3

15.5K 948 249
                                    

Sprawdź, czy czytałeś/aś poprzedni, bo Wattpad bawi się w śmieszka i nie zawsze wysyła powiadomienia x


Przetarłam twarz rękoma, po czym zaczęłam zbierać swoje rzeczy. Będę musiała wytrzymać trzy tygodnie z bandą ludzi, których, ładnie mówiąc, nie toleruję. Nie mam pojęcia, jakim cudem trafiłam do tej klasy ani jak znalazłam się w tej szkole, bo mogłabym spokojnie zamieszkać z ciocią w innym mieście, ale nie, lepiej marnować sobie życie.

Chciałam się przepisać, ba, próbowałam wiele razy, ale bez poparcia rodziców nie mogłam nic zdziałać. Co z tego, że dobrze wiedzieli, jak mi zależy? Że mam tam ważne dla mnie osoby, wymarzoną szkołę i cudowne życie? Na kija mi to, skoro mogę być w domu rodzinnym, jasne.

-I co sądzisz o tym projekcie? – Usłyszałam głos obok siebie, więc niechętnie uniosłam wzrok. No tak, Levi. Mogłam się spodziewać.

-Chcę to jakoś przeżyć, tylko jeszcze nie wiem jak – Westchnęłam, przeczesując włosy dłonią.

-Zawsze mogło być gorzej, co nie?

-No właśnie niezbyt. To już zestawienie godne śmierci – Parsknęłam. Złapałam swój plecak i razem wyszliśmy z sali.

-Ale patrz na pozytywy! Ja tam będę! – Klasnął w dłonie, na co jedynie wywróciłam oczami.

-Jakoś nie pomaga.

-Ty zawsze znajdziesz powód do marudzenia!

A właśnie, wspominałam tylko o dziesiątce? Typ jedenasty to, dosłowne mówiąc, jedna wielka niewiadoma. Zresztą teraz to nieważne. Wyjdzie kiedyś przy okazji.

-Zastanawiam się... - zaczął.

-Hm?

-Kiedy my będziemy tam jechać?

-Pewnie jakoś niedługo, skoro już o tym powiedziała – Wzruszyłam ramionami.

-No tak, ale kieeeedy? – przeciągnął. Westchnęłam.

-Skąd mam wiedzieć?

-Nie wiem.

-To jak się dowiesz, daj znać – Poklepałam go po ramieniu i udałam się w stronę sali, gdzie mieliśmy mieć kolejną lekcję.

Może i Levi to jedna z osób, z którymi da się wytrzymać i lubię go, ale czasem zwyczajnie irytuje. Taka natura śmieszka, hm?

Usiadłam przy ścianie, powtarzając sobie w myślach, że została już tylko jedna lekcja. Tak, takie myślenie zdecydowanie pomaga. Skakałam wzrokiem po ludziach z mojej klasy, zastanawiając się, jak wielkiego pecha muszę mieć. Przecież już praktycznie byłam w drugiej grupie. Przecież skończyła wymieniać i... i kurde musiało nie wyjść.

Pozostawało tylko jedno pytanie. Z jakiej paki moi rodzice się na to zgodzili?! Przecież oni w życiu by mnie nie puścili tak daleko, a już na pewno nie na takie zadupie. Dla nich sąsiednie miasteczko jest jak koniec świata.

Wreszcie dzwonek zadzwonił, a ja z westchnieniem podniosłam się do pionu. Już tak blisko domu...

Weszłam za innymi do sali, zajmując swoje stałe miejsce. Przedostatnia ławka pod ścianą. Nadal jestem cholernie wdzięczna za to, że nasze liceum jest jednym z tych nielicznych, gdzie ławki są pojedyncze.

Lekcja się zaczęła, a ja poczułam, jak ktoś z boku mnie szturcha. Przeniosłam pytające spojrzenie na jedną z moich pseudo koleżanek, ale ona tylko wzruszyła ramionami i podała mi jakąś karteczkę. Odwinęłam ją i uniosłam brew.

„Kiedy mamy jechać do tego czegoś? Will"

Dlaczego do cholery, każdy pyta o to mnie?!

„Skąd mam wiedzieć? Henderson się pytaj, nie jestem wszystkowiedząca. Hayley"

Podałam brunetce karteczkę, żeby oddała ją z powrotem do chłopaka. No cóż, chyba i tak mogę być dumna. Największe ciacho w klasie właśnie po raz trzeci przez całe liceum nawiązało ze mną jakąkolwiek rozmowę.

WYDANE! The ProjectOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz