Mark i młodsza część rodzeństwa już spali. Tavvy na początku trochę się stawiał, ale w końcu zgodził się na odpoczynek. To był bardzo ciężki dzień. Wiele dni w życiu tej rodziny było naprawdę trudnych, a ten plasował się ich czołówce.
Emma leżała w łóżku i starała się za wszelką cenę zasnąć. Niestety nie pomagały jej myśli, które tak nieznośnie tłoczyły się w jej głowie. Dziewczyna przewracała się z jednego boku na drugi. Jeszcze parę lat temu poszłaby położyć się do Juliana, a potem zasnęliby w swoich objęciach. Wtedy byłoby to niewinne. Dziecięca przyjaźń. Teraz wszystko się zmieniło.
Emma miała wrażenie, że wszechświat naprawdę jej nie lubi. Od samego początku życie rzucało jej kłody pod nogi. Ostatnimi czasy prześladowało ją pytanie, czy dobrze zrobiła, wybierając Juliana na parabatai. Wszystkie wydarzenia ubiegłego roku wskazywały na to, iż był to błąd jej życia, ale z drugiej strony nie wiadomo, gdzie by teraz była, gdyby nie tamta decyzja.
Z zamyślenia wyrwał ją dźwięk kroków na korytarzu. Emma w momencie wstała, chwyciła miecz i doskoczyła do drzwi. Otwarła je, starając się to zrobić jak najciszej i zerknęła na ciemny, pusty korytarz. Objęła go wzrokiem, ale nie umiała znaleźć intruza. Zdecydowała się zrobić mały obchód po Instytucie. w końcu bezpieczeństwo Blackthornów było dla niej najważniejsze. Ledwo dziewczyna skręciła za róg, ujrzała w kuchni palące się światło. Szczerze wątpiła, że potencjalny morderca poszedł przekąsić kanapkę, ale mimo to pozostała w gotowości. Weszła to pomieszczenia i ujrzała Juliana szukającego czegoś w szafce. Emma przeklnęła pod nosem, bo w tej chwili naprawdę nie miała siły a jego towarzystwo. Julia niestety wyczuł jej obecność i szybko się odwrócił.
- A, to ty - stwierdził chłodno i powrócił do myszkowania w kredensie.
Emmę nieco zabolał jego ton. Zawsze ją to bolało, mimo że ostatnimi czasy zdarzało się to coraz częściej.
- Julian, myślę, że Mark już się domyśla, tego co między nami je... było - Emma szybko się poprawiła, bo wiedziała, że ujęcie tego w czasie teraźniejszym może źle zabrzmieć.
- Oczywiście, że się domyśla. Nie jest idiotą, młodzi niedługo też się domyślą.
Emma zrozumiała do czego to zmierza, za chwilę WSZYSCY się dowiedzą. Wtedy Julian i Emma definitywnie będą skończeni. Pozbawieni runów, upokorzeni. Nie mogli na to pozwolić, a jednocześnie wisiała nad nimi wizja Cristiny, którą tylko oni mogli uratować. Dla Emmy wybór byłby jasny, gdyby chodziło tylko o jej bezpieczeństwo. Wybór nie był już pomiędzy własnym dobrem, a dobrem przyjaciół, ale pomiędzy Julianem a Cristiną. Emma wiedziała, że kiedyś bez chwili namysłu wybrałaby Julesa, lecz teraz sprawy miały się inaczej. Jej obecną najlepszą przyjaciółką była Cristina, ale Jules był parabatai. Dla przeciętnego nocnego łowcy wybór byłby oczywisty - parabatai nade wszystko, ale w tym wypadku wszystko było dużo bardziej skomplikowane.
- Julian, błagam możemy teraz porozmawiać, jak... Jak kiedyś? - zapytała po cichu Emma.
Chłopak spojrzał na nią smutnym wzrokiem i stwierdził:
- Zrobię to tylko jeśli jest warto. Nie powiem wszystkim, że cię kocham, jeżeli tego nie ma. Jeżeli nic nas nie łączy.
- Jules... - zaczęła Emma.
- Nie - przerwał jej - Odpowiedz tylko na to pytanie. Czy między nami coś jest?
Krótko, ale proszę o komentarze:)
CZYTASZ
Julian & Emma: My Biggest Mistake
FanfictionPo tym jak Emma rozwiązuje zagadkę śmierci rodziców, jej życie traci sens. Cały czas goniła za zemstą, a gdy ta stała się faktem, myśli Emmy zaprząta jedna rzecz, a raczej osoba- Julian, jej parabatai. Ich miłość jest jak najbardziej prawdziwa, ale...