASZ
Upadłe motyle
RandomPrawy zwrócony zawsze w dół jakby wiedział , że mam zły humor . [...] Dziękuje Wiktorii za korekty ^^ ( <3 )