Prolog

56 6 1
                                    

 - Panie Doktorze! Obudził się! Pacjent się wybudził! - usłyszałem krzyk jakiegoś mężczyzny, a potem gwałtowne trzaskanie drzwiami i ciche kroki. Ktoś dotknął mojej twarzy.

- Halo czy pan mnie słyszy? Proszę coś powiedzieć - spokojny głos doprowadzał mnie powoli do świadomości. Mruknąłem coś niewyraźnie w odpowiedzi. Po chwili moim oczom ukazała się sylwetka jakiegoś wysokiego człowieka.

- Niech pan poruszy ręką. - rzekła postać, a ja wykonałem jej rozkaz, delikatnie unosząc lewą dłoń.

- Doskonale. Może pan coś powiedzieć? - zapytał ktoś, a ja z trudem szepnąłem:

- Gdzie jestem?

- W szpitalu. Musi pan wypocząć. Nazywa się Pan Aiden White i leżał pan przez trzy lata w śpiączce. - postura lekarza widocznie się wyostrzyła, a ja mogłem teraz ujrzeć jego okulary oraz duży, pochyły nos. Przekręciłem głowę z dużym bólem. Białe ściany, wszędzie maszyny. W kącie pomieszczenia stało lustro. Zobaczyłem w nim siebie. Blady niczym trup, chuda twarz jak i ramiona. Jaki Aiden? Nic nie pamiętam.

Spróbowałem wstać, lecz bez skutku. Zakręciło mi się w głowie.

- Zwracam się z uprzejmą prośbą o niewstawanie z łóżka, póki lepiej się pan nie poczuje. Zaraz podam środki przeciwbólowe. - powiedział doktor spokojnie. Nagle w mojej głowie pojawiła się twarz pewnej dziewczyny. Podświadomość wprost rozkazywała mi jej szukać.

- Ale ja muszę ją znaleźć!!! - krzyknąłem rozpaczliwie.

- Kogo? Kogo pan musi znaleźć?

- Ja... nie wiem... pamiętam tylko jej twarz...- jęknąłem z bólu i żalu.

- Rozumiem. Proszę odpocząć, niedługo pan sobie pewnie przypomni. - mężczyzna chwycił strzykawkę leżącą na stoliku i zaczerpnął nią jakąś  przezroczystą substancję. Byłem bezsilny. Moment później oczy już same mi się zamykały.

 Moment później oczy już same mi się zamykały

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Las. Zielone liście. Zachodzące Słońce. Ona. Jej cudowne, niebieskie oczy.

- A więc... mnie kochasz? - zapytałem nagle. Uśmiechnęła się promiennie.

- Oczywiście, że tak, Aiden. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. - jej różowe usta wyglądały tak słodko, że nie mogłem się oprzeć. Chciałem ją pocałować. Przychyliłem się do niej, delikatnie chwytając jej policzki, ale ona ekstatycznie mnie odepchnęła.

- Aiden, uważaj!!!

Poczułem silne uderzenie w tylną część głowy. Potem nastąpiła ciemność.

***

- Skarbie wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Nigdy Cię nie zostawię. Zawsze będę przy Tobie, cokolwiek się zdarzy. - wyszeptała dziewczyna.

- Jak masz na imię? - zapytałem ledwie przytomnie. Poruszanie ustami było jak próba pchnięcia ogromnego głazu. 

Zaczęła płakać. Jakiś inny głos oznajmił:

- Musimy wykonać operację, teraz. On raczej nie będzie już nic pamiętać Zadzwonimy do pani i do jego rodziny od razu po  zabiegu.

Poczułem jej miękką dłoń, wślizgującą się pomiędzy moje palce.

- Aiden, wrócę niedługo. Błagam, pamiętaj mnie. Mam na imię...

Cisza. Kolejny ,przeszywający jak błyskawica ból. Całkowita ciemność.

To chyba mój koniec.

- Nazywam się Aiden White, mam albinizm, moi rodzice są nieznani

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- Nazywam się Aiden White, mam albinizm, moi rodzice są nieznani. Ważę 53 kilo.W dokumentach znajduje się mój telefon i imię oraz nazwisko dziewczyny, która mnie tu przyprowadziła. - powtórzyłem informacje odczytane z kartki na głos.

- Przypominasz sobie cokolwiek, Aiden? - spytała pulchna, niska kobieta w podeszłym wieku. Siwiejące już jasne włosy i ciepłe spojrzenie pełne troski i współczucia. Była to pani psycholog. Towarzyszyła mi od początku mojego przebudzenia, podobno przyszła zaraz po doktorze Wysockim. Miała za zadanie doprowadzić moją psychikę do stanu sprzed wypadku. Nikt nie wie dokładnie co się zdarzyło. Była tylko mowa o nastolatce, która zadzwoniła po pogotowie i przyjechała tu ze mną, a potem została odesłana do domu.

Nigdy nie wróciła. 


Chwyciłem mój telefon. Jak miała na imię? Szybko przejrzałem moje kontakty. Bartek, Krystian, Maciek, Michał... same imiona, które są mi obce. Wtem ujrzałem coś, co uderzyło do mnie od razu:

 ♥Rose♥

Kliknąłem bez zastanowienia zieloną słuchawkę.

Jeden sygnał.

Drugi.

Trzeci.

Szósty.

- Przepraszamy, numer tego użytkownika został zablokowany. Jeśli chcesz... - automatyczna sekretarka, z całą pewnością nie była moją Rose. Rzuciłem telefonem na podłogę w przypływie wściekłości, ignorując obecność psycholog.

- Ona kiedyś da znać, zobaczysz... - pani Krystyna widocznie też się przejęła. Bardzo ją lubiłem, więc zaraz zganiłem się w myślach za moje dziecinne zachowanie. Tylko do niej miałem całkowite zaufanie, nie lubiłem za bardzo innych lekarzy.Zawsze mnie uspokajała, doradzała i nauczyła mnie wielu rzeczy od nowa przez ten miesiąc spędzony tutaj.Była dla mnie wręcz jak druga matka, o której nie wiadomo czy w ogóle żyje.

Mimo to, teraz muszę być silny i odszukać Rose.

Nawet jeśli jest to niemożliwe.

***


Odbuduj mi SerceWhere stories live. Discover now