Rozdział 3

6 0 0
                                    

Tak więc jestem. Jestem więźniem siebie. Nie mam kontroli nad swoim ciałem. Wychodzi z mojego domu wcześnie rano. Idzie do szkoły. Nie! On idzie na komisariat policji! Fioletowy promień świeci podczas nikłego światła wschodzącego słońca. Ogień. Ból. Zginą w męczarniach. Nie mogę im pomóc. Nim przyjdzie pomoc budynek będzie nieodwracalnie zniszczony. Mimo to ON odwraca się spokojnie i nagle... PUFF ...szkoła. Nikt nie będzie podejrzewał że chłopak który jest w szkole 15 minut przed czasem przed chwilą spalił komisariat. Myślę sobie "oby nie wiedział że jestem trójkowym uczniem" widzę moich przyjaciół "nie podchodzicie do mnie" słowa jednak nie docierają do nich. Yoh, Shorty, Horuś, Olek, Michał, Hubert, Zuza idą wprost do paszczy lwa. Czuję ich. Huberta nadzwyczaj mocno. ON podchodzi i zaczyna rozmowę. Czuję się silny. Silniejszy niż kiedykolwiek. Chcę ich uratować. Moja świadomość ma siłę. To MOJE ciało! "Dzięki za informacje" O nie! On słyszy moje myśli. Złość. Chęć zemsty. Adrenalina. Przyjaciele. Wyrywam się na przód.
-Uciekajcie!- Krzyczę
Strzelam fioletowym promieniem. Promień ścina włosy Horusia. Horuś krzyczy. Jej włosy leżą na ziemi. Prawie wszyscy w mig pojmują. Ale Hubert zostaje.
-Uciekaj! - powtarzam
Czuję odpływ mocy. Ciemność. Ostatni szczegół jaki zauważyłem to że Huberta ochroniło niebieskie coś. Niebieski. Fioletowy. Żółty. Niebieski. Niebiess...k.......

Magia umiera ostatniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz