Wiesław Dres

24 0 0
                                    

Pan Wiesio obiecał mi, przytoczyć kilka historii z jego życia. Dziś opowiem wam jedną z nich. Uwaga! Zamknijcie oczka. A teraz otwórzcie. I odtwórzcie poniższy kawałek. I czytajcie słuchając.


Pod gminą zaparkował biały samochód z odkrytym bagażnikiem, na którym leżał martwy pająk.

Pająk rozmiarów bernardyna.

Z samochodu wyszedł człowiek. Lub ktoś zachowujący pozory, że jest człowiekiem. Na twarzy ma obrzydliwe blizny. I nosi białe włosy, sięgające ramion (ewidentnie umyte olejem rzepakowym, bo wyglądają jak u Wargi, albo lepiej).

Wchodzi do budynku. Ale po chwili wychodzi, w towarzystwie urzędnika. Wsiadają do samochodu.

Stary, prawie stuletni pan Stefan, siedzący samotnie pod sklepem, nadziwić się nie może. Pierwszy raz w życiu bowiem widzi by urzędnik opuszczał stanowisko pracy, na rzecz innego obywatela.

Jadą do domu pewnego przewoźnika. Wchodzi tam tylko białowłosy. Urzędnik wraca do gminy na piechotę. A pan Stefan, widząc to, idzie do nieba.

Kolejnego dnia w Czarni jest odpust. Lato trwa. Nim impreza zdąża rozkręcić się na dobre, na parkingu pod kościołem ma miejsce pewna scena.

Białowłosy, który poprzedniego dnia dokonał cudu, w sprawie urzędnika, zabija grupę biednych, Rosjan, z blondynką na czele. Maluje przy okazji czerwone znaczki na parkingu. A proboszcz jest zawiedziony, bo prawosławni ruscy zostaną pochowani poza jego parafią i nie dostanie hajsu za pogrzeb.

Przewoźnik jest rad z całej tej chorej akcji, tak bardzo, że postanawia publicznie podziękować białowłosemu.

Jakiś gimbus, który naoglądał się za dużo Pitbulla, puszcza plotę, że ruscy wymuszali haracze. Na kim, ja się pytam, skoro w tej gminie są może cztery małe przedsiębiorstwa, do których trzeba jeszcze dokładać. W tym 3/4 niezarejestrowane.

Ale wszyscy świetnie się bawią, kupując balony z helem po trzy dychy za sztukę.

A białowłosy odjeżdża w stronę zachodzącego słońca, z prędkością 5km/h, żeby scena wyglądała efektowniej.

Trump słyszy o tym w wiadomościach na Polsacie, i jest zawiedziony, podobnie jak ksiądz, że byli to ruscy. Trump wolałby, żeby byli to meksykanie. Płacze w poduszkę. A potem, ku radości całego świata (z wyjątkiem Korei Północnej) bierze rozwód z Melanią i żeni się z Anną Grodzką.

Dziękuję i pozdrawiam.

DZIENNIK WIEDŹMIŃSKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz