15.

326 7 0
                                    

Rozdział niesprawdzony.

Wstałam dość wcześnie i jestem wyspana, coś nowego, ale nie narzekam. Pierwsze co zrobiłam to w miarę się ogranęłam co zajęło mi więcej czasu niż powinno. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie śniadanie. Kiedy je już skonsumowałam, wróciłam na górę po torbę do której spakowałam książki i najpotrzebniejsze rzeczy i poszłam do szkoły. Droga zajeła mi jakieś 20 minut. Od razu gdy weszłam do placówki, skierowałam się do szatni, a potem na pierwsze poiętro, gdzie powinna siedzieć grupka moich przyjaciół. (czytaj: Jake, Ellie, Lora, Mike)
Przywitałam się z nimi i wgl. Jake natomiast kiedy mnie zobaczył szybko do mnie podszedł, bo miał mi coś powiedzieć, dlatego poszliśmy w miejsce gdzie nie ma ludzi.

- To co to za sprawa?

- Pamiętasz, że Mike za 2 tygodnie ma urodziny?

- No tak, ale dalej nie wiem o co chodzi.

- Już ci tłumacze. Chcemy załatwić zioło, ale gościu, który to załatwia jest z gangu i ostatnio miałem u niego małe problemy i teraz nie chcę mi nic sprzedać.

- I do czego ja ci jestem potrzebna?

- Porozmawiasz z nim przez telefon, załatwisz co trzeba i spotkasz się z nim żeby ci to dał i wogóle.

- Jake dobrze wiesz, że nie bawie się już w takie coś.

- No tak, wiem, ale tylko ty mi możesz pomóc. No nie bądź taka. Anaaaa no weź... - tak, nie, tak, nie ugh.. Zabije go kiedyś.

- Daj mi ten numer.

- Zadzwoń lepiej z mojego.

- On nie zna twojego numeru?

- Niee, przecież nie dawno zmieniałem numer.

- W porządku.

Jake dał mi telefon żebym mogła zadzwonić do typa. Skądś znałam ten numer, tylko nie potrafiłam sobie przypomnieć.

*Rozmowa telefoniczna*

- Halo?
- Bla bla bla
- Bla bla bla
- Bla bla bla
- Bla bla bla

*Koniec rozmowy telefonicznej*

- To co załatwi?

- Ta. Musze się stawić jutro o 18 w parku przy fontannie.

-  Jesteś kochana.

- Tak, tak wiem. Skołuj hajs na jutro.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

*Piątek, 17:48*

Jake: jesteś już na miejscu?

ja: tak

Jake: to dobrze

ja: jak on wogóle wygląda?

Jake: blondyn, chodzi zwykle na czarno, ale może mieć na głowie kaptur i okulary przeciwsłoneczne

ja: spoko, dzięki

*18:07*

Jak zaraz nie przyjdzie to sobie stąd pójdę.

*18:12*

Chyba idzie. Tak, to prawdopodobnie on.

- Ana? - byłam w lekkim szoku, no bo ej kto by nie był.

- Skąd mnie znasz? - chyba trochę się zmieszał, ale potem odpowiedział.

- Ja znam tu wszystkich i nie pomyślałbym, że taka dziewczyna jak ty będzie coś ode mnie chciała.

- Nie gadam z takimi osobami jak ty, z resztą śpieszy mi się, więc załatwmy to szybko.

- No ładnie, do tego wyszczekana. Najpierw daj mi hajs, potem dostaniesz towar. - Wymieniliśmy się tym co trzeba i każde z nas rozeszło się w swoją stronę.

Poszłam pod dom Jeke'a i zadzwoniłam dzwonkiem, ale nikt nie otwierał, więc do niego zadzwoniłam.

*Rozmowa telefoniczna*

- Jestem pod twoim domem.

- To czemu nie wchodzisz?

- Drzwi są zamknięte.

- Już ide.

*Koniec rozmowy telefonicznej*

Dałam mu to cholerstwo. Coś nie dawało mi spokoju, więc postanowiłam go o to zapytać.

- Jake pokazałbyś mi jeszcze raz numer tego chłopaka?

- Po co ci?

- Poprostu mi go pokaż okej?

- Niech ci będzie. - wyciągnął telefon, poszperał trochę w kontaktach i dał mi swoje urządzenie. Sprawdziłam też ten numer w mojej komórce.

O w dupe. To jest nie możliwe. On jest jednorożcem?

- Jak on się nazywa?

- Niall. Ana wszystko w porządku?

- Tak, czemu pytasz?

- Zbladłaś.

- Wszystko jest okej. Muszę iść Jake opowiem ci wszystko później dobrze?

- Pewnie.

- Pa.

Pobiegłam jak naszybciej tylko mogłam do domu.




SMS || N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz