"Parszywe rude kity!"

416 18 1
                                    

                ROZDZIAŁ II
Kiedy był już ranek, było cieplej niż wczoraj... Jestem strasznie głodny... Muszę poszukać czegoś do jedzenia... Może pójdę za tą kawiarnie, gdzie chodziłem z moim ex-panem gdy byłem szczeniakiem... To będzie dobry pomysł. Zawsze w śmietniku zostaną jakieś resztki! Gdy wyruszyłem brukową drogą, musiałem skręcić na lewo, i zejść na cement. Nie było zbyt wiele aut, co było do zrozumienia, bo w końcu jest zima, a dzisiaj było wyjątkowo ślisko, a także spadło dużo śniegu... Mój gość! Ma się rozumieć ;)! No wreszcie... Ostatni skręt... Już czuję ten piękny zapach... I stanąłem przed kawiarenką. ''Pod drzewkiem"... Tak się nazywała, może dlatego, że ta kawiarnia nie była za duża, a obok niej rosło wielkie drzewo. No nie... Znowu ten natrętny klient.. Nazywa się Derek i ciągle mnie obraża... Ale nie interesuje mnie to, dziś idę do tyłu (xD)..

Gdy tam poszedłem zauważyłem górę ciastek... No może nadgryzionych, trudno! W tym momencie jestem taki głodny, że zjadłbym konia! Omnomnom, mniam to jest pyszne! Kiedy już się obżarłem musiałem się napić, więc tradycyjne musiałem jeszcze spróbować śniegu! On jest spoko koleś. Podoba mi się! Omnomnom. Jest dobrze! Narazie muszę wracać do kryjówki... No dobra... W sumie nie muszę... Zawsze chciałem zwiedzać świat... Może to dobry pomysł? Ale jestem psem... I wiem tylko, że jestem w małym miasteczku, byłym w Los Angeles, tylko ten durny pacan mnie z niego zabrał! ... I co teraz? Nawet nie wiem jak to miasteczko się nazywa!... Gdyby ludzie mnie mogli zrozumieć... Trudno... Jakoś muszę sobie poradzić... Życie nie jest łatwe, ale trzeba sobie jakoś radzić... No to na południe, potem może północ? Jak powiedziałem, tak zrobiłem. Na początku  wschód, a potem północ. Nie było to skomplikowane, zważając na to, że mam dopiero rok, wykorzystałem to i zamiast iść prostą drogą, wolałem skakać po kamieniach, lub chodzić na niewysokie pagórki. Było wspaniale, aż do teraz. Spotkałem je... Lisy... Może i mają piękne ogony, i są urodzonymi zabijakami, ale nie dam się zastraszyć! To tylko dwie rude kity! W dodatku z jakimś białym czopem na końcu (xD)! Oczywiście zaczęły mnie odchodzić w kółko... Jak to ja tradycyjnie siedziałem cicho. Nigdy nie lubiłem kłopotów... Jak już to je sprawiałem, a nie się w nie wtrącałem... No ale tym razem  coś we mnie pękło... Rzuciłem się na jednego z nich o oberwałem mu połowę sierści z pleców, i do tego poszarpałem jego piękny ogon... Drugi podgryzał mi tylko łapy... Kiedy wypuściłem parszywą rudą kitę, od razu obydwa uciekły. Po tym wszystkim, chyba już mniej się boję... C.D.N..................
*******************************
Hejka! Na początku; nie mam nic do lisów! Bardzo je lubię, ale pies jak to pies... Każdy jest inny. Mam nadzieję, że się spodoba. Jakoś tak naszła mnie wena, ale mam słabsze dni i nie miałam czego napisać :*****

Był Sobie Pies...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz