"Moje pierwsze kroki"

785 40 6
                                    

    ROZDZIAŁ I
Kiedy jako mały szczeniak błąkałem się po ulicach Los Angeles, między ludźmi, którzy albo kopali mnie, by iść dalej, albo nie zwracali na mnie uwagi... W końcu ktoś mnie zobaczył, wziął, i zaopiekował się.. a przynajmniej tak myślę, bo dał mi jedzenie i wodę. Kilka dni byłem w jego mieszkaniu, ale potem dał mnie do budy, gdzie gryzę teraz swoją jedyną zabawkę - starą piłkę. Kiedyś opiekował się mną, teraz opiekuje się kobietami... Dlatego postanowiłem uciec. Zawsze o 16 wypuszcza mnie, żebym pilnował podwórka przed kotami... Więc skorzystam z okazji. Nie chcę dłużej być traktowany jak obrońca, nie jestem tresowany... Chociaż inteligencją potrafię zaskoczyć. Nareszcie. Otwiera bramę.
-no pchlarzu, jakiś kocur się tu rano błąkał, zajmij się nim, a może dostaniesz kolację. -nie cierpię jak mówi do mnie 'pchlarzu' ... To bezczelne, ale potrafił nazwać mnie też 'gnojem' czy nawet 'nieudacznikiem'... Myślałem, że go kocham, ale myliłem się co do niego... Gdy od razu przekręcił klucz wyskoczyłem nie zważając na nic, wolałem siedzieć w deszczu pod mostem niż znosić jego udręki. Przeskoczyłem drzwiczki od bramy i pobiegłem w stronę szarego, dużego domu. Zatrzymałem się w połowie drogi i spojrzałem za siebie. Słyszałem jego głos.
-WRACAJ TU! - odwróciłem się i zrobiłem krok do przodu, nagle mój "pan" zniknął... Ale tylko na chwilę. Po chwili zauważyłem, że   wychyla się i ma ze sobą strzelbę.... Słyszałem jak pociąga  spust... Od razu się odwróciłem i uciekłem. Wskoczyłem do rowu obok drogi. Słyszałem strzał, a potem jego krzyki.
-Znajdę cię i udusze! - w tym momencie jego głos ucichł. Ja wyszedłem z wody, wytrzepałem się, i ruszyłem w stronę skrzyżowania, potem szedłem wąską uliczką aż doszedłem do brukowej drogi rozciągającej się wzdłuż wschodniej części miasteczka. Idąc nią, strasznie zachciało mi się pić... A że był śnieg, postanowiłem... Zjeść śnieg .. bo w końcu jest z wody... Omnomnom. Smaczne... I już nie chce mi się pić! Ten śnieg jest spoko gościem. Kiedyś jeszcze się z nim zgadam. Muszę poszukać kryjówki... Nie będę spał pod gołym niebem... Poszukam jakiegoś mostu... No i kręciłem się jakieś pół godziny, w końcu między dwoma blokami znalazłem szparę, w której był.. kubeł ... I ... Jakieś stare kartony, stare szmaty... To chyba koc... Ale cały w kurzu... No nic! Jakoś przetrwam tę pierwszą noc. Jest coraz ciemniej. Lepiej się położę, i chociaż na ten czas zapomnę o  problemach... C.D.N....................

*************************
Oto pierwszy rozdział "Zostawili Mnie" liczę na ciepłe przywitanie nowej książki! ^-^
PS. Dzisiaj nie miałam weny... Ale jutro postaram się nadrobić!

Był Sobie Pies...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz