– Mikołaj! Mikołaj!– Mamo?
– Nie-e...
– To kto?
– Nie poznajesz mnie po głosie? - zaśmiała się. - Oj, Kartofelku to przecież ja...
Brunet obudził się cały spocony, ciężko oddychał.
– Znów ten sen... – mruknął i spojrzał za okno. Czarne niebo ozdobione w pojedyncze kropki, gwiazdy wyglądały dla chłopaka magicznie. Dawały mu spokój w sercu, uspokajały. Zawsze widział więcej w niebie, niż tylko kilka konstelacji, gwiazd czy chmur. Czuł, że w niebie coś jest, jest coś co mu pomoże odzyskać wspomnienia.
Tak bardzo mu ich brakowało, kim była dziewczyna, która w snach natarczywie nazywała go „kartofelkiem"? Albo ta druga, która cały czas do niego przychodziła i z uporem maniaka, czytała mu jakieś dziwne historie, a na końcu płakała, gdy ten mówił, że nic nie pamięta... wszystko to już go nie dziwiło, o raczej wnerwiało. Najchętniej już dawno z tym wszystkim skończył. Już na stole operacyjnym miał szansę, krzyknąłby, a cała operacja strzeliła w nicość. Odszedłby spokojnie, był "w lepszym świecie".
Ale nie coś go tu trzymało, nie wiedział co, ale czuł to. Musi odkryć prawdę, zdobyć to co stracił. Wspomnienia, gdzie one są? Też musi je odzyskać. Zaczął tego pragnąć, jego serce zaczęło bić szybciej. Szybciej niż zazwyczaj. Czuł w sobie nowe siły, nowe nadzieje. Wydało mu się to niedorzeczne, żeby ot tak zrobiło mu się lepiej, tak dobrze. Ciepło na sercu.
– To nie ma sensu... - szepnął cicho opierając głowę o ręce. – Nic nie wiem...
Mieszkanie samemu miało mu pomóc, spanie samemu, dzielenie domu... samemu ze sobą też miało mu pomóc. Chłopak nazywany przez wielu ,,Rak" uważał, że ta terapia nigdy nie miała sensu... ale cóż nie miał wyboru.
Mikołaj powoli stoczył się z łóżka, spojrzał w lustro wiszące przy drzwiach. W nich idealnie było widać odbicie jego twarzy.
Smutna, blada, bez żadnego konkretnego wyrazu. Zauważył tylko ranę na prawej skroni, ona dla niego też była tajemnicą. Chłopak chwycił swój telefon i spojrzał na godzinę.
– Druga w nocy, to też godzina do obudzenia się... – burknął mrużąc oczy.
Światło, które dawał wyświetlacz mocno drażniły jego oczy. Znów coś burknął, wstał z łóżka i zszedł na dół. Do salonu.
٩(๑❛ᴗ❛๑)۶
Do drzwi, jak co sobotę zapukała średniego wzrostu dziewczyna. Brązowe włosy z, których jak zawsze wystawały pojedyncze kosmyki. Były mocno potargane przez późno-jesienną pogodę. Uśmiechała się, pewna, że tym razem uda się jej pogadać z chłopakiem, a raczej już mężczyźną o jego stanie i braku pracy.
– Hej! – zakrzyknęła z nutką radości głosie.
– Znowu... – mruknął i wpuścił ją do środka.
Mimo najwyraźniej złego humoru Mikołaja, Barbara, jego przyjaciółka, nie zraziła się i postanowiła doprowadzić swoje zadanie do skutku. ,,Do usranej śmierci!" powtarzała za każdym razem.– Chcesz coś do jedzenia? – zapytał obojętnie kierując się do kuchni.
– Co prawda jadłam śniadanie, ale...
– No to świetnie – przerwał jej nie pozwalając dokończyć wypowiedzi.
Basia westchnęła cicho i spojrzała na Raka.
– A jak ci się spało...?
– Znów miałem ten sen. Tylko, że sam w sobie był dziwniejszy niż poprzednie - odpowiedział chłodno wyciągając jakieś tabletki i inne leki.
– Coś więcej? Jak co każdy sen? – dziewczyna zaciekawiła się.
– No... - mruknął i wziął pierwsze tabletki. – tym razem widziałem...
– Co?
Brunetka ściągnęła swoją szarą bluzę i przewiesiła ją przez krzesło. Mikołaj przez ten czas milczał.
– Opowiesz mi?
– Po co... - dwudziestodwulatek w końcu raczył obdarzyć dziewczynę swoim przenikliwym i zimnym wzrokiem. - i tak nic już sobie nie przypomnę, szybko zapominamAle gdzie twoje nadzieje? Gdzie twój zapał, gdzie chęć poznania przeszłości...
– Jesteś leń śmierdzący i tyle - dziewczyna już najwyraźniej widząc, że po raz kolejny wyjdzie z jego domu bez żadnego większego skutku, spanikowała.
Jest blisko. Na wyciągnięcie ręki.
– M-mikołaj?!
Chłopaka ogarnęła totalna ciemność, powoli zsunął się i gdyby nie przyjaciółka, przywaliłby głową w brudny blat.
CZYTASZ
bjc: Rua
Short Storyopis jest tak zaisty że chcesz się pieprzyć czytając to. A tak na serio, opko jest pisane, planowane już od ponad... roku, tak zleci gdzieś rok bardzo poważne podejście i zapewne jeszcze dużo nawale i pozmieniam, ale endżoj xd Nad okładką jeszcze po...