_______________________________
Każdą niedzielę spędza w ten sam sposób. Wstaje wcześnie rano, ledwo żywa, marząc jedynie o ustaniu bólu głowy. Nie ma możliwości zwalczenia kaca snem, ponieważ zmuszona jest do opiekowania się swoją młodszą siostrą. Rodzice każdej niedzieli wychodzą o dziesiątej, a wracają późnym wieczorem, a ona nigdy nie potrafi uczyć się na własnych błędach i nie przestaje balować w soboty.
Krzywi się, kiedy siedzi w kuchni, jedząc płatki z mlekiem i przymykając przy tym powieki. Ma światłowstręt, płatkowstręt i życiowstręt. Właściwie jedyne, co jej nie odpycha, to łóżko, do którego mimo wielkiej chęci nie może wrócić. Na samą myśl o tym otwiera oczy, po to tylko, by posłać nienawistne spojrzenie siedzącej obok siedmiolatce. Dziewczynka zdaje się nic sobie nie robić ze stanu Andy; w odpowiedzi posyła jej jeden z najpiękniejszych uśmiechów.
Zło wcielone.
Oddycha głęboko, mając nadzieje, że mdłości odejdą, a potem sięga po leżący na blacie telefon. Widzi kilkanaście powiadomień z Facebooka i już wie, ze powinna ewakuować się z kraju, ponieważ jej znajomi dodali zdjęcia z poprzedniej nocy, kiedy wyglądała jak naćpana foka.
— Szmaty — mruczy pod nosem, przyglądając się pierwszej fotografii, na której ja oznaczono.
— Powiem mamie, powiem mamie! — Josephine ponownie ukazuje ubytki w uzębieniu, uśmiechając się szeroko. — Powiem jej!
— Milcz, niewdzięczna. Zrobiłam ci śniadanie.
— Zalałaś mi płatki wodą. Sama musiałam to naprawiać – odpowiada dziewczynka, pokazując jej język.
Andy macha na nią reka, nic nie mówiąc. Zamiast tego postanawia przeczytać wiadomości, które dostała od Evy. Na imprezie to ona była tą, która wypiła najwięcej i bawiła się najlepiej. No i najszybciej wylądowała w łazience, zwracając kolacje. Nie powstrzymuje cichego śmiechu, widząc chińskie znaki w smsach od przyjaciółki. Cóż, nie spodziewała się niczego innego.
Mimo złego samopoczucia, postanawia coś ze sobą zrobić, doskonale wiedząc, że Josephine i tak namówi ją na wyjście z domu, chociażby do sklepu. Mamrocząc wiązankę przekleństw pod nosem, przechodzi do swojego niewielkiego pokoju. Z szafy wyciąga pierwsze lepsze ubrania, a potem jednocześnie naciąga na biodra spodnie i myje zęby.
Oczywiście, kończy tyłkiem na zimnej podłodze.
— Kurwa — syczy. — Ogarnij się, Andy.
Mija pół godziny, nim uznaje, że lepiej już nie będzie i nie uda jej się bardziej zakryć sińców pod oczami. Robi głupią minę do lustra, a potem wychodzi z łazienki żwawym krokiem, próbując wmówić sobie, że życie jest piękne. Gówno prawda - tak czy siak załatwiła już sobie siniaka na pośladkach.
CZYTASZ
deal? | skam ff
FanfictionAndy przeżywa kryzys, kiedy dowiaduje się o swoim nowym sąsiedzie. Niemal zostaje zawału, kiedy proponuje jej układ, w który nigdy by się nie wplątała. A kiedy orientuje się, że to wszystko zaczyna jej się podobać, jest już za późno.