Prolog

64 12 11
                                    

Wstałam bardzo wcześnie. O szóstej godzinie musiałam być już gotowa na lotnisku. Ruszyłam do łazienki, przemyłam twarz zimną wodą żeby się pobudzić. Poszłam z powrotem do sypialni. Wyciągnęłam z szafy swój wyprasowany strój stewardessy. Założyłam na siebie bieliznę, biała z koronką. Potem zaczynałam zapinać guziki od koszuli, wsunęłam na nogi cienkie pończochy. Zasunęłam zamek na obcisłej, granatowej spódnicy. Na to nałożyłam jedynie granatowy frak zapinany również na guziki. Poszłam znów do łazienki.

Swoje brązowe włosy rozczesałam i związałam w niskiego koka. Zawsze musiał być ciasny i żaden włosek nie mógł wystawać. Zabrałam się za makijaż. Bordowa szminka, tusz, trochę brązowego i beżowego cieniu na powieki. Byłam gotowa.

Ruszyłam w kierunku kuchni, aby zjeść śniadanie. Sięgnęłam po sałatkę makaronową, którą dostałam od swojej mamy. Jak dobrze mieć jeszcze rodziców. Po spożyciu posiłku umyłam zęby i wsunęłam na nogi czarne szpilki. Zamknęłam mieszkanie i o piątej nad ranem ruszyłam w kierunku lotniska.

***

Gdy znajdowałam się już w odpowiednim samolocie upewniłam się, że mamy zapas kawy, herbaty i jakieś przekąski dla żołnierzy. Dziś leciałam samolotem z żołnierzami, którzy wybierali się na szkolenie. Usłyszałam głos Georg'a - jednego z pilotów:

-Abbie! Co ty tam robisz? - powiedział.

- Sprawdzałam tylko zapasy. - rzekłam zamykając szafkę.

- Chodź, już idą! - zawołał mnie. Poszłam w kierunku wejścia do samolotu. Zobaczyłam trzynastu mężczyzn w żołnierskich strojach idących w moim kierunku... AŻ trzynastu... Jak ja nienawidziłam mężczyzn. Georg był wyjątkiem- ma żonę i dziecko, jest moim dobrym przyjacielem. Czy ja mało ucierpiałam, że muszę lecieć samolotem z trzynastoma mężczyznami? (oczywiście nie licząc Georga i Sama) Sam- drugi pilot- szturchnął mnie lekko łokciem przez co spojrzałam na niego:

- Uśmiech bardziej ci pasuje niż taka surowa mina. - uśmiechnął się lekko. Odwróciłam tylko głowę i znów patrzyłam się w stronę żołnierzy idących w naszym kierunku.- Och, przestań nie będzie tak źle. Jesteś silna, dasz radę.

- Dzięki za słowa wsparcia. Zamienimy się? - powiedziałam z lekkim uśmiechem.

- Sory Abbie, ale chcę jeszcze żyć- zaśmiał się, a ja westchnęłam tylko. Jakoś przeżyję ten lot, mam przynajmniej taką nadzieję.

Abbie, stop! Przecież to tylko twoja praca, a ci żołnierze to pewnie trzydziestolatkowie, którzy mają szczęśliwe rodziny. Czym ty się przejmujesz dziewczyno? Od czasu do czasu dasz coś do picia lub coś na ząb. To tyle... Wzięłam głęboki wdech gdy pierwszy żołnierz wchodził po schodach. Jego grzywka była ulizana do tyłu i lekko w bok. Na twarzy widniał lekki zarost. Popatrzył się w moim kierunku, ciągle miałam zimny wyraz twarzy. Potem przeszło trzech następnych i kolejny, który się na mnie spojrzał... Jego blond włosy sięgały za jego szczękę. Miał zarost wokół ust i na podbródku. Potem przeszło dwóch żołnierzy i kolejny, który wymienił spojrzenia ze mną...Jego ciemne włosy były krótkie i niedbale ułożone, tworzyły "burzę" na jego głowie. Posiadał kozią bródkę. Co ja mam z tym, że każdy facet jakiego zobaczę ma zarost? Potem przeszło kilka kolejnych żołnierzy i znów kolejny mnie spostrzegł... Jego brązowe włosy były zgarnięte do tyłu i... Tak, miał zarost. Serio? No i wreszcie wszedł ostatni ale przedtem musiał na mnie spojrzeć. Jego szmaragdowe oczy szybko zeskanowały moją twarz. Brązowe, ciemne włosy były ułożone na bok, boki jego głowy były wygolone ale nie łyse. O dziwo jego twarz była bez zarostu. Połowa tych łebków miała zarost. Mężczyzna bez zarostu- rzadki okaz w tym samolocie. Zaśmiałam się na swoje rozmyślania i weszłam do samolotu. Georg i Sam skierowali się do kabiny pilotów, ja poszłam poinformować żołnierzy aby usiedli i zapięli pasy, bo będziemy startować. Stanęłam i poczekałam aż usiądą i zwrócą na mnie uwagę. Mogłam zobaczyć wcześniej widzianych pięciu mężczyzn. Patrzyli się na mnie... Skanowali moje ciało... Z surowym wyrazem twarzy. Ten ze szmaragdowymi oczami poruszył czasem szczęką do przodu. Nie czułam się dobrze.

- Prosiłabym o nie wstawanie z siedzeń i zapięcie pasów, ponieważ będziemy startować. - powiedziałam zdanie, które wypowiadałam przed każdym lotem. Każdy z nich posłusznie zapiął pasy. Odwróciłam się i poszłam w kierunku swojego siedzenia. Siedziałam teraz naprzeciwko nich... Dlaczego miejsce stewardessy musi być przodem do pasażerów? Czy ten samolot jest po prostu tak kiczowaty i musi robić mi na złość? Zapięłam pasy i czekałam aż Sam i Georg włączą silnik.

Westchnęłam kiedy wzbiliśmy się w powietrze. Rozpięłam pasy, ponieważ w zapiętych było mi niewygodnie. Wyciągnęłam swój telefon i zaczęłam przeglądać facebooka oraz twittera. Czułam palące spojrzenia pięciu mężczyzn. Podniosłam wzrok i wszystko się potwierdziło, patrzyli się na mnie jak lew na swoją zdobycz. Co wy kurna chcecie? Co ja jakiś obraz w muzeum? Odłożyłam telefon i ułożyłam się wygodniej na siedzeniu.

- Przepraszam. - usłyszałam głęboki i zachrypnięty głos. Nie powiem, wywołał u mnie ciarki. Okazało się, że posiadał go szatyn ze szmaragdowymi oczyma.- Mógłbym butelkę wody?

- Oczywiście. - powiedziałam i wstałam z miejsca kierując się w stronę szafek. Wyciągnęłam butelkę wody i szklankę, i ruszyłam w stronę szatyna z niesamowitymi tęczówkami.- Proszę.- rzekłam podając rzeczy, o które prosił. Odwróciłam się i ruszyłam w kierunku swojego miejsca starając się jak najmniej kręcić tyłkiem co było ciężkie w obcisłej spódnicy do kolan.

Spojrzałam za okno. Mimo, że latałam już wiele razy to i tak zawsze miałam tą obawę... Przed wypadkiem... Przed terrorystami... Bo przecież wszystko może się stać, prawda? Samolot to tylko maszyna, a niektórzy ludzie to szaleńcy. Poczułam wibracje swojego telefonu.

Od: Niall

I jak tam podróż, cukierku? ;)

Uśmiechnęłam się na samą myśl o moim starszym bracie. Tak, Niall to mój brat... Starszy brat, któremu jestem wdzięczna za wiele. Zawsze mogę znaleźć w nim oparcie, pomoc, radę. On będzie zawsze kiedy będę go potrzebować i za to jestem mu ogromnie wdzięczna.

Do: Niall

Jak na razie dobrze. Ale pięciu facetów od samego początku pożera mnie wzrokiem.

Od: Niall

Nie dziwię się im =P Gdybym nie był twoim bratem też bym tak robił B))

Do: Niall

Niall... Dobrze wiesz co myślę o facetach

Od: Niall

Świnie bez serca!

Do: Niall

Tak, dokładnie.

Od: Niall

Ranisz mnie... =(

Do: Niall

Och, ale nie ty! :D  ;^

Od: Niall

:3 No, i to mi pasuje!

Do: Niall

Jak tam Dora?

Niall ma 25 lat i jest szczęśliwym ojcem dwuletniej Dory oraz wspaniałym narzeczonym Alex. On to ma życie... Jest ode mnie pięć lat starszy i pięć razy szczęśliwszy.

Od: Niall

Dobrze, kaszel już jej tak nie męczy =)

Do: Niall

To super. Dobra Niall, ja kończę ;^

Od: Niall

Szczęśliwej podróży siostra ;^

Odłożyłam telefon. W tamtym momencie poczułam, że spadamy, a potem... Potem była ciemność...

                                                                    -  czytarka16  -

War of Love || Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz