Zamknęłam notes i wyjrzałam przez okno. westchnęłam w
duchu widząc w tle wielką budowlę nazywaną przez kogoś domem. Zaczęłam bawić się srebrnym wisiorkiem. Nie ukrywam boję się... nigdy nie byłam po za domem, w którym wcześniej mieszkałam. Po kilku minutach byłam już przed wielkimi drzwiami. Zapukałam i czekałam aż ktoś otworzy, co się nie stało. Zaczyna się bardzo ciekawie. Chciałam zapukać jeszcze raz, ale drzwi same się otworzyły. Osoby normalne i mające choćby imitacje mózgu w głowie już dawno by spieprzały... Ale, że ja mam nie równo pod sufitem, to nie dość że zostanę, to jeszcze wejdę. Drzwi zaskrzypiały głośno od nacisku. Rozejrzałam się po pomieszczeniu.- Przepraszam?! - Krzyknęłam dalej się rozglądając. - halo ?! - krzyknęłam głośniej niż wcześniej. Ciekawe... Poszłam zobaczyć czy nie ma kogoś w innych pomieszczeniach. Weszłam przez pierwsze lepsze drzwi, które okazało się, że prowadziły do kuchni. Ledwo co przekroczyłam próg, A ktoś złapał mnie za ramiona przez co podskoczyłam do góry. - JAJ! - Krzyknęłam.
-Ksa! Nie musisz tak krzyczeć... - odwróciłam głowę w stronę postać. Za mną stał wysoki chłopak z białymi włosami i czerwonymi jak krew oczami. - Co tu robisz?... - Zapytał marszcząc brwi.
- Em... Jestem-
-Nie obchodzi mnie kim jesteś... Pytałem chyba co tu robisz, nie?! - Warknął. Cofnęłam się o dwa kroki na wszelki wypadek.
-No tak ale myślałam-
-To nie myśl bo ci to za bardzo nie idzie. - Mruknął mrużąc oczy i mierząc mnie od góry do dołu.-czekam na odpowiedź...--P-Przyjechałem tu jako Nowa o-ogrodniczka... -powiedziałam niepewnie.
-Co Ty pieprzysz?! To jakiś głupi żart?! -krzyknął i zamachami się ręką uderzając w ścianę, przez co z sufitu posypał się tynk, a na ścianie pojawiły się wgniecenia. Wyciągnęłam szybko umowę i podałam mu. Chłopak zabrał mi ja z ręki i zaczął czytać. Zapanowała cisza, chłopak czytał to, a raczej wpatrywał się w kartkę z jakby złością i niedowierzaniem, ale jednak nie chciał tego pokazywać. Po kilku minutach oddał, a dokładniej rzucił we mnie kartkami i spojrzał na mnie. - nie potrzebujemy tutaj nikogo takiego... - mruknął i odwrócił się.
Zamrugałam kilkukrotnie- a-a-Ale -
-Powiedziałem chyba. nikogo tu takiego nie potrzebujemy...- warknął i szedł dalej.
-no ale przecież! - ruszyłam za nim, ale oczywiście musiałam niefortunnie postawić nogę i siup na podłogę. -Agh! -syknęłam. Nie dość że bez pracy, to jeszcze ze skróconą nogą...- Boże jak to boliiii- pisnęłam szeptem, a w oczach pojawiły mi się łzy. Co za kicha, czym tak zasłużyłam?! Usiadłam i przełożyłam czoło do kolan i nie powstrzymałam łez. Po chwili poczułam jak ktoś podnosi mnie -? -Uniosłam głowę zdziwiona i natknęłam się ma czerwone tęczówki chłopaka, który był nade mną pochylony. Po chwili byłam na jego rękach. Chciałam coś powiedzieć, lecz ten szybko mi przerwał.
-Spróbuj się coś tylko odezwać, a nie ręczę za siebie... - Powiedział przez zaciśnięte zęby. Pokazałam palcami jak zasuwam usta, na co kąciki jego ust uniósł się delikatnie prawie nie zaówarzalnie. Posadził mnie na czarnej kanapie. -Masz Tu czekać... -Mruknął.
-zamierzałam się wybrać na spacer... -załapałam się za usta. Ja to powiedziałam?! serio?! Biały zmarszczył brwi i już zamierzał coś powiedzieć, Ale machnęłam mu dłońmi sprzed nosem i pisnęłam -z-zapomnij, że się odzywałam. proszę. -Zamrugał kilkukrotnie i westchnął idąc gdzieś. Ja także Westchnęłam i spojrzałam na opuchniętą nogę... -Pięknie... - mruknęłam załamana. Po chwili usłyszałam jak ktoś wchodzi do salonu.
-... Ha? A co to za śliczna nieznajoma? -Głos sprawił, że przeszły mnie dreszcze na całym ciele. Po chwili właściciel znalazł się koło mnie na kanapie. - Czyżbyś się zgubiła? -Zapytał rudowłosy z delikatnym uśmiechem. Szybko się podniosła żeby się przestawić ale kiedy tylko postawiłam obolałą nogę na ziemi straciłam równowagę i wróciłam na swoje miejsce. Chłopak zamrugał kilkukrotnie. -um? -spojrzał na moją nogę- a cóż to? Nasz nie proszony gość zrobił sobie kuku? -Zachichotał wrednie i tajemniczo... nieproszony ? Przecież wyraźnie powiedziano mi, że wszystko jest już załatwione...
-Laito... -Po chwili W salonie znikąd pojawił się wysoki mężczyzna w okularach. -Tyle razy ci powtarzałem, że nie wolno ci przeprowadzać nikogo z ludzi do domu... -Mruknął mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu. Hej hej!,, Ludzi"? Coś mi tu nie pasuje...
-oj kochany braciszku... ależ, to nie ja... Ta sunia już tu siedziała od kąt tu przyszedłem. -Zaczął robić słodkie oczka.
-więc co ona tu robi...? - Spojrzał na mnie surowo.
-M-miałam tu pracować... jako... o-ogrodniczka... myślałam że już wszys-
-Mówiłem, że nikogo takiego nie potrzebujemy!!! -W salonie pojawił się wcześniejszy białowłosy z lodem w ręku i żądza mordu na twarzy.
-Och... więc to Ty...-mruknął poprawiając okulary. -Przepraszam za tak nie odpowiednie formalność... -Powiedział i spojrzał na moją nogę. -mam nadzieję ze wypadek nie spowoduje pogorszenia pracy... -Podniósł wzrok na mnie... czyli nie straciłam pracy?
-Nie będzie tutaj pracować! Nie potrzebuje- znaczy nie potrzebny Nam jakiś ogrodnik wszystko jest tam w porządku!!! -Wrzasnął i uderzył pięścią w pobliską komodę przez co, trach! i pół komody zniszczone. Jak to możliwe...?
-Mylisz się... On tak powiedział... I jak sam dobrze wiesz nie mamy nic do mówienia... -Powiedział ze stoickim spokojem.
Chłopak warknął przez zęby, podszedł do mnie i położył na kolana lód. Przez co jęknęłam z zaskoczeniem. Szybko zabrałam lód z moich kolan.
-Subaru zabiera ją do jej sypialni... -powiedział i skierował się do wyjścia.
-HA? Niby czemu ja?! - krzyknął niezadowolony.
-Właśnie czemu on... -mruknął rudy.
-Bo Ty narobiłaś bałaganu... więc Ty go posprzątasz.. -ostatecznie zamknął temat i wyszedł z pomieszczenia.
-Jeśli nie chcesz subaru Mogę ja to zrobić...
***
Dziękujem za przeczytanie mam nadzieję ze się spodobało
Uwaga 5 gwiazdek i następny rozdział >.<
CZYTASZ
Szept //Diabolik Lovers
Fanficdo rezydęcji przybywa nowa osoba, mówi że przyjechała tu pracować ale jak to wszystko się potoczy z szóstką szalonych wampirów