2. Witamy w Fairy Tail!

286 15 0
                                    


Kiedy się obudziłam, byliśmy już na miejscu, gdyż poczułam że odstawia mnie na ziemię. Na pewno byliśmy w jakimś budynku, słyszałam rozmowy, śmiechu i nieraz kłótnie.

-Co to jest?- zapytał ktoś na pewno stojący daleko od mnie.

- Lucy go znalazła. - A więc ta dziewczyna, która mnie znalazła, ma na imię Lucy. Chaciałabym zobaczyć mego "wybawcę".

- Jaki wielki!

- Ogromny!

- Gdzie ty go znalazłaś?

Pytania do biednej Lucy spyały się niemiłosiernie, że nawet ja miałam juz tego dość.

- To na pewno nie jest zwykły kwiat - odezwała się kobieta - on musi być magiczny! Może ma jakieś właściwości! Otwórzmy go!

Zaczęłam się bać, niech nawet nie próbują go dotykać! Wyjdę sama!
Nie wiem jak, ale wyjdę!
Zaczęłam się szamotać, ale nic to nie dało. Jak złamać to zaklęcie? Cholera. Jak czegoś nie wymyślę, to oni mogą jeszcze to pogorszyć!
Nie znam żadnego zaklęcia, które mogło by to złamać. No wiecznie tu siedzieć nie będę. Ciągle tu siedze i siedze, no ile można!
Skupiłam moją energię w jednej ręce i całą zgromadzoną energię skierowałam w górę. Trochę zatrzęsło, ale podziałało! Niewidzialne więzy, które w końcu odpuściły. Mogłam się poruszać! Ta przestrzeń wewnątrz Lilii była trochę dziwna, czułam się jakbym była pod wodą, ale mogłam normalnie oddychać. Ale dalej się nie wydostałam...
Nagle poczułam że ktoś puka w Lilie.
Potem próbował otworzyć , ale to też mu się nie udało.
Zamknęłam oczy i zaczęłam się zastanawiać, jak mogę się stąd wydostać.
Wiem! Użyje jeden z Magii Żywiołów, Magii Natury.
Skierowałam rękę w górę i użyłam ataku.
- Magia Natury! Niesforne Liany!- po czym atak zaczął działać, liany z dużą szybkością wspięły się ku górze. Próbowałam nim otworzyć Lilie, zachaczyłam każdą z innej strony i zaczęłam rozpychać płatki. Nie powiem zaklęcie było bardzo silne.
W końcu płatki zaczęły się rozchylać dlatego zaczęłam coraz to z większą siłą starać się go otworzyć i w końcu wreszcie się stąd wydostać.
Kiedy ostatecznie udało mi się go otworzyć rozbłysło bardzo jasne światło i znów zamknęłam oczy.
Kiedy je otworzyłam wszystkim opadła szczęka. Nikt się nie spodziewał, że w kwiatku jest wróżka.
I to jeszcze nie taka malutka, a ludzkiego wzrostu. Według mnie byłam takim krasnalem miałam tylko 164 cm Wzrostu, a przecież miałam 16 lat. Powinnam być wyższa no ale cóż, jestem taka, jaka jestem. Płatki opadły na podłogę, a ja stałam w środku Lilli.
Wszyscy byli dalej w szoku. Nikt nawet nie drgnął. Ich wzrok cały czas był skierowany na mnie. Ja natomiast stałam tam kompletnie przerażona. Nie wiedziałam, że będzie tam aż tyle osób! Miałam ochotę uciec stamtąd jak najprędzej ale byłam tak sparaliżowana strachem, że nie mogłam się ruszyć. Miałam łzy w oczach, od tamtego czasu nienawidziłam ludzi. Wtedy wszyscy się mnie bali. Nie miałam przyjaciół, nawet moi rodzice mnie porzucili. Nienawidzę ich wszystkich!
Nagle powolnym krokiem podeszła do mnie kobieta o srebrnych włosach.
Skuliłam się, dając znak, że nie chce aby ktoś się do mnie zbliżał.

- Spokojnie, nic Ci tu nie grozi. - powiedziała spokojnie, skąd niby ta pewność? Skąd niby wiedziała że nic mi tu nie grozi? Mój strach ani trochę nie zmalał.

- Skyllia...- szepnęłam, chciałabym żeby tu przyleciała i mnie stąd zabrała...

- Co tam szepczesz cukiereczku? Jak masz na imię? - zapytała uśmiechając się i pochylając się w moją stronę. Nie wiedziałam co zrobić...Zaufać jej? Może ci ludzie są inni? Naprawdę nie wiem.
Wyciągnęła w moją stronę dłoń. Ostrożnie położyłam na nią swoją i używając skrzydeł delikatnie wyladowałam na drewnianej podłodze. Pomieszczenie wyglądało jak taka karczma. Stoły, dużo ludzi, śmiech, zabawa.

- No proszę taka kruszynka, a jakie ma duże skrzydła!- krzyknęła radośnie srebronwłosa kobieta. Uśmiechnęłam się delikatnie. Potem podeszła do mnie Lucy, dziewczyna dzięki której się tu znalazłam. Była ode mnie wyższa, więc ukucnęła przede mną.
Uśmiechnęła się.

- Nie wiedziałam że tam jesteś, gdybym wiedziała, nie zastanawiałabym się, tylko sama od razu bym się tobą zajęła lub tu przyniosła. - powiedziała, a mi się zrobiło ciepło na sercu, jeszcze nikt, oprócz Skyllii, nie był dla mnie taki miły. - Powiesz nam jak masz na imię?

- Aoi - odpowidziałam cicho.

- Śliczne imię. - powiedziała blondynka delikatnie się uśmiechając.
- Zostaniesz z nami?

- Mogę? - Spytałam niepewnie. Czy zostanie tutaj było dobrym pomysłem? Wydawali się być inni niż wszyscy których znałam.

- Jasne! Jaką Magią władasz?- zapytała spoglądając dookoła.

- Magią Żywiołów.

- Jakim konkretnym żywiołem władasz?

- Wszystkimi.

Na te słowa wszyscy znów zdębieli.
Zaśmiałam się cicho pod nosem.

- A-Ale jak to wszystkimi? Przecież można władać jednym lub dwoma najwięcej. - zapytała zdezorientowana Lucy.

- Rozumiem. Ale ja potrafię władać wszystkimi. - odpowiedziałam.

Nagle do pomieszczenia wszedł staruszek, był bardzo niski.

- Mistrzu! Niech Mistrz zobaczy kogo my tu mamy! - krzyknęła srebrnowłosa.

- A niech mnie! Prawdziwa wróżka! I to na dodatek jest człowiekiem! - wykrzykiwał staruszek.

- Aoi-chan potrafi władać wszystkimi żywiołami!

- Niemożliwe!

- A jednak! Aoi-chan, możesz pokazać chociaż po jednym ataku z każdego żywiołu?

- Dobrze.

Zamknęłam oczy, pierwszy atak przypadł na Magię Natury.

- Magia Natury! Niesforne Liany! - liany szybko wystrzeliły przed siebie.

- Wow! - krzyknęli wszyscy obecni.

- Magia Wody! Wielka Fala!-  poczy się pojawiła gigantyczna fala,po tym ataku wszyscy byli mokrzy.

- Jesteśmy cali mokrzy!- krzyknęli chórem. - Zrób coś z tym!

- Proszę bardzo! Magia Ognia! Taniec Płomieni!- po czym zaczęłam kręcić się wokół własnej osi, a do moich rąk były przyczepione ogniste wstęgi. Skyllia mówiła, że to jest mój taniec śmierci. Ten taniec można było nazwać baletem albo jakoś inaczej.
Ja tańczyłam, ogniste wstęgi również tańczyły tylko w powietrzu. Siłę tego ataku mogłam kontrolować, więc ten służył teraz tylko po to by och trochę osuszyć. Potem jak znów ustalał wszyscy już nie byli mokrzy. Tyle że znów  byli oniemieni.
Ja byłam już trochę zmęczona i upadłam na kolana.

- No dobra. Starczy na dziś. - Powiedziała Lucy. - To co dołączysz do nas?

Chwile się zastanawiałam, po czym kiwnęłam twierdząco głową.
Potem podeszła do mnie srebrnowłosa z takim czymś podobnym do tego, czym robili stemple. Po czym przłozyła mi to do ręki i odcisnęła. Między spojrzałam na ręku miałam koloru niebieskiego  taki znak:

 Między spojrzałam na ręku miałam koloru niebieskiego  taki znak:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Spojrzała na mnie po czym powiedziała:

- Witamy w Fairy Tail.

************************************

~Kitsune-chan❤❤

Wychowanka Białego Smoka | Fanfiction Fairy Tail|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz