Leżała w ciemności namiotu, bojąc się nawet drgnąć. Czuła mięsień uda, drętwiejący od wbijającego się przez cienki siennik kamienia. Czuła mrowienie w palcach dłoni, uciśniętych w mocnym uścisku. Czuła ciepło na plecach, do których przytulał się nagim torsem. Słyszała nie tylko jego głęboki, spokojny oddech, ale także szum krwi w tętnicy szyjnej, którą przytuloną miała niemal do ucha. Czuła przyjemny ciężar ramienia którym szczelnie ją przytulał, nie pozostawiając nawet milimetra wolnej przestrzeni pomiędzy ich ciałami.
Czuła się bezpieczna.
Nie chciała zniszczyć tej chwili. Tylko w mroku nocy mogła sobie pozwolić na zdjęcie maski i dopuszczenie lęków i wątpliwości do głosu. Gdy pozbywała się zbroi i odkładała sztylety stawała się na powrót sobą, przepełnioną strachem i niepewnością. Znikała zdeterminowana Szara Strażniczka, zostawała przerażona elfka.
I tylko w jego ramionach czuła, że może sobie na te lęki w ogóle pozwolić. Tylko on nie patrzył na nią wyczekująco, gdy podejmowała decyzję. Tylko on zgadzał się na wszystkie szalone pomysły bez słowa skargi. Tylko on nie bał się patrzeć w jej wypełnione niepewnością oczy, a mimo to nie wątpić. Stał obok, gotowy ją wesprzeć w każdej sytuacji. Nie pozwalał jej zrezygnować, gdy wątpiła.
Poruszył się, odrobinę odsuwając. Jego ramię przesunęło się, uwalniając z ciasnego uścisku.
Odetchnęła głębiej, próbując uspokoić myśli, które krążyły po obrzeżach świadomości, uparcie nie pozwalając na powrót zasnąć. Nagle w namiocie było zbyt ciemno, ciepło ciała mężczyzny przytłaczało, uścisk więził. Świadomość jego nieuchronnej straty sprawiła, że nie mogła cieszyć się jego dotykiem ani chwili dłużej.
Wysunęła się stanowczo z jego ramion. Niezdarnie naciągnęła spodnie, na ramiona narzucając bluzę. Złapała sztylet, nim odchylając połę namiotu wyszła w noc. Zimna rosa oblepiająca trawę osiadła na nagich stopach, łaskocząco szczypiąc. Bagatelizując chłodny wiatr, który zaplątał się we włosach ruszyła do dogasającego na środku polany ogniska. Zadrżała nieznacznie, obejmując się ramionami. Nocnej ciszy nie zakłócał żaden dźwięk z pozostałych namiotów. Gdyby nie pozostawione przy żarze posłanie i świadomość obecności towarzysza mogłaby uwierzyć, że jest sama.
- Zev, wiem, że tam jesteś.
Mówiła cicho wiedząc, że i tak jego wyczulony słuch pochwyci każde słowo. Bez zaproszenia usiadła na kocu, podwijając bose stopy pod siebie. Sztylet odruchowo ukryła przy udzie.
Korona najbliższego drzewa zaszeleściła znajomo, gdy skrytobójca zwinnie zsuwał się z gałęzi. Ruszył pewnie w jej stronę, chichocząc cicho.
- Nie dość że śliczna, to jeszcze sprytna.- zauważył, swoim zwyczajowo zmysłowym głosem.
Nie zareagowała, gdy kucnął obok, dorzucając wcześniej przyniesione gałęzie.
Sucha kora zatrzeszczała, gdy płomienie sycząc cicho skoczyły wyżej. Jasne światło położyło się cieniem na ostrym profilu elfa.
- Uciekamy?
Zerknęła na niego przelotnie. Pełne wargi unosiły się w kpiącym uśmiechu.
- Idź spać. Przejmę wartę.
- Gdybyś mnie potrzebowała wiesz, gdzie mnie szukać.- rzucił jeszcze zwyczajowo, nim odszedł, niknąc w ciemności obozowiska.
Odprowadziła wzrokiem jego szczupła sylwetkę, nim zróciła twarz do ciepłych płomieni. Przymknęła oczy, skupiając na otaczającej ją ciszy. Kojącym szeleście liści poruszanych wiatrem. Trzaskach iskierek płomienia, pełznących po rozżarzonych polanach. Powolnym biciu własnego serca, harmonizującego się z naturą.
Z całą mocą czuła, jak mała jest w obliczu czekającego ją wyzwania. Choć była pewna, że bycie wyobcowaną dalijką nie ułatwi jej stanięcia oko w oko z przeznaczeniem, dopiero po narastającej między nią z mężczyzną zażyłości zrozumiała, w jak wielkim błędzie była. I nie chodziło wcale o hordę mrocznych pomiotów i potwornego arcydemona, którego musiała zgładzić. Nie zważała na to, że od tego, czy jej się powiedzie czy nie zależą losy Thedas. Czekało na nią dużo gorsze zadanie, dużo trudniejsza strata do poniesienia... Nie chciała kolejnych kajdan na szczupłych nadgarstkach, a mimo to z ochotą pozwoliła je sobie założyć, gdy tylko otrzymała odrobinę upragnionego ciepła. Miała się nie przywiązywać, miało jej nie zależeć. Obiecywała sobie, że już na zawsze zamknie swoje serce po stracie Tamlena i odejściu z klanu; że nigdy nikt i nic nie będzie w stanie jej skrzywdzić, a mimo to...Może być bękartem. Jest jednak królewskim synem. Musi zająć należne mu miejsce.
Słowa, które wydały wyrok na wszystko na co, niechętnie lecz jednak skrycie, liczyła. Rozumiała już zasady rządzące ludzkim światem i wiedziała, że nie mogła im się przeciwstawić. Po raz kolejny pochyli głowę, pokornie podążając za ślepym przeznaczeniem badającym, jak wiele jest w stanie znieść, nim się podda...
Trzask łamanej pod czyjąś stopą gałęzi spowodował, że gwałtownie otworzyła oczy. Nie poruszyła się jednak, nie chcąc spłoszyć intruza. Opuściła lekko dłoń, chwytając rękojeść sztyletu. Nadstawiła ucha, ignorując dźwięki, z którymi wcześniej się jednoczyła. Natychmiast zrozumiała, że zbliżająca się osoba zachodzi ją od tyłu. Stawiała też ciężkie kroki, które tak łatwo było rozróżnić od cichego skradania. Zupełnie jakby nadchodzący próbował być cicho ale nie na tyle, żeby nie zdradzić swojej obecności. Oddychał też głęboko, zupełnie jakby nie panował nad własnym ciałem.
- Skradasz się jak ogr.- odezwała się, opuszczając sztylet z powrotem na posłanie.
Sapnął cicho. Najwyraźniej nie spodziewał się, że się odezwie.
- Wiesz, że nie jestem w tym najlepszy.
Nie krępując się już, podszedł, klękając za nią. Choć wcześniej uciekła od jego ciepła zrozumiała, że gdzieś podświadomie chciała, aby przyszedł. Z radosną ulgą przyjęła silne ramiona, które ją otoczyły. Na powrót znalazła się w bezpiecznej klatce, która odgoniła natrętne myśli, pozwalając wrócić do błogiej świadomości oddania, jakim siebie darzyli.
- Koszmar?- zapytał cicho, zmartwiony. Ciepły oddech połaskotał ją w skroń, rozchodząc się przyjemnym dreszczem wzdłuż kręgosłupa.
- Musiałam się przewietrzyć.
Mruknął cicho.
- A już się bałem, że poszłaś mordować Morrigan beze mnie.
Parsknęła cicho.
- Nie odmówiłabym ci tej przyjemności.- zapewniła, unosząc dłoń.
Długimi palcami przebiegła po skórze jego dłoni obserwując, jak dostaje gęsiej skórki na odsłoniętym ramieniu. Mruknął znowu, tym razem jednak inaczej. Gdzieś z głębi piersi, jakby nie zapanował nad własnym odruchem. Naprężył lekko ramiona, przytulając ją mocniej.
- Tylko tej...?
Jego głęboki, niski szept rozszedł się po jej ciele nagłą falą dreszczu. Przymrużyła oczy, skupiając się na jego dłoni, która nagle znalazła się przy szyi. Niepewnym ruchem odgarnął przydługie włosy, nim delikatnie pocałował zagłębienie pod uchem. Nabrała więcej powietrza, próbując zapanować nad ciałem, które gwałtownie wyprężyło się, wtulając bardziej w jego pierś. Nosem trącił płatek ucha, nim muskając je wargami zaproponował:
- Far, wróćmy do namiotu.
Wstał, podnosząc ją. Nie zaprotestowała, gdy ujął jej dłoń, prowadząc w ciemność. Dostrzegła przyjemny zarys jego silnych mięśni grających pod skórą. Jasny sierp rany na ramieniu błyszczał w blasku księżyca. Pamiątka z bitwy pod Ostagarem. Gdyby tam zginęli...
Myśl nie zdążyła sformułować się w jej głowie, gdy pociągnął ją za sobą w ciemność namiotu. Choć nie mógł widzieć jej nawet w połowie tak dobrze jak ona jego, bezbłędnie odnalazł dłońmi jej twarz, otulając delikatnie policzki.
- Nie zostawiaj mnie więcej...- szepnął desperacko, nim ciepłymi wargami odnalazł jej usta, wpijając się w nie łapczywie.
Nie potrafiła odmówić mu pieszczoty, zachłannie oddając pocałunek. Niecierpliwymi palcami odpinała zapiętą wcześniej bluzę, pragnąć znowu poczuć przyjemne ciepło jego miękkiej skóry, ocierającej się o jej ciało. Nagła fala ciepła, promieniująca z podbrzusza w głąb ciała nakazywała zapomnieć o targających nią emocjach.
Liczyło się tu i teraz.
Ciepło jego ciała.
Odurzający zapach jego oddechu, łaskoczącego skórę.
Niecierpliwe usta, scałowujące wątpliwości.
I jej imię w jego ustach. Szeptane z pasją i namiętnością.
Kochała. I była kochana.
CZYTASZ
[Dragon Age Origins] Pragnienia. ✔︎
FanfictionJest jeden wróg, z którym wygrać jest najtrudniej. Człowiek sam w sobie. One shot o Szarej Strażniczce. Kolejność czytania: 1. OneShot "Pragnienia" 2. "Potrzeby" 3. OneShot "Szanse" Okładka autorstwa @AurelieSetnei. Wraz z podziękowaniami i dedyk...