you

1.6K 303 69
                                    

OSOBY Z AGORAFOBIĄ mogą być niezdolne do opuszczenia domu, jeśli nie towarzyszy im ktoś bliski.

________________♡________________

— Doyoung! Doyoung! — Po ich ukochanym pomieszczeniu rozniósł się roześmiany głos rudowłosego chłopaka, który przywlókł z wysiłkiem całkiem spory karton. Podsunął go pod stopy najlepszego przyjaciela, a potem uklęknął przed nim z zamiarem rozpakowania zawartości pudła. Znalazł go na wycieraczce z samego rana. — Mogę ci coś pokazać?

Widząc wzrok pełen podekscytowania oraz promienny wyraz twarzy, brunetowi (Doyoungowi) nie pozostało nic innego, jak delikatne przytaknięcie z ledwo widocznym uśmiechem. — Jasne.

Po usłyszeniu odpowiedzi, rudowłosy chwycił smukłą dłoń swojego najdroższego przyjaciela, zachęcając do tego, by usiedli razem na granatowej wykładzinie. Doyoung bez zawahania wykonał rozkaz, kilka sekund później znajdując się obok jego cennego Jungwoo, na podłodze. Spojrzawszy dyskretnie na uśmiechniętego chłopca, dostrzegł w jego ciemnych ślepiach swego rodzaju ekscytację. Nie zdarzało się to często, gdyż jeszcze do niedawna w oczach rudzielca miał w zwyczaju odbijać się ból oraz strach. Wzrok ten wbity był w karton, konkretniej w jego zawartość, którą Doyoung zaraz miał poznać.

— Co tam jest? — Powoli nachylił się nad pudłem, nie wiedząc, czego powinien się spodziewać. Pomimo więzi między tą dwójką, która została utworzona już lata temu, Kim Dongyoung nadal nie był w stanie stwierdzić, czy zna on swego najbliższego przyjaciela  na tyle, by przewidzieć jego ruch, reakcję czy decyzję. Zrozumiał to, kończąc siedemnaście lat. To wtedy jego czekoladowe oczy zostały otworzone, a maska Jungwoo rozbita, ukazując to, kim rudowłosy był naprawdę. Niczym dwie inne osoby żyjące w zupełnie różniących się od siebie światach — jeden z tych światów wydawał się dobiegać wtedy końca, niszcząc powoli piętnastoletniego chłopca.

— To nasze niebo.

W środku tajemniczego pudełka ujrzał stos pięknych fluorescencyjnych gwiazdek, które w ciemności lśniły jak oczy siedzącego obok chłopaka - Jungwoo, gdy przebywał u boku ciemnowłosego.

— Tylko nasze, Doyoung. Twoje i moje już na wieczność — Młodszy zanurzył swe ciepłe dłonie we fluorescencyjnych naklejkach i światełkach. Nabrał przy tym jak najwięcej, by następnie unieść wyżej - tak, by oboje mogli przyjrzeć się z bliska. — I nikt nam go nie odbierze.

Tego samego dnia ich gwiazdy zostały umieszczone na wcześniej pomalowanym na granatowo suficie, by w nocy dwójka chłopców mogła wpatrywać się w nie z nieopisanym blaskiem w oczach, wypowiadając życzenia oraz trzymając się za ręce.

Były to jedyne ciała niebieskie na ich jedynym niebie. Innych przysięgli sobie nie oglądać już do końca życia. Obiecali sobie również, że nigdy nie spojrzą w inne oczy; nigdy nie złapią innych dłoni; nigdy nie obejmą innych ramion; nie zamieszkają w innym pokoju.

— Kiedyś dotkniemy ich razem, Do. Będziemy łapać gwiazdy aż do końca naszej wieczności w tym świecie.

Och, gdyby tylko wiedzieli, że nadejdzie on tak szybko.

. . .

[TRZY LATA WCZEŚNIEJ;
PRZED WEJŚCIEM DO POKOJU]

Wydawało się jakby ten prawdziwy Jungwoo powoli przestawał istnieć. Znikał stopniowo, odkąd założył na swą delikatną, piękną twarz dopasowaną, twardą maskę, sprawiając, że wszystko pod nią zaczęło obumierać, zacierać się z grą aktorską. Warstwa, za którą ukrywał samego siebie była niemalże nieskazitelna, idealna, gdyż wszystkie pęknięcia, zamiast na masce, znajdowały się w sercu. A serce to tonęło w bólu, ilekroć chłopak zmuszony był do opuszczenia swoich czterech ścian. Każdy dzień w szkole był dla niego nowym ciosem, powoli kaleczącym skórę; każda chwila na świeżym powietrzu dawała mu uczucie braku powietrza, duszenia się.

❝room❞ + dowoo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz