Witam.Jestem John Send i opowiem wam o moim zetknięciu z mafią. Zaczęło się to w zeszłym miesiącu w piątek. Kończyłem właśnie drugą szklankę whisky (zawsze w piątek przychodzę do baru na whisky), izauważyłem że zbliża się do mnie trzech osiłków. Instynktownie sięgnąłem do kieszeni po berettę, ale na moje nieszczęście zostawiłem ją w domu. Osiłkowie podeszli do mojego stolika i pierwszy poiedział:
- Witam panie Sen...
Nie zdążył dokończyć, poniważ walnąłem go w nos, a następnie usłyszałem trzask. "Dobrze, że wziąłem ze sobą kastet" pomyślałem, lecz właśnie wtedy poczułem potężne walnięcie w szczęke. Padłem na stół, a z moich ust wylała się krew. Dwoje z osiłków podniosło mnie za ramiona, a trzeci walnął między oczy. Potem wywlekli mnie z baru i rzucili na kosz.
- Czemu...- wycharczałem
- Normalnie nnic byśmy ci nie zrobili, ale tak chciał pan F.- odpowiedział ten ze złamanym nosem. A potem zemdlałem.
Obudził mnie jednooki Joe, mój ogromny przyjaciel. Nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa. Pomacałem po kieszeniach płaszcza, i odkryłem, że wciąż mam portfel. Poszedłem więc do baru napić się kawy, i nagle mnie olśniło. " Pójdę do Marry Jane" pomyślałem sobie.To mój debiut, więc liczę na wasze wsparcie. Pozdrawiam