List i ul. Pokątna

215 12 1
                                    


Rano obudziło mnie stukanie w okno wstałam i otworzyłam je, do pokoju wleciała sowa. Od razu wiedziałam, że to z Hogwartu w końcu dostałam list. Szybko ubrałam sie i zbiegłam na dół pokazać cioci list.
- Zobacz ciociu dostałam list z Hogwartu! Krzyczałam na cały dom.
- To świetnie. Powiedziała ciocia i przytuliła mnie.
Zjadłyśmy śniadanie. Były te gofry z dżemem truskawkowym. Po śniadaniu odrazu wybrałyśmy się na pokątną. Najpierw odwiedziłyśmy bank Gringotta poszłyśmy do mojej skrytki, gdy tylko zobaczyłam stosy galeonów, sykli i knutów to zaniemówiłam.
- T-to wszystko jest m-moje? Powiedziałam jąkając się.
-Tak. Powiedziała niepewnie ciocia i uśmiechnęła się z zakłopotaniem.
Zabrałyśmy pieniądze i wybrałyśmy się do Madame Malkin następnie po wszystkie rzeczy potrzebne na zielarstwo i eliksiry. Nareszcie księgarnia Esy i floresy. Wspominałam już że kocham książki? Jako, że to moje urodziny kupiłam wszystkie potrzebne książki oraz kilka dodatkowych w tym Historię Hogwartu. Lekko zmęczona i obładowana pakunkami z ulgą przyznałan że została nam do kupienia już tylko różdżka, więc poszłyśmy do Ollivandera bo on sprzedaje najlepsze różdżki. Było to zdecydowanie najdziwniejsze miejsce jakie dzisiaj odwiedziłam, a podobno w podziemiach Gringotta kryją się smoki. Na początku wydawało mi się, że sklep jest pusty, ale nagle z pomiędzy półek ( a raczej wysokich stosów wąskich pudełek) pojawił się pan Ollivander i powiedział :
-Ach panna Potter po różdżkę, pamiętam jak gdyby wczoraj Twoi rodzice przyszli tu po swoje pierwsze różdżki.
Na myśl o rodzicach mimowolnie się uśmiechnęłam i zanim zdąrzyłam coś odpowiedzieć pana Ollivandera już nie było. Po chwili wrócił ze stosem różdżek. Wiele nie pasowało. Wydawało mi się, że byłyśmy tam z godzinę, myślałam już że żadna mnie nie wybierze. W końcu wzięłam już chyba setną różdżke i nagle przeszły mnie dreszcze i uczucie gorąca w tym samym momencie, ale nie było to nieprzyjemne uczucie. Wiedziałam że to właśnie ta różdżka mnie wybrała 9 3/4 cala pióro feniksa. Pan Ollivander zaczął się zastanawiać, aż w końcu powiedział na głos : "To bardzo ciekawe że właśnie pióro tego samego Feniksa znajduje się jeszcze w dwóch innych różdżkach : Sama-Wiesz-Kogo oraz twojego brata". To chyba jaką pomyłka ja przecież nie mam rodzeństwa, a może. Spojrzałam na ciocie wyczekująco, a ona uśmiechnęła się do mnie nerwowo. Zapytam ją o to w domu.
- Ile się należy za różdżkę. Spytałam przerywając tą niezręczną ciszę.
- 7 galeonów. Odpowiedział.
Zapłaciłam i razm z ciocią wyszłyśmy ze sklepu. Przez całą drogę się nie odzywałam.
W domu usiadłam z Jenny w fotelu i wszystko się wyjaśniło :
- Przepraszam, że ci nie powiedziałam, ale Dumbledore kazał ci nie mówić. To prawda masz brata i to bliźniaka ma na imię Harry. Nie mieszkacie razem bo dyrektor uznał, że tak będzie bezpiecznej. Uważa, że Voldemort może powrócić. Kiedy w końcu to do mnie dotarło szeroko się uśmiechnęłam.
- Dobrze wiedzieć, że jednak mam jakąś rodzinę. Czy on też ma taką bliznę na czole?
- Tak. Następnie mnie przytuliła, a ja odwzajemniłam uścisk i poszłam na górę. Mój pokój znajduje się na piętrze jest urządzony w pastelowych kolorach z białymi meblami. Poszłam się umyć, ubrałam piżamę, rzuciłam się na łóżko i z wielkim bananem na twarzy zasnęłam.

Pierwszy rozdział za nami. Szczerze to nie wiem kiedy będzie nowy, ale już go zaczęłam. Pozdro

~Ola

Zaskoczenie dla wszystkich Ola to moje imię. 🙂



Alex Potter - siostra wybrańcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz