Czy można skrzywdzić kogoś chcąc dla niego jak najlepiej? Chcąc oszczędzić mu wstydu i żalu? Sprawiając, że był szczęśliwy?
Przedarte wpół fotografie rozlewają się po niskim, drewnianym stoliku. Na jednym z nich stoi opróżniona do połowy butelka, którą systematycznie podnosi. Upija łyk. Jego twarz wydaje się pozbawiona jakichkolwiek emocji. Nieczuła. Niesympatyczna. Na czole pojawia się szeroka bruzda, rozprzestrzeniająca się na całą twarz. Usta krzywią się po każdym, kolejnym łyku. Ociera je ręką i odstawia butelką na miejsce. Zaciska usta i chowa głowę w dłoniach, wplatając palce pomiędzy kosmyki jasnych, złocistych włosów.
Desperacja? Żal? Złość? Zażenowanie? Zniesmaczenie? Wstyd?
Sam nie wie, co czuje oglądając jej zdjęcia. Za każdym razem gdy widzi jej podobiznę, jego wąskie usta wykrzywiają się w ironicznym uśmiechu.
Ideał? Kiedyś wierzył w jego istnienie.
Obecnie pozostała mu niewyobrażalnie boląca pustka, wypełniająca cierpiącą duszę. Jego mózg nie potrafi rozszyfrować tej informacji.
Kłamstwo. Ma wrażenie, że to jej ulubiona gra, ulubiona ścieżka do wspięcia się po szczeblach kariery.
Rzuca się na łóżku i zakrywa oczy dłońmi. Wydaje z siebie stłumiony okrzyk gniewu. Zaraz potem uderza pięścią w materac. Zaciska pięści.
Ma ochotę wygarnąć jej wszystko w twarz, lecz nie jest gotowy na konfrontację.
- Wystarczy. - słyszy głos Mattea, który blokuje jego ruch, gdy sięga po kolejny łyk alkoholu.
- Sam o tym zdecyduję. - wyrywa przyjacielowi butelkę z rąk. Balsano spogląda na niego z niedowierzaniem. Wywraca oczami i zakłada ręce na ramiona.
- Dlaczego do niej nie pójdziesz? Nie wyjaśnisz z nią tego? A jeśli to ściema? - zasypuje go stekiem pytań. Niewygodnych pytań.
- Czy to do cholery wygląda na fotomontaż? - unosi gniew. Wstaje na równe nogi i rzuca mu podarte zdjęcia.
Właśnie dotarło do mnie, że Anioły nie istnieją, a jeśli nawet, to nie jest to dziewczyna w której się zakochałem.
- Nie. - odpowiada cicho Balsano, raz jeszcze przeglądając zdjęcia. - Wciąż nie mogę uwierzyć, że Nina...- zawiesza głos. - To do niej niepodobne! - próbuje jej bronić, lecz Gaston obrzuca go gniewnym spojrzeniem.
Przez chwilę wierzyłem w jej niewinność i subtelność.
- To wyrachowana żmija. Jest z tym, kto zapewni jej lepsze życie. - syczy.
- Ale wydaje mi się, że ona cie kocha. Naprawdę kocha. - Matteo nie daje za wygraną. Akcentuje ostatnie zdanie i rzuca Gastonowi znaczące spojrzenie.
- Jeśli nawet, to dlaczego nie powiedziała mi prawdy? Dlaczego jako ostatni dowiaduję się o jej romansie ze starszym o dwadzieścia lat mężczyzną? Przecież on do cholery mógłby być jej ojcem! - unosi głos. Znowu.
- Może się bała? Albo chciała zapomnieć o tym etapie życia, bo dręczyły ją wyrzuty sumienia? - zauważa bystrze Matteo.
- Mogła ukrywać to przed całym światem, ale nie przede mną. - odpowiada niewzruszony na uwagi przyjaciela.
- To, co było nie wróci. Pora nie oglądać się za siebie. Wiem, że marzyłeś o dziewczynie z nieskazitelną reputacją. Ja nie chciałem jej mieć wcale. I co? Jestem szczęśliwy z dziewczyną o naprawdę wątpliwej przeszłości, a jednak potrafiłem wybaczyć jej dawne błędy i pokochać. Dlaczego do cholery ty nie zaakceptujesz jej przeszłości? - potrząsa nim, by w końcu oprzytomniał.
CZYTASZ
Lutteo - Sabes No Pido Nada Mas
FanficOn, zwyczajny chłopak, otoczony wianuszkiem dziewczyn. Silny i niezależny. Ona, uwikłana w mroczne sprawy. Boleśnie naznaczona przez życie. Uzależniona od swego prześladowcy. Co się stanie, gdy pewnego dnia ta dwójka zamieszka pod jednym dachem? Czy...