3.

1.2K 139 18
                                    

Kiedy weszła do apartamentu zamurowało ją. Przestronne mieszkanie było idealnie wysprzątane, bynajmniej nie rękami sławnego aktora. Urządzone w jasnych kolorach dawało niesamowite poczucie przestrzenni. Weronika przypomniała sobie swoją klitkę i zaczęła zazdrościć aktorowi. To mnie stać tylko na takie gówno, a narażam własne życie, a on kręci głową na prawo i lewo ładnie się uśmiechając i jest tak urządzony. Ze złości zgrzytnęła zębami. Nie kłopocz się ze zdjęciem butów weszła w głąb mieszkania. Na pierwszy plan wysuwał się sporej wielkości salon z przeszkloną szybą wychodzącą na taras. Kiedy obróciła się w lewo zobaczyła otwartą kuchnię i przedzielający pomieszczenie blat barowy z równo ułożonymi wysokimi krzesłami. W kuchni panował niezmącony porządek, a każda wolna przestrzeń była wypełniona urządzeniami z najwyższej półki. Boże, gdym miała taki sprzęt to bym nie wychodziła z kuchni – pomyślała cicho i zaczęła się rozglądać za wejściem do pokoju. Z tej strony nie było nic. Przypomniała sobie, że po drodze minęła jakieś drzwi, wiec zawróciła zostawiając piach z butów na białym dywanie, szarpnęła za klamkę, a jej oczom ukazała się przestronna łazienka. Jęknęła, duża wanna była centrum tego świata, wyszorowana na wysoki połysk kusząco skrzyła się w blasku słońca wpadającego przez małe okienko pod sufitem, nijak się to miało do jej brudnego prysznica. Dziewczynie zrobiło się smutno, że sama nie zadbała o swoje małe mieszkanie, kiedyś było inaczej. Znajomi uwielbiali do niej przychodzić, mówili, że na tych niecałych 30m2 czuć życie. Ciekawe co by teraz powiedzieli. Weronika przez chwilę zamyśliła się stojąc w progu, aż wreszcie otrząsnęła się. Miała znaleźć ubrania dla aktora. Jako, że w przedpokoju nie było widać żadnych drzwi zawróciła do salonu, dopiero po chwili odkryła, że przy prawej ścianie, tuż za telewizorem znajduje się wąski korytarz, a tam trzy pary drzwi. Po kolei zaglądała do pomieszczeń. W tym po prawej stronie korytarza znajdowało się jedynie łóżka, szafka nocna i duża szafa, musiał to być pokój gościnny. Zamknęła go i obróciła się na pięcie. Nie raz przeszukiwała mieszkania, potrafiłaby już teraz ze szczegółami opisać, co gdzie się znajduje. Miała fotograficzną pamięć, a zapamiętanie takich szczegółów było dla niej błahostką. Otworzyła drzwi naprzeciwko i zobaczyła niepościelone łóżko, o ile tak można to nazwać. Na niskiej ramie tuż przy podłodze znajdował się materac ze skołtunioną pościelą. Nie miała wątpliwości do kogo należy pokój z ciemnymi ścianami i lustrem w rogu. Parsknęła śmiechem uświadamiając sobie narcyzm właściciela mieszkania. Pokój był raczej pusty, żadnej szafy, ani komody. Kilka plakatów filmowych i półka z płytami. Z dużą ilością płyt. Chciała wejść głębiej, żeby sprawdzić jakiej muzyki słucha, kierował nią fanatyzm w stosunku do muzyki, dała sobie jednak spokój i zamknęła drzwi. Z westchnieniem skierowała się do drzwi na końcu korytarza. A może on nie ma ubrań tutaj? Może kupuje i wyrzuca, a później znowu kupuje nowe? Zastanawiała się, gdy klamka uginała się pod jej naciskiem. Kiedy jej oczom ukazała się przestronna garderoba załamała się totalnie z powodu niesprawiedliwości tego świata. Ponadto, że była policjantką była dziewczyną, a która dziewczyna nie marzyłaby o takiej garderobie. Fakt, że panował tu bałagan. Sportowe buty były porozrzucane po podłodze, ale ubrania w obudowanych szafach wisiały równo zajmując każdą przestrzeń pokoju. Po prawej stronie znajdowało się lustro, po lewej półki na buty. Boże ile można mieć butów? Sportowe, eleganckie, trapery, workery, buty zajęły całą wolną przestrzeń od podłogi do sufity. Dziewczyna spojrzała na swoje sportowe adidasy, które kiedyś były białe, a teraz wyraźnie odbijały się brudem w kontraście ze śnieżnym dywanem. Weronika kupiła je jeszcze w zeszłym roku na wyprzedaży. Mrucząc pod nosem przekleństwa zbliżyła się do szafy naprzeciw. I znów po lewej rząd koszul, na dole szuflady z bielizną, krawatami i całą resztą dziwnych dodatków, których przeznaczenie dziewczyna nie znała. Po prawej stroje mniej oficjalne. Na półkach równo ułożone leżały t-shirty, dresy, kurtki, jeansy i bluzy. Zdecydowała się na zestaw z tej części szafy. Był jej bliższy i mogła to jakoś w miarę ludzko zestawić. Zabrała jasne jeansy i podkoszulek. Robiło się cieplej więc nie wiedziała, czy mężczyzna będzie chciał coś więcej na siebie ubrać, ale ostatecznie wzięła cienką bluzę Tommy’ego Hilfigera. Miękka bawełna pieściła jej ręce. Zastanawiała się nad czystą bielizną, ale stwierdziła, że to już szczyt i dała sobie spokój. Podnosząc z ziemi pierwszą lepszą parę butów wyszła z mieszkania. Nie mogła znaleźć nigdzie żadnej reklamówki, ale przypomniała sobie, że w kącie jego pokoju dostrzegła torbę treningową, więc ponownie weszła do jaskini lwa i wyrzucając jej zawartość na ziemię zapakowała nowe rzeczy. Jeżeli ktoś by jej zapytał, czy widzi w tym jakikolwiek sens odpowiedziałaby, że nie. Obróciła się do wyjścia i zobaczyła na ścianie duży telewizor, wybałuszyła oczy.

- Na pewno pan gwiazda ogląda tu pornole, bo na co mu takie duże gówno w sypialni – wymamrotała pod nosem gwałtownie zasuwając torbę.

Upewniając się, że ma wszystko wyszła z mieszkania i wróciła do samochodu, szybko jadąc do swojego mieszkania z którego wzięła tylko najpotrzebniejsze rzeczy i wygrzebując resztki fluidu z tubki nałożyła go na twarz. Dodało jej to trochę koloru, ale wciąż wyglądała beznadziejnie. Sięgnęła po tusz do rzęs i przejechała nim kilka razy, by robić głupkowate miny i krzywiąc się do siebie w lustrze uznać, że może tak wyjść. Przy wyjściu zgarnęła z wieszaka czapkę z daszkiem i wiążąc włosy w koński ogon, z przewieszoną swoją torbą założyła czapkę na głowę.  Nie przebrała się, bluzę, którą miała na sobie zdjęła po drodze i wrzuciła na siedzenie pasażera. Chwilę później dotarła przez zakorkowane miasto do Komendy. Od razu ustawiła samochód przy tylnym wejściu i biorąc jego torbę weszła do środka niezatrzymywana przez nikogo.
***
W tym samym pokoju przesłuchań Przemysław Rej krążył wokół stolika, został już wypić napój, który zostawiła dziewczyna, chociaż nie zapytał jej o zgodę. Próbował coś zrobić ze swoim garniturem, ale ten nadawał się tylko do wyrzucenia. Od czasu jego rozmowy z Komendantem nikt do niego nie przyszedł. Wiedział, że dziewczyna pojechała do jego mieszkania i był zdenerwowany, bo nie pamiętał w jakim stanie zostawił apartament, a bywało różnie z porządkiem w nim. Nagle usłyszał zgrzyt klucza w drzwiach, a jego oczom ukazała się drobna postać w czapce z daszkiem.

- Masz przebieraj się! – rzuciła pod jego stopy torbę, którą rozpoznał.

- O poradziłaś sobie? – próbował nawiązać nową relację z nią. Nie zaczęło się najlepiej i mimo, że mu się nie podobała nie chciał zaczynać znajomości w ten sposób. Jednak kiedy uniosła głowę odchylając daszek do tyłu widział, że jest już za późno na uprzejmości.

- Może i jestem chuda, ale nie upośledzona. Przebieraj się, idziemy do komendanta po szczegóły i spadamy stąd – na jej twarzy malowała się złość, a dokładnie totalne wkurwienie.

Najwyraźniej nie była zadowolona z powierzonego jej zadania. Mężczyzna dostrzegł, że zrobiła coś z twarzą przez co nie wyglądała już tak upiornie, jak o poranku. Przysiadł na krześle i rozsunął torbę.

- Dzięki – powiedział podnosząc oczy. Lubił ubrania, które mu wybrała, a w szczególności tą błękitną bluzę.

- Nie miałam wyjścia, więc nie ma za co – odpowiedziała opierając się plecami o drzwi bez skrępowania patrzyła, jak mężczyzna wyciąga  podkoszulek i zaczyna rozpinać koszulę.

- Możesz się obrócić? – powiedział wstydliwie na co przewróciła oczami.

- Pracuje w policji nie w przedszkolu. Przebieram się z facetami w jednej szatni, masz coś innego niż oni? – zapytała prychając, ale obróciła się.

- A co to kurwa jest? – usłyszała za sobą i obróciła się szybko.

- Co?

- Wzięłaś mi dwa różne buty? – był już ubrany w ciuchy, które mu przyniosła, a w swoich rękach Przemek trzymał dwa różne buty, jeden był z zestawu, który wybrała Weronika, zaś drugi był od jego stroju treningowego. Parsknęła śmiechem na ten widok.

- Czy ja ci wyglądam na cholernego klowna? – zapytał ze wściekłością sznurując buty. Dziewczyna śmiała się do rozpuku.

- Serio mam odpowiadać na to pytanie? – zapytała ze łzami w oczach.

- Wydawało mi się, czy powiedziałaś, że nie jesteś upośledzona? – odpowiedział sarkastycznie, a jej oczy zwęziły się, gdy mierzyli się spojrzeniami.

- To prawda, ale w tym momencie ty wyglądasz jak wariat – odpowiedziała ironicznie otwierając drzwi. – Zapraszam panie Remku.

- Przemku.

- Słucham? – obróciła się w jego stronę gdy szli korytarzem.

- Przemku, mam na imię Przemek.

- Dobra – zbyła go machnięciem ręki i z przebiegłym uśmiechem szła przed siebie słysząc za swoimi plecami ciche westchnienie.

CDN. 😀

Niebezpieczna gra - Wydana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz