czwarty

7.8K 779 141
                                    

AN: Dedykacja dla @CuteDarkSoul za jej zabawny komentarz pod poprzednim rozdziałem, odwiedźcie jej profil, jestem pewna, że ma tam coś ciekawego! Zabawa trwa dalej, komentarz, który sprawi, że się zaśmieje dostaje dedykację :3

Czwarty

— Przeze mnie żyjesz. Sądziłem, że okażesz mi odrobinę wdzięczności po tym jak już dwukrotnie zwracam cię światu.

Wywróciła oczami i podniosła się z obitego drażniącym materiałem krzesła, aby do niego dotrzeć.

— Przestań się dąsać — mruknęła, siadając na stole tuż przed nim.

Bóstwo zmrużyło na nią groźnie oczy.

Przysunął ją na skraj blatu, trzymając jej uda, a następnie ułożył na jej kolanach głowę.

— Gniew we mnie wzbudzasz — mruknął, nie wydawał się już jednak zdenerwowany, raczej zmęczony.

— Jestem głodna — odpowiedziała, gładząc jego włosy.

Jednym, płynnym szarpnięciem zrzucił ją na swoje kolana, odchylił się na tyle na ile pozwoliło mu oparcie krzesła. Mógł dzięki temu spojrzeć na jej twarz o pełnych znudzenia oczach i bladych ustach. Położył dłoń na jej policzku, a ona ufnie się w nią wtuliła. Grała na jego uczuciach jak tylko chciała, a on z ochotą tańczył w wygrywany przez nią takt.

— Jesteś rozpuszczona — mruknął, obejmując ją w tali.

Przekrzywiła głowę z uśmiechem, który pokazywał jak niewiele sobie robiła z jego słów. Naprawdę go irytowała i spróbował sobie przypomnieć jakim cudem ją pokochał, musiało być w niej coś naprawdę wyjątkowego.

— Żaden mężczyzna mnie dotąd nie rozpuszczał — odpowiedziała szybko, następnie zamilkła na chwilę, zastanawiając się na tym co powiedziała.

W zasadzie w jej życiu nie było żadnego mężczyzny zanim poznała Hadesa. Zainteresowani Ewą szybko odchodzili, nie miała ani dziadka, ani wujka. Każdy był jej obcy i w pewnym sensie burzył spokój, był podejrzany. Potem Ewie trafił się Eryk, a Korze w udziale przypadł Nataniel, nie mogła jednak nazwać go mężczyzną, przecież był tylko zagubionym chłopcem, ledwie podlotkiem.

Król podniósł się gwałtownie, tak że odruchowo objęła go kolanami.

— Idziemy do łóżka — oznajmił pewnie, ruszając spokojnym miarowym krokiem.

— Jestem głodna — powtórzyła markotnie.

—Nakarmię cię.

Zaśmiała się.

***

Było ciemno i ciepło, sierpniowe powietrze miało w sobie duszność i lepkość, przez którą ciężko było spać. Jakby tlen ciążył w płucach. Nawet papieros nie smakował tak samo, chociaż nie przeszkodziło mu to w paleniu jednego za drugim. Walczył ze sobą, ze snem, który nie przychodził i z myślami, które przychodziły tłumnie i przepychały się poza kolejnością.

Jedna z jego stóp wystukiwała niespokojny rytm piosenki Arctic Monkeys. Wraz z jego łóżkiem trzęsła się chyba cała ziemia. Wszystko trzęsło się też w jego wnętrzu jakby poruszona czymś sprężyna. Czuł jak krew pulsuje w nim gorąca i gęsta. Przyzwyczaił się już do osłabienia, które przynosiły ze sobą pocałunki Mai i nagle ich pozbawiony czuł się obco. Rozsadzała go energia i nie mógł już tego znieść. Zgasił papierosa o ścianę i wrzucił peta do słoika, który następnie schował pod łóżkiem.

Zeskoczył z posłania jak rażony piorunem i zaczął robić pompki, nie mogąc już dłużej znieść bezczynności. Pot spływał po jego czole, sklejając doń żółte pasma jego włosów. Z każdym, coraz trudniej przychodzącym mu zgięciem ramion czuł jak ucieka z niego toksyna, którą oddycha i która otacza go zewsząd.

TyranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz