Part 3

66 8 5
                                    

Usłyszałam znaną mi melodię, która towarzyszyła mi każdego ranka. Natychmiast zerwałam się na równe nogi. Wzięłam do rąk ubrania i popędziłam do łazienki. Umyta, ubrana i pachnąca zeszłam do kuchnio-jadalni na śniadanie. Alison zrobiła naleśniki, które szybko zaczęły znikać. Założyłam moją wierną granatową bluzę, chwyciłam za moją torbę i już miałam wychodzić kiedy to mój kochany tata stwierdził, że chce przytulasa. Podeszłam do niego i mocno go przytuliłam. W końcu po długim kazaniu taty i Alis wyszłam z domu kierując się w stronę liceum.

Stałam już przed wielkimi, szklanymi drzwiami. Wyciągnęłam rękę i otworzyłam "wrota". Pierwsze co zrobiłam to poszłam do szatni, gdzie zostałam bluzę. Skierowałam się w pierwszy lepszy korytarz. Po paru krokach zauważyłam Lucy stojąca z Courtney. Pomachałam im i do nich podeszłam. Przywitały mnie po czym powiedziały, że teraz znając życie będzie wychowawcza bo ja dołączyłam do klasy itd. Rozmowę przerwał nam dzwonek, który wszem i wobec głosił rozpoczęcie się lekcji. Wszyscy uczniowie jak i nauczycielka weszli do klasy. Stałam na samym środku klasy, pani Watterson (Oglądałam przed chwilą Gumball a XD)zaczęła mówić:

-Moi drodzy, jak zdążykiście już zauważyć mamy w naszej klasie nową uczennice. Przedstaw się proszę.

-Em, no więc, nazywam się Kate BlackWood. Przedtem mieszkałam w Nowym Yourku. Mam tu dwie przyjaciółki Lucy i Courtney.

-Dobrze, więc usiądź...

-O! Ze mną!

Zaczęła wykrzykiwać Lucy.

-*westchnięcie* Na pewno nie. Kate, usiądź na końcu klasy z Toby m. Nie powinien Ci przeszkadzać.

Na spokojnie przeszłam na końec klasy. Gdy tak szłam czułam na sobie spojrzenia. Przechodziłam właśnie obok Courtney, jej mina mówiła ''Ale masz przesrane''. Usiadłam koło bruneta, który siedział i wpatrywał się w okno. Zaczełam wyjmować książki, miałam już wszystko przygotowane. Pani Watterson coś tam mówiła, nie specjalnie mnie to interesowało. Tym bardziej, że przypominała o zasadach panójących w każdej szkole. Wyjełam więc mój kochany i niezawodny szkicownik po czym zaczełam sobie rysować. Nagle zauważyłam jak chłopak zaczął mi się przyglądać. Więc zaczełam:

-Będziesz się tak gapił czy w końcu coś powiesz?

-Uh, jestem Toby ty to Kate tak?

-Zgadza się. 

Uśmiechnęłam się do niego na co on odwzajemnił uśmiech.

-Co tam rysójesz?

-W sumie to nic.

Całą resztę lekcji siedzieliśmy i cicho rozmawialiśmy. Zadzwonił dzwonek. Zaczęliśmy się pakować. Wyszłam z klasy i stwierdziłam, że poczekam na mojego nowego przyjaciela. Jednak kiedy miał już do mnie podejść gdy jakieś dwa mięśniaki zaszły go od tyłu i popchnęli co spowodowało natychmiastowy upadek bruneta. Szybko podbiegłam do chłopaka i pomogłam mu wstać.

-Spokojnie to normalne-chłopak smutno się uśmiechnął.

-Nie mieli prawa...

-Dobra to teraz co? Anglik?

-Najprawdopodobniej.

Resztę dnia spędzałam z nim lub z moimi przyjaciółkami. Na każdej lekcji siedzę z nim, i zdecydowanie mi się to podoba.

*time skip* Bo jak to inni mówią mogę. 😎

  Już po lekcjach!!! Toby zaprosił mnie na spacer po lesie. Spokojnie spacerowaliśmy i rozmawialiśmy. W końcu musieliśmy wracać. Brunet zaproponował, że mnie odprowadzi do domu a ja się zgodziłam. okazało się, że mieszka na przeciwko mnie. W końcu weszłam do domu. Na wejściu zaatakowały mnie góry pytań typu: Jacy są uczniowie? Czy mam miłą wychowawczynie? Jacy są nauczyciele? Czy mam już nowych przyjaciół? Itd. Wysłuchiwałam jeszcze narzekań rodziców na pracę. Chwalenie się brata nową dziewczyną. I ogółem takie duperele. Poszłam więc do mojego ukochanego pokoju. zaczęłam ogarniać go. Powyciągałam całą resztę moich tak zwanych szpargałów. Po ogarnięciu tego wszystkiego poszłam się umyć a następnie spać.  

~~~~~~~~~~~~~~~~~
Sup everyone?
Nowy rozdział skończony. Mam nadzieję, że się podobało. No, więc...
Branoc

Kate666

How does it end ? [ Ticci Toby ] (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz