Rodział I

63 10 6
                                    

[JIN]

Mineło tyle czasu od kiedy to się stało, a boli nadal tak samo. Czuję jej zapach w każdym pomieszczeniu, aura jaką otoczony jest nasz wspólny dom sprawia że wszystko boli jeszcze bardziej. Jej już nie ma, i nie będzie. Powtarzałem sobie ciągle, by zapomnieć, lecz nic to nie dawało. Tej rany w sercu nie da się zaszyć, zatamować bólu który wypływa z jego wnętrza. Patrzyłem niewidzącym wzrokiem w telewizor. Ciche odgłosy filmu docierały do mnie jak zza światów. Zamknąłem oczy i momentalnie upadłem na kanapę, dając upust emocjom. Cierpiałem bardzo. Zawsze było źle, od kiedy straciłem swoją żonę.Przełknąłem nagromadzoną z płaczu gulę w gardle. Bardzo walczyła, by żyć, do ostatnich chwil, w których mogła wziąć oddech, wierzyła że z tego wyjdzie, jednak choroba zabrała mi ją. Znęcała się nad nami przez dwa lata, pozwalała bym widział, jak niszczy najważniejszą osobę w moim życiu, a światło które miałem w sercu z każdym dniem gasło, a dla niej błysło bardziej, gdy zbliżała się do końca tunelu by w końcu doznać ukojenia, i odejść z tego świata, zostawiając mnie samego, wykończonego już z cierpienia.

Odetchnąłem głęboko, zanosząc się z płaczu, by po chwili wytrzeć je w rękaw szarej bluzy, którą miałem na sobie.

Wstałem, przeszedłem przez nieoświetlony korytarz, skręcając do swojej , naszej, sypialni. Wyszedłem na balkon, i zsunąłem się po ścianie. Wiatr osuszał mi twarz z kolejnych łez, które leciały z moich oczu, poruszając lekko moimi ciemnymi włosami. Seoul'owska noc była piękna. Światła samochodów, oświetlonych budynków i billboardów w różnych kolorach przyozdabiały miasto. Odetchnąłem. W jednej chwili świat jakby się zatrzymał, przystopował, uciszył, a w mojej głowie pozostała pustka, którą sekundę później wypełnił słodki głos.

- Tatusiu? Jesteś tutaj?

Gwałtownie otarłem łzy, szybko podnosząc się do pozycji stojącej.

- Tutaj jestem słonko. - odpowiedziałem łagodnym głosem, nie dając poznać po sobie, że płakałem.

-Hej, przeziębisz się - uśmiechnąłem się na widok małej, czarnowłosej dziewczynki, stojącej w bosych nóżkach, i ślicznej różowej piżamce, trzymając małego, uroczego króliczka w jednej dłoni. Był to prezent który dostała ode mnie zaraz po tym, gdy odeszła jej matka, bardzo go ceniła.

Mała tylko pokiwała przecząco główką i wtuliła się w mój rękaw, przysiadając obok.

- Mówię poważnie kochanie, chodźmy do środka -

Jednak ta nie słuchała, tylko mocniej wtulając się we mnie. Uśmiechnąłem się półgębkiem. Ona była moim światełkiem, moim tlenem, bez niej byłbym martwy od środka, a może i nawet na zewnątrz. Wstałem chwytając ją jak królewnę, po chwili kładąc na miękkie łóżko, oddając całusa w sam środek słodkiego noska.

-Nie możesz zasnąć, znowu? - spytałem, siadając po turecku obok. Pokiwała główką.

-No dobrze, to poczekaj chwilę, tata pójdzie się wykąpać, a potem coś zaradzimy - przykryłem ją kołdrą. Wziąłem najpotrzebniejsze ubrania, i poszedłem pod prysznic.

***

Gorąca woda dała mi się uspokoić, i ukoić nerwy. Potrzebowałem tego, bardziej niż kiedykolwiek. Wieczory jak te, ostatnio zdarzają mi się dość często, zwłaszcza że życie zaczyna mnie przytłaczać, boję się że mógłbym w przyszłości nie dać rady.

***

Gdy tylko wszedłem z powrotem do sypialni, wiedziałem już, że mała nie wytrzymała czekania. Leżała jak to zwykle ona, odkryta, z jedną nogą na wierzchu, tak samo robiła jej matka. Pomyślałem, siadając delikatnie obok. Wyglądała tak słodko jak śpi. Była bardzo do niej podobna. Odetchnąłem. Chwyciłem kosmyk włosów, które zsuneły się jej na twarzyczkę, i założyłem je za ucho, lekko się uśmiechając

 Chwyciłem kosmyk włosów, które zsuneły się jej na twarzyczkę, i założyłem je za ucho, lekko się uśmiechając

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ona jest całym moim światem.


❝Take Changes❞ NAMJIN [ ZAWIESZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz