~7

101 3 1
                                    

Luna


Gdy otworzyłam drzwi wejściowe od razu napotkałam przed nimi moją mamę. 

-Luna? Patrz, która jest godzina!-powiedziała Monica pokazując mi wyświetlacz telefonu.

Była godzina 22:00.  Gdy jechałam na wrotkach, nie myślałam w ogóle o czasie. Byłam tak przejęta jazdą. 

-Mamo, przepraszam. Po prostu nie zauważyłam, która jest godzina-odpowiedziałam poprawiając niesforny kosmyk z twarzy.

-Gdzie ty byłaś?-zapytała.

-Byłam na wrotkowisku. Nazywa się Jam & Roller. To niesamowite miejsce. Gdy jutro znów tam pójdę...-zaczęłam, ale przerwała mi Monica.

-Jutro nigdzie nie pójdziesz. Musisz ponieść karę za to, że nawet nie poinformowałaś mnie gdzie byłaś. Nie możesz tak postępować Luna. Wiesz przecież dobrze w jakiej jesteś sytuacji. Nie pamiętasz już tego pana, który chciał zabrać ci naszyjnik? Grozi ci niebezpieczeństwo-oznajmiła.

 Jak to nie mogę tam iść? Ona nie może mi tego zakazać. Rozumiem, że mama się o mnie martwi, ale nie może zabraniać mi spełniać marzeń. Ona dobrze wie, że kocham jeździć na wrotkach. 

-Jak to? Proszę nie rób mi tego-mówię z żalem w głosie.-Będę się pilnować, obiecuję.

-To nie wystarczy. Teraz idź już spać, bo musisz iść do szkoły-powiedziała Monica i skierowała mnie do mojego pokoju.

Przebrałam się w piżamy i poszłam spać. Byłam taka wykończona. Lecz nagle w domu rozległ się trzask. Ktoś rozbił szybę. Słyszałam to tak dokładnie.  Wstałam. Wystraszyłam się. Co mam robić?


Ambar


Cała moja szyba od pokoju roztrzaskała się na milion kawałków. Sprawcą tego był wysoki mężczyzna z pistoletem w ręce. Cofnęłam się. Kim on jest?  Chce mnie zabić? Nie mogę uciec. Ten człowiek jest zbyt blisko mnie. Nie dałabym rady wybiegnąć z pokoju.  Mężczyzna podszedł do mnie z boku i wyrzekł szeptem:

- Idziesz ze mną do samochodu. Bez żadnych wrzasków, jasne? Tylko spróbuj, a ten pistolet będzie już przy twojej głowie. 

W tym momencie, do mojego pokoju wtargnęła Luna. Gdy zobaczyła tego człowieka znieruchomiała. 

-O, jest i moja druga zdobycz. Witaj Luna. Przemyślałaś moją propozycję?-spytał najciszej jak potrafił.

O co tu chodzi? Kim on jest? Czego ode mnie chce? Tyle pytań zadaję sobie w myślach i nic nie rozumiem. 

Gdy mężczyzna patrzy się na brunetkę, ja sięgam z tyłu po szklany wazon i uderzam nim w głowę zbrodniarza. On łapie się za głowę i upada na ziemię. Szybko uciekam z pokoju, biorąc Lunę za rękę i ciągnąc do przodu. Schodzę jak najszybciej na dół. Słyszę, że mężczyzna nas goni. Spoglądam energicznie, czy nie ma tu Reya. Zauważam go jak siedzi na kanapie i szpera coś w laptopie.

-Rey, tutaj jest jakiś obcy człowiek. Jest na górze-mówię szeptem.

On zdziwił się, ale bardzo szybko zaczął interweniować. Kazał mi zadzwonić na policję. Wszedł na górę. Usłyszałam jakieś piski. Wystraszyłam się. 

Po ok 5 minutach przyjechała policja. Weszłam z nimi do mojego pokoju. Tam leżał zbrodniarz z poobijanym nosem i krwawiącą głową. Nie chciałam na to wszystko patrzeć. Moje nerwy nie zniosły by tego widoku. Dobrze, że nie było tu mojej ciotki. Jest na spotkaniu biznesowym. 

Gdy policja już pojechała razem z mężczyzną, Luna zaczęła do mnie mówić cała roztrzęsiona:

-Czegggo  on od ciebie chciałłł?

-Nie wiem. Kazał mi iść z nim do samochodu-oznajmiłam szczerze. 

W tym momencie do salonu wtargnęli rodzice Luny.

-Co się dzieje? -zapytali równocześnie. 

Opowiedziałam im wszystko. Wystraszyli się. 

-Nie bójcie się. Policja powiedziała, że nic już wam nie grozi-rzekł Rey wchodząc do pomieszczenia.

-Na pewno?-zapytałam.

-Na pewno-odpowiedział.


Hej! Wybaczcie, że nie dodałam rozdziałów, ale nie miałam weny. Jak widzicie ta część jest emocjonująca! : D Miłego czytania, komentujcie, głosujcie! :*



Soy Luna Book IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz