Stoję na nogach rozstawionych na szerokość bioder. Moja prawa dłoń jest zaciśnięta na już ogrzanej i mokrej od czegoś stali rękojeści. Miecz jest luźno opuszczony pomiędzy moimi nogami. Za pasek wciśnięte są dwa sztylety ze zdobieniami na rękojeściach i błyszczącymi ostrzami. Dołożyłam na broń białą lewą rękę. Uniosłam czubek klingi ku niebu. Zaświeciła w świetle słońca. Spojrzałam na swoje dłonie i spostrzegłam, że one - tak samo, jak i broń, którą utrzymywały w powietrzu - są pokryte lekko zaschniętą, gęstą i niewyobrażalnie ciemną krwią. Dostrzegłam swoje odbicie lekko zasłonięte bordową cieczą. Za mną w odbiciu ujrzałam mężczyznę z głęboką szramą zaczynającą się przy włosach a kończącą na podbródku. Gdy kątem oka dostrzegłam, że sięga ręką za pasek, szybko się odwróciłam i bez wahania wbiłam w jego serce lśniącą klingę miecza aż po rękojeść. Palcami lekko musnęłam jego chłodną zbroję. Wyciągnęłam z jego ciała broń, po której od razu na moje przedramiona spłynęły potoki gorącej krwi. Nieświadoma jakiegokolwiek zagrożenia, zamknęłam oczy. Nagle poczułam ostry ból po lewej stronie brzucha, tuż pod żebrami. Otworzyłam szybko oczy, które zdążyły jedynie zarejestrować rzucającą się na mojego oprawcę umięśnioną sylwetkę z bardzo ciemnymi włosami. Upadając na ziemię pozwoliłam sobie tylko na jedną myśl. Elias.
******************
Hejka! Wyszło strasznie krótkie. Hah. Trudno. Przynajmniej szybko pójdzie czytanie.Miłego weekendu!

CZYTASZ
Tej wojny nie wygrasz
Novela JuvenilRose to z pozoru twarda dziewczyna. Niczego się nie boi. Gdy każą jej się trzymać z tyłu, wychodzi na przód. Przez to często podczas bitew zostaje ranna. Na razie nie zdaje sobie z tego sprawy, ale czuje coś więcej do swojego przyrodniego brata. Tyl...