3

89 4 1
                                    

Subaru złapał go za nadgarstek.

- zostaw ją Ayato. Ona od dzisiaj tutaj mieszka ...- powiedział stanowczo białowłosy.

- Ts, Mam to gdzieś- Wyrwał nadgarstek - Desko, idziemy. -Rozkazał, a dziewczyna z opuszczoną głową poszła za nim.

- Ona jest jego narzeczoną?- Zapytałam na co Subaru warknął zły i lekko zarumieniony.

- Nie jest jego narzeczoną! - Powiedział szybko.

- To więc kogo? - Subaru zmieszał się i zaczerwienił jeszcze bardziej. Wnioskuje, że chce żeby on nim był... A może nim jest... ? - N-Nieważne... Czy mogę już zobaczyć ten ogród...- powiedziałam. Skinął głową i ruszył w stronę drzwi. Po chwili byliśmy już na zewnątrz. Zachwycona widokiem ogrodu, nie zwracając na kostkę pobiegłam w stronę kwiatów, nie obchodziły mnie rozkazy Subaru bym się zatrzymała, zaczekała czy żebym tam nie biegła. To było moje marzenie. Kiedy byłam tuż nad kwiatami nachyliłam się i zaciągnęłam wonią cudownego zapachy róż. Nagle coś pociągnie mnie mocno za ramię odciągając od kwiatów. Natknęłam się wprost na czerwone tęczówki, które aż kipiały ze złości.

- GŁUCHA JESTEŚ?! NIE SŁYSZAŁAŚ JAK CIĘ WOŁAŁEM ?! - Zacisnął pięść na ramieniu. Pisnęłam na całe gardło z bólu.

- J-ja ah! - próbowałam wyrwać ramię, ale chłopak był zbyt silny.

-Jeśli myślisz że cię dopuszczę do tych kwiatów, to jesteś niespełna rozumów! Ty będziesz tu przesiadywać i robić sobie co tam chcesz, ale do kwiatów się nie zbliżasz! - Krzyknął i szarpnął mną tak, że upadłam na ziemię zawierając kolano i łokieć.

-N-nie rozumiem, przecież miałam tu pracować jako ogrodnik, więc powinnam pracować z kwiatami...- Powiedziałam patrząc na niego przestraszona.

- Możesz tu pracować... Ale nie dotykasz kwiatów! Możesz kosić trawę i inne duperele ...- Powiedział jak najbardziej oschle się da.

- Przecież... N-nie... Nie! Nie,nie,nie,nie! Nie zgadzam się! Nie będziesz mi mówić co mam robić! Z rozmowy z właścicielem wychodziło, że będę miała kontakt z kwiatami i jak słyszałam nie masz tu nic do powiedzenia ty-

Jego oczy przybrały jeszcze bardziej soczysty kolor czerwieni. Wpatrywał się we mnie jak w zwykłego robaka, którego chciał zgnieść. Zrobił jeden krok w moja stronę zaciskając pięści, potem następny i następny. Za każdym razem próbowałam się oddalić . - N-nie podchodź! - powiedziałam. Chłopak jednak jakby tego nie usłyszał był co raz bliżej w końcu jego kroki przyspieszyły, a ja nie mogłam się oddalić. Szybko stanął nade mną pokazując swoją wyższość. Następnie uklęknął i przyparł mnie ręką do powierzchni ziemi.

- Nie mam tu nic do powiedzenia? Wydaje mi się, że mam więcej niż ty... - Nachylił się jeszcze bardziej nade mną. - Pokaże ci kto tu będzie stawiał warunki. - Jago twarz zbliżała się do mojej klatki piersiowej.- Będziesz błagała o litość... - Powiedział i pociągnął za kołnierz swetra odsłaniając moją szyję i zbliżył się do ucha.- Coś nie tak? Czyżby cała pewność siebie zniknęła?- Moje ciało drżało, ze strachu. Nie mogłam się ruszyć i wydać jakiegokolwiek dźwięku.

- S-subaru-kun? - Subaru zastygł w bezruchu. Znam ten głos... To ta blondyna! Spojrzałam na miejsce z którego wydobywał się dźwięk . Stała tam przestraszona, z lekkim strachem i smutkiem w oczach. Chłopak szybko odskoczył odejmie. Dziewczyna zaczęła biec w stronę rezydencji, a białowłosy za nią. Ja za to dalej tak leżałam. Co tu się wydarzyło?! Czy on?... Chciał mnie zabić? Zgwałcić? Pobić?... Mam mętlik w głowie. Wstałam w końcu z ziemi i poszłam w stronę budynku. Wchodząc przez drzwi natknęłam się na czerwonowłosego, który spał na kanapie. Chciałam przejść nie zauważalnie, jednak on otworzył oczy i spojrzał od razu na mnie. Zatrzymałem się i powoli odwróciłam w jego stronę.

-P-przepraszam nie chciałam cię... - Nie dokończyłam bo on z prędkością światła zbliżył się do mnie i przypadł do filara. Co z nimi nie tak Subaru rozumiem, mogły mu puścić nerwy ale co zrobiłam teraz, oddychałam...? Czerwonowłosy mocno pociągnął mnie w dół za ramiona przez co usiadłam na ziemi, on zaś przykucnął przy mnie i szarpnął moja nogę. Przybliżył kolano do swojej twarzy, przez chwile się wpatrywał w zadrapanie by po chwili przymknąć oczy i delikatnie przejechać nosem, i wargami po ranie. Pisnęłam przestraszona. Chłopak przejechał językiem po krwi i po chwili Zassał się ustami na niej. Zaczęło mnie szczypać kolano, chciałam wyrwać nogę, ale chłopak był sto razy silniejszy ode mnie. Po kilku minutach oderwał się od rany i podniósł wzrok na mnie. Jego oczy były pełne żądzy, pożądania, pragnienia i szaleństwa. Tryskały zieloną barwą. Ja za to trzęsłam się ze strachu. Przybliżył się do mnie jeszcze bliżej. Chciałam go odepchnąć, kopnąć, cokolwiek! Ale nie mogłam, chłopak skutecznie mnie zatrzymał i złożył pocałunek na mojej szyi by po chwili wstać i spojrzeć na mnie z góry.

- Czyli co... Pewnie jesteś zmęczona. Pozwól, że ore-sama zaszczyci cię swoim towarzystwem i zaniesie do pokoju.- To wszystko działo się tak szybko wziął mnie na ręce i na chwile się zatrzymał, zastanawiał nad czymś lecz po chwili ruszył w stronę schodów. Siedziałam cicho i nie ruszyłam się, bałam się, że zrobi mi krzywdę jak się ruszę albo wykorzysta... Kiedy znaleźliśmy się już w pokoju położył mnie na łóżku, chwile był nade mną pochylony. W końcu pochylił się do mojego kolana i zrobił to co wcześniej. Oblizał usta i znowu pocałować moja szyję. W końcu wyszedł, a ja trzęsłam się ze strachu . A jeśli on wróci i zrobi coś gorszego... Nie mam się przecież gdzie podział więc nie ucieknę... Pomocy...

Bum! Dziękuję za wszelkie gwiazdki :)

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 12, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Szept //Diabolik LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz