2

18.3K 980 387
                                    

Chyba każda szkoła ma chociaż jedną charakterystyczną cechę. Czasem są to niesamowite osiągnięcia sportowe, czasem ogromna liczba sal, a jeszcze innym razem ilość starych kanapek w składziku woźnego. Nieważne.

Szkoła z tej opowieści zabłysnęła jedynie tym, że od niepamiętnych czasów była jedynym liceum w San Mannon. Poza tym była całkowicie nudna, szara i typowa. No dobra, nie całkowicie. Po prostu wszyscy tam mieli swoje dziwactwa. Specyficzne pomysły nauczycieli na wychowanie młodzieży nikogo już nie dziwiły. A przynajmniej do tej jednej cholernej godziny wychowawczej.

-Moi drodzy, na dzisiaj mam dla was poważną sprawę – Pani Henderson oparła się bokiem o swoje biurko, wzdychając ciężko. – Chodzi o wasz projekt zaliczeniowy. Muszę podzielić klasę na dwie równe części i wtedy wyjaśnię wam co dalej.

Z chwilą gdy skończyła na chwilę mówić, po klasie rozeszły się zdezorientowane spojrzenia i szepty, na temat tego jak będziemy dobierani. Nauczycielka sięgnęła po swój notatnik, czekając aż wszyscy ucichną.

-Będę wyczytywać was po imieniu, więc dajcie jakiś znak, że jesteście – Skinęła głową na potwierdzenie swoich słów, odszukując odpowiednią stronę.

Było widać, że każdy już wstrzymywał oddech, zwłaszcza, że nikt nie wiedział, o co chodzi. Blondynka przejechała wzrokiem po każdej osobie, po czym zaczęła wyczytywać.

-Channel – Jako pierwsza, oczywiście typowa gwiazdka, kto by się spodziewał?

-Jestem?

-Tak, tyle wystarczy. Levi – Huh, największy śmieszek. Robi się ciekawie.

-Zwarty i gotowy do życia!

-Bardzo mnie to cieszy. Melanie – Kujonka.

-Jestem.

-Dobrze. Martin – Och, ten nieśmiały.

-Jestem.

-Mógłbyś trochę głośniej. Nikki – Wow, fangirl wbija na pokład.

-To ja!

-Tak, wszyscy to wiemy. Dalej... Will – No to robi się gorąco. Sportowiec i największe ciacho jednocześnie.

-Żyję!

-Świetnie. Chrissy – No to strzeliła! Hejterka jak się patrzy!

-Ugh...

-Tak, Chrissy, wszyscy się równie cieszymy. Następny Eddie – Chwila, to może być jeszcze dziwniej? Największy nierób, który kibluje trzeci rok, no nieźle...

-Ta, jestem.

-A to jakieś święto... Hm, Rebecca – Plotkara? Serio?

-Obecna!

-Dobrze i już ostatni, Ricky – Inaczej mówiąc, łamaga życia.

-Jestem.

-No dobrze, to wszyscy – Kobieta uśmiechnęła się lekko, odkładając notatnik.

Cała reszta odetchnęła z ulgą. Bądźmy szczerzy, wymienione osoby to największe dziwadła, z którymi często nijak nie idzie się dogadać. Wiadomo, nikt nie jest idealny, ale jakby ich porównać z innymi osobami... Jest różnica. Ogromna.

-Ale prze pani, to jest dziesięć osób – podjął któryś z chłopaków. – Jeśli ma być równo to brakuje jeszcze jednej.

Pani Henderson zmarszczyła brwi, zapewne studiując w głowie ile osób wymieniła, po czym wróciła wzrokiem do listy.

-Racja, Levi, dziękuję. Ominęłam jedną osobę, no cóż. Także ostatnia jest Hayley.

Chwila, ej, wspominałam o dziesięciu charakterach. Przecież... Czekaj, stop. Hayley? U nas nie ma żadnej...

A nie. Jednak jest. To ja. Czy mi się wydaje, czy moje serce właśnie stanęło?

Okay, oddychaj Ley, nie może być tak źle.

Przecież mogłaś skończyć w jednej grupie z największymi idiotami, kiedy od waszej wspólnej pracy zależałaby twoja przyszłość.

Bo to się wcale właśnie nie stało, prawda? Prawda?!

-No dobrze, skoro już mamy podział, przejdźmy do waszego projektu. Osoby, o których nie wspominałam będą miały łatwiejsze zadanie, więc póki co skupimy się na wyczytanych. Ze względu na niski poziom integracji waszej klasy, całość będzie się opierała właśnie na dogadaniu się między sobą. No cóż, pomysł został obgadany na zebraniu przez rodziców, więc akurat ze zgodą nie będzie problemu. Jedziecie na trzy tygodnie do Indepadanyette.

No tak, bo przecież nikogo nie obchodzi, że to cholerne zadupie, którego nazwy i tak nie potrafię wymówić...

***
Miałam zostawić was z tym jednym na jakiś czas, ale wiedziałam że nie wytrzymam

Na razie tyle, nie wiem kiedy następny ok

Ily mocno! xx

Edit: wtt mnie nienawidzi elo

WYDANE! The ProjectOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz