Rozdział 4

4 1 0
                                    

Ocknąłem się. Ciemno.
-I co debilu? Wszystko zjebałeś!-krzyknął na mnie
-Nie. Ja ich uratowałem.
-Tu chodzi o coś ważniejszego.
-Hm?
-W każdym z was jest takie coś co sprawia że strzelasz promieniem
-Mhm. Niby co? Magia? Haha, śmieszny jesteś!
-Zgadłeś. Ten promień to magia.
-Haha.
-Nie żartuj
PUK PUK

###

Kiedy ON przejął moją świadomość Hubert tam stał. Niebieski. Jego promień jest niebieski. Walczyli. On pokonał JEGO świadomość w MOIM ciele. Kiedy byłem nieprzytomny on przeniósł mnie do składziku i zamknął na klucz. Odnalazł tych co uciekli i włączył alarm przeciwpożarowy. Następnie udał się z nimi do składziku po drodze tłumacząc im wszystko. Teraz puka do drzwi. Czeka nas walka.

###

Drzwi otwarte na oścież. Adrenalina. Nie mogę walczyć. Muszą mnie pokonać.
-Nie będziesz władcą mojego przyjaciela!
Niebieski promień poszybował w stronę MOJEGO ciała. Szanse są równe. Każdy ma tą samą moc. Strach. Zmasakrują mnie. Wtedy od boku strzelił pomarańczowy promień i wypadłem przez okno.
-SHORTY! Co ty zrobiłaś? - krzyknęła Yoh.

###

-Ratunku! - W środku nocy zbudził mnie krzyk - pożar!
"Skąd znalazłem się w moim łożku w domu?"- pierwsza myśl
"ON chce spalić mi rodzinę, tak jak policjantów w komisariacie"- ta pojawiła się natychmiast po poprzedniej. Pożar. Rodzina. Mama. Tata. Siostra.

Magia umiera ostatniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz