- Powiesz mi wreszcie, czemu płakałaś?-
- Nie mam zamiaru. Może to ty mi wytłumaczysz gdzie jedziemy, jaśnie panie?
- Och uzyskałem miano pana? Podoba mi się to. - śmieje się i kładzie mi rękę na kolanie, którą od razu strącam.
- Nie pomyliło Ci się coś chłopczyku?! - warczę. Co on sobie, do cholery myśli? Że może mnie tak macać?!
- Tylko się droczę - pokazuje mi język. Co on, sześciolatek? Nie wierzę w siebie. Jak mogłam się przyjaźnić z takim tępakiem?
- Wiesz, że moja matka jest naszym osiedlowym monitoringiem i nie będzie zadowolona jeżeli nie wrócę zaraz do domu?
- O tym też pomyślałem - chwyta za telefon i wybiera numer.
- Dzień dobry. Tak, jest ze mną. Pouczyć się. W bibliotece. Tak, odwiozę ją potem. To świetnie. Dziękuje i życzę miłego dnia.
- Ty dupku. Śmiesz okłamywać moją rodzicielkę?
- Nie tyle śmiem, co to robię - uśmiecha się promiennie i zmienia bieg. -Musimy poważnie porozmawiać, ale najpierw niespodzianka.
Jaka znowu niespodzianka? Uprowadził mnie (choć po części tego chciałam), bezczelnie mnie obmacuje i do tego okłamuje moją matkę. Wiem, że moja mama dalej uważa go za mojego przyjaciela. Czasami pyta się co u niego, a ja jedynie wymyślam coś na poczekaniu. Co miałabym jej powiedzieć? „Nie mamo, nie przyjaźnię się z nim już, bo stał się skurwibąkiem?" No sorki, ale to nie wchodzi w grę. Teraz sądzę, że wyszło to na moją niekorzyść.
Kiedy tak rozmyślam, nie zauważam, że samochód się zatrzymał. Wysiadam. Zatyka mnie. To jest to miejsce... Tu spędzaliśmy najwięcej czasu jako dzieci. Przyjeżdżaliśmy tu na rowerach, mimo zakazów rodziców i odległości. Wszystko jest na swoim miejscu. Moje ukochane drzewo dalej rośnie. Jest przykryte puchatą kołderką śniegu. Wygląda prześlicznie na tle zamarzniętego wybrzeża. Zachodzące słońce dopełnia ten obrazek.
- Co tak w ogóle jest między nami?
- Przepaść. - odpowiadam surowo.
- Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, wiem, zjebałem, ale czy nie mogę tego naprawić?
- Mówisz tak, jakbyśmy byli parą w przeszłości i teraz chcesz mnie odzyskać.
- To z odzyskaniem to racja. - Ałć, coś boli w moim serduszku... Co ty sobie myślisz? Że rzuci Ci się na szyję i powie, że kocha się w Tobie od zawsze, ale nie miał odwagi by się do tego przyznać? Z resztą, ja też się w nim nie kocham. Był moim najlepszym przyjacielem. Co dzieci mogą wiedzieć o miłości? Nic. Są za młode, nie doświadczone. Nie sądzę, że sama już jestem dorosła i wiem co to oznacza. Po prostu teraz czuje się bardziej przygotowana na nią. „Bądź przygotowanym na nieprzewidywalne" - to zawsze powtarzał mi ojciec.
Nic już nie odpowiedziałam. Ruszam, zostawiając tego palanta samego, w stronę mojej wiśni i siadam pod nią. Mimo iż na dworze jest zimno, ja nie mogę po prostu tego nie zrobić. Tęskniłam za nią. Zawsze dodawała mi otuchy. Jeszcze ten zachód słońca. On doskonale wie, że uwielbiam zachody słońca.
W pewnym momencie czuję jak ktoś przytula mnie od tyłu. Nie mam sił już protestować więc nic nie robię. Po prostu siedzimy pod wiśnią, wtuleni, oglądając zachód słońca.
Serce , jak ja cię nienawidzę ...
_______________________________________________________________________________
Elo , to ja ^.^
Wiem , że to mało stąd me pytanie .. Chcecie długie rozdziały ale pojawiające się sporadycznie czy krótkie pojawiające się co tydzień ?
Dziękuje wszystkim co to czytają , nie sądziłam , że ktokolwiek zechce na to spojrzeć .
Kocham was <3
CZYTASZ
Upadłe motyle
RandomPrawy zwrócony zawsze w dół jakby wiedział , że mam zły humor . [...] Dziękuje Wiktorii za korekty ^^ ( <3 )