Rozdział 2

12 0 0
                                    

Płonę. Czuje ogień, ale go nie widzę.
Tramwaj uderzył dokładnie w część w której stałem z przyjaciółmi. Ale coś się stało. Tramwaj wbił się w autobus i zatrzymał się pół metra od Yoh. Autobus do kasacji. Nie pamiętam co się stało.
-Młody!
-Hm
-Co to było, stary?
-Ale co?
-Puściłeś się rurki. Ręce wyciągnąłeś do przodu i nagle pare centymetrów przed nimi tramwaj zatrzymał się natychmiast mimo dużej prędkości. A z rąk leciał fioletowy strumień. Błyszczał.-najwierniejszą relację przekazał Horuś.
-Niech to zostanie między nami.-szepnąłem widząc wszystkie możliwe służby ratunkowe. Nawet pogotowie elektryczne.
Mnóstwo dziennikarzy. Następnego dnia pojawiliśmy się nawet w większych zagranicznych dziennikach.
Jesteśmy sławni. Ale nie możemy mowić. Wróciłem do domu. W wieczornych wiadomościach w tv oprócz swojego wypadku zobaczyłem że w Szczecinie zawalił się blok. Ostatnim widzianym faktem był żółty promień który trafił blok. Boję się.
-Przytulić cię?-spytała mama
-Tak
Czuję ulgę. Nie płonę. Czuje się jak po narkotyku. Ciemność. Upadam. Chcę wstać ale nie mogę. Ktoś mną steruje. Ten KTOŚ... ON we mnie jest... ON steruje MOIM CIAŁEM... Nic nie mogę zrobić. Boję się.

Magia umiera ostatniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz