4.

20 5 0
                                    

Następnego dnia przyszłam do szkoły rozpromieniona. Sama nie wiedziałam, co mnie wprawiło w takowy nastrój, po prostu nie potrafiłam się niczym przejmować. Może to po prostu ekscytacja przed czwartkowym wyjściem do kina. Kto wie....

Cały dzień zleciał w mgnieniu oka. Po lekcjach podeszłam do mojej szafki, otworzyłam ją niebieskim kluczykiem i zaczęłam szykować się do powrotu do domu. Nałożyłam płaszcz, zarzuciłam na szyję szalik i już miałam wychodzić na dwór, gdy nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu.
Odwróciłam się. Stał za mną Adam, wyraźnie zdyszany. Widać było, że przebiegł z pół szkoły. Włosy, wsześniej idealnie ułożone, opadały mu na oczy, a bluza zsuwała się z prawego ramienia.

- Czekaj - wydyszał. - Chcę ci coś pokazać.
- Okej. Nie ma problemu - zaczęłam zdejmować kurtkę.
- Nie rozbieraj się, idziemy na zawnątrz.
Chłopak otworzył drzwi i opuścił szkołę. Zaintrygowana, ruszyłam za nim. Szliśmy chwilę w stronę centrum miasta, lecz nagle chłopak skręcił w boczną uliczkę. Prowadziła na nowoczesne osiedle. Myślałam, że wejdziemy do któregoś z ogromnych, śnieżnobiałych bloków, lecz Adam znów niespodziewanie skręcił. Zaprowadził mnie na łączkę za jednym z budynków.

Całą była porośnięta piękną, zieloną trawą. Z gałęzi pobliskiego, majestatycznego dębu zwisała opona, której dzieci z pewnością używały jako huśtawki. Na samym środku polany stały dwie drewniane ławeczki. Chłopak usiadł na jednej z nich i wskazał mi miejsce obok siebie.

- Co to za miejsce? - spytałam, niemal szeptem. Czułam, że jest ono ważne dla Adama i nie chciałam zepsuć jego idealnie harmonijnego nastroju.

- To moje podwórko. Tutaj dorastałem. Ta mała polanka była miejscem moich dziecięcych zabaw i spotkań z kolegami. Spędzałem tu każdą wolną chwilę. Poznałem tu niesamowitych przyjaciół, w tym Ray'a - westchnął głośno i przeczesał włosy. Widać było, że tęskni za dawnymi czasami. - Ale i tak nikt z nich nie zapadł mi w pamięci tak, jak Joe Madams. Był fascynującym kumplem i najlepszym człowiekiem, jakiego dane mi było poznać.

Zdziwił mnie fakt, że Adam, mówiąc o koledze użył czasu przeszłego. Posprzeczali się? Joe wyjechał? A może... Może coś mu się stało?! Szybko odrzuciłam tę myśl. Nie wydawała mi się zbyt wiarygodna. Ponadto z natury nie jestem pesymistką, więc zakładanie, że ktoś jest martwy byłoby sprzeczne z moimi przekonaniami. Nie potrafiłam sobie wyobrazić śmierci w tak młodym wieku... Do tego Adam, jako przyjaciel (i to najwyraźniej bardzo, bardzo bliski) musiałby przechodzić specjalną terapię.

Przyłapałam się na tym, że wymyślam coraz bardziej nieprawdopodobne i idiotyczne argumenty. Wydawało mi się, że zaczynam panikować. Zrobiło mi się gorąco, a po moich plecach zaczęły spływać kropelki potu. Nienawidziłam czegoś nie wiedzieć, nie być pewną. Stwierdziła jednak, że w tej sytuacji zapytanie o Joego byłoby po prostu nietaktowane, więc postanowiłam jak najszybciej zapomnieć o całej sprawie.

Rozejrzałam się wokół. Dookoła ławek leżały zabawki, których wcześniej nie zauważyłam. Samochodziki, lalki i wiaderka do zabawy w piaskownicy... Wyobraziłam sobie małego Adama, bawiącego się nimi. Roześmiany chłopak, siedzący na ziemi, któremu do szczęścia nie potrzeba nic oprócz wyobraźni... Tylko jedna rzecz okropnie mnie zastanawiała.

- Ale właściwie, to czemu mnie tu przyprowadziłeś? - spytałam, marszząc brwi.- Nie znamy się długo. Można nawet powiedzieć, że jesteśmy sobie prawie obcy. Więc czemu?
Zapadła cisza. Chłopak wyglądał, jakby się zastanawiał. Spojrzał w niebo, zasnute białymi chmurami. Po chwili odezwał się:

-Wiesz co? Sam właściwie nie wiem... Po prostu... Czuję, że musiałem pokazać ci to miejsce. Nie potrafię tego logicznie wytłumaczyć...
- Yy... - nie wiedziałam, co powiedzieć. - To... Fajnie - wyjąkałam. No super. Po prostu ekstra. Chłopak opowiada mi o ważnym dla niego miejscu, a ja mówię "To fajnie". Nasz język składa się z tysięcy słów!!! Czy naprawdę nie mogłam wymyślić niczego lepszego?! Dlaczego zawsze w takich sytuacjach musiałam się zachowywać jak idiotka?? Postanowiłam jednak uratować resztki mojej godności.

Daleko stądOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz