1

46 1 0
                                    

Zaczęłam się budzić. Poczułam dziwny ciężar na brzuchu. Jakby ktoś mi tam położył odważniki. Poczułam także w tym miejscu ból. Był on umieszczony bardziej po lewej stronie. Nie byłam w stanie dłużej tak leżeć. To i tak trwało dla mnie wieczność. Spróbowałam się podnieść, jednak ból skutecznie mi to uniemożliwił. Otworzyłam powoli oczy i dostrzegłam bardzo ciemne, wręcz czarne, tęczówki, które niepewnie wpatrywały się we mnie ze smutkiem i troską. Mimo bólu, który nie ustępował, podniosłam rękę i pogładziłam mężczyznę, który pochylał się nade mną, po gęstych, puszystych, czarnych jak smoła włosach. Ten widok nie był niepokojący. Wręcz przeciwnie. Uspokajający. Kojący.
-Odpoczywaj, Rose.
Szepnął, delikatnie i niepewnie dotykając opuszkami palców mój policzek.
-Połóż się do mnie, Elias.
Odszepnęłam już nieco uspokojona. Obróciłam się na lewy bok, ignorując przeczywający moje ciało ostry ból, robiąc miejsce Eliasowi. Boi się. Widać, że boi się położyć koło mnie i niechcący pogorszyć mój stan. Ale ja się przecież czuję świetnie. Świetnie, gdy on jest przy mnie. Poczułam uginający się koło mnie materac. W bezpiecznej odległości. Dla mnie było to trochę za daleko, jednak obojętnie co bym powiedziała i tak nie przekonałoby to go, że nic mi nie jest. Kojąco i delikatnie gładził ręką moje plecy. Dopiero teraz dostrzegłam, że nadal jest w stroju bitewnym, umazanym zaschniętą krwią. Mój strój natomiast był luźny. Codzienny. Czysty. Lekko skrzywiłam się na myśl, ile czasu tu leżę i ile czasu Elias siedział przy moim łóżku nie przejmując się swoimi potrzebami.
-Coś się stało?
Zapytał lekko marszcząc brwi. Pewnie zauważył mój niekontrolowany grymas.
-Ile czasu tu leżę?
Zapytałam nie owijając w bawełnę. Musiałam to wiedzieć.
-Dwa dni.
Odpowiedział jeszcze bardziej smutniejąc.
-Strasznie się o ciebie martwiłem.
Dodał po chwili ciszy. Do moich oczu napłynęły łzy. Zacisnęłam oczy pozwalając jednej samotnej kropelce spłynąć po moim policzku. Elias wytarł ją delikatnie swoim kciukiem.
-Spójrz na mnie.
Szepnął. Uniosłam powieki i ujrzałam jego błyszczące od łez oczy. Zsunęłam rękę z jego włosów, które były lekko pozlepiane krwią, na ledwo widoczną bliznę na policzku.
-Jadłeś coś?
Zapytałam z troską, gładząc mały ślad po jednej z bitew na szyi.
-Ja... Mmm...
Zaczął się jąkać i starał się dobrze dobierać słowa.
-Twoja... Nasza mama...
Prawie natychmiast się poprawił. Poczułam dziwne ukłucie w sercu. Im więcej słów wypowiadał tym bardziej brakowało mi tchu.
-Wypiłem herbatę.
Powiedział z miną zbitego psa. Wie, co go czeka. Wie, że mimo iż jestem ranna, zaraz zrobię mu awanturę.
-Oszalałeś?!
Krzyknęłam odsuwając się od niego na tyle, że nie stykaliśmy się żadną częścią ciała, ale mieliśmy siebie na wyciągnięcie ręki.
-Siedziałeś tu dwa dni, patrząc na ciebie zapewne bez przerwy, i nie przebrałeś się, nie umyłeś i nic nie jadłeś?! Może jeszcze powiedz, że w ogóle nie spałeś!
Jego spojrzenie mówiło samo za siebie.
-Ty idioto!
Zdenerwowałam się strasznie.
-Przepraszam.
Powiedział ze smutkiem i delikatnie mnie przytulił. Był w takim stanie, że nie miałam serca nawet próbować go odepchnąć.
-Nie strasz mnie tak już nigdy więcej.
Szepnął i pocałował mnie w czubek głowy.
-Nic mi nie jest.
Odparłam niedbale. Delikatnie się ode mnie odsunął i spojrzał na mnie z politowaniem.
-To tylko mała rana. Jak na każdej bitwie zdarzają się zadrapania, czy rozcięcia. Dobra, a teraz idź się umyj, przebierz i coś zjedz.
Powiedziałam spokojnie, próbując go przekonać. Elias nie ruszył się z miejsca. Dalej tulił mnie do siebie. Do swojego ciepłego ciała. Spojrzałam mu prosto w oczy i widząc w nich zmęczenie nie mogłam dać za wygraną.
-Poradzę sobie. Zostawisz mnie tylko na chwilę. Potem wrócisz i razem położymy się spać. Dobrze?
Wywrócił oczami i dalej pozostał na swoim miejscu.
-To był rozkaz.
Dodałam i lekko się uśmiechnęłam, aby pokazać mu, że wszystko jest dobrze.
Niechętnie wstał, pocałował mnie delikatnie w policzek i powoli ruszył do wyjścia.
-Za dziesięć minut jestem spowrotem.
Powiedział otwierając drzwi.

********************
Hej! Mam nadzieję, że ta historia wam się spodoba. Liczę na gwiazdki i komentarze. Jestem ciekawa waszych opinii.

Buziaki

Tej wojny nie wygraszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz