dzień 1 ; so it begins ; blowjob

24.5K 587 1.2K
                                    

Podsumowanie :

- Myślę, że chcesz zrobić tę całą trzydziestodniową rzecz, ale nie chcesz przyznać, że mamy problem. Ale rozumiem to - powiedział Louis, robiąc kilka kroków w jego stronę. - Myślę też... że nie mogę przestać myśleć o tym, jak cudownie wczoraj było.

- A ja myślę, że jesteś najpiękniejszym człowiekiem na świecie i to będzie najłatwiejsze wyzwanie, jakiego kiedykolwiek się podjąłem.

Nagle dziwne motylki zajęły miejsce w brzuchu Harry'ego; nie stres pierwszej randki czy trema przed ich pierwszym razem, nawet nie żadna ekscytacja zakochiwaniem się w Louisie w ciągu ich znajomości. Jakoś, w te zwykłe, jesienne dni stwarzało się coś zupełnie innego, jako odciągnięcie od znanego mu wcześniej uczucia.

- Pomyślałem sobie... - zaczął znów Louis blisko Harry'ego, który mógł czuć jego oddech na sobie. - Chciałbym mieć swoje usta na tobie odkąd tylko wyszliśmy z łóżka.

Harry był przerażony, Louis dostał to, czego chciał, a wyzwanie zaczęło się.

***

Fanart do tego rozdziału - wykonany przez cudowną twopoppies!

***

Głośny dźwięk rozbrzmiał obok ucha Harry'ego gdy ten otworzył oczy.

To nie był środek ciemnej nocy, gdy mała rączka klepała go po policzku by się obudził czy elektroniczna niania, z której dobiegały niezadowolone skomlenia. Nie był to nawet mokry nos kota przy jego policzku czy pies drapiący drzwi, bo chce wyjść na dwór.

To był jego budzik. Boże, spał do momentu, gdy jego budzik zadzwonił, to było takie obce i już prawie zapomniał co miał robić.

Słoneczne światło przepłynęło przez sypialnię barwiąc pościel na ciepły żółty. Harry ziewnął przeciągając się, wyprostował nogi i palce u stóp czując się wypoczętym i wyspanym, nawet jeśli w tle wciąż rozbrzmiewał irytujący dzwonek. Nie mógł sobie przypomnieć ostatniego razu gdy George przespał całą noc, a Isabelle nie zjawiła się w ich łóżku koło drugiej ze swoim ulubionym kocem, przecierając oczy i mówiąc zaspanym głosem, że nie może spać, bo ma koszmary, czy boli ją brzuszek, czy po prostu dlatego, że na prawdę musi porozmawiać ze swoim tatusiem o łazikach kosmicznych. (Louis brał jej opinię bardzo poważnie, kiwając głową i wydając dźwięki zachwytu dla dziewczynki by zachęcić ją do dalszej rozmowy. Harry raczej trzymał się z boku czasem dzieląc się z nimi przemyśleniami w tej sprawie i Izzy obdarowywała go wzrokiem, który był tak bardzo 'Louisowy'. Ile uniesień brwi i 'skończyłeś już?' Harry musiał się nasłuchać, by opuścić sypialnie zanim wybuchnął śmiechem.)

Wyłączył alarm i hałas zastąpiła cisza. Gdy tylko poruszył się poczuł przeszywający ból, ale w dobrym tego słowa znaczeniu, próbował sobie przypomnieć tylko skąd on...

I wróciły do niego wszystkie wspomnienia : ten cholerny artykuł w Cosmo, straszący go jak jakiś irytujący duch, obawa, że miłość jego i Louisa i jego już nie istnieje, przekonania Lou, że tak nie jest, analiza: analiza analizy, która miała się odbywać codziennie. Przez trzydzieści dni. Trzydzieści dni seksu - sama myśl przyprawiała go o dreszcze. I ta świadomość, że nie robili tego miesiącami, czyli ciche chichoty i jęki, które były dużo łatwiejsze niż zakochiwanie się (mimo, że pamiętał, że zakochanie się w Louisie było stosunkowo łatwe). Robili to po dwa razy, nawet jeśli pierwsza runda była szybka i intensywna, druga była słodka i powolna.*

I to zdecydowanie było wyjaśnieniem bolącym tyłkiem Harry'ego.

Uśmiechnął się, opierając o ich poduszki. Ranek, już jesienny, słodki i ciepły, zupełnie jak cynamonowa herbata zdawał się tysiąc razy lepszy, gdy Harry przypominał sobie po kolei wszystkie wydarzenia ostatniej nocy. Wyciągnął się, aż jego dłoń natrafiła na coś dziwnego. Spojrzał na poduszkę Louisa, na której znajdowała się mała karteczka.

30 days of smut [tłumaczenie pl]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz