Kiedyś leżałeś tuż przy mnie. Przykrywałeś się po sam nos twierdząc, że jest ci zimno, chociaż w sypialni było 20 stopni. Nie pozwalałeś zabierać mi kołdry dlatego siadałem na tobie całując cię po całej twarzy omijając usta. Śmiałeś się bardzo głośno i prosiłeś, abym cię pocałował, ale ja nie poddawałem się tak łatwo. Łaskotałem ci stopy wystające zza kołdry, ale przecież przed chwilą mówiłeś, że ci zimno. W końcu i tak dostawałeś to, czego chciałeś. Wpijałem się w twoje wargi, które smakowały jak truskawki. Plątałem palce między brązowymi włosami ciągnąć je przy tym lekko za końce, na co odpowiadałeś mi jękiem. Kochałem to słyszeć.
Rano, kiedy jeszcze spałeś schodziłem do kuchni aby zrobić coś co uwielbiałeś. Cicho siadałem na skraju łóżka z dwoma kubkami w dłoniach, które napełnione były kawą. Otwierałeś swoje cudowne oczy i gdy tylko mnie ujrzałeś posyłałeś mi szeroki uśmiech. Tak właśnie spędzaliśmy wspólne poranki u mnie.
Nasze spacery o 2 w nocy były magiczne. Chodziliśmy nad rzekę ciągle trzymając się za ręce. To tam pierwszy raz wyznałem ci, że cię kocham. Leżeliśmy wtedy na trawie, a ja czułem że to był odpowiedni moment. Z małą nieśmiałością odpowiedziałeś to samo.
Pamiętam nasz pierwszy pocałunek. Nie znaliśmy się wtedy dobrze, ale ja już wiedziałem, że zostaniesz w moim życiu na dłużej. Idąc na imprezę dostrzegłem chłopca siedzącego przy ścianie, który pisał coś w zeszycie. Zainteresowałeś mnie. Próbowałem złapać z tobą jakiś kontakt, ale byłeś bardzo nieśmiały. W końcu wyszło tak, że zabrałem cię ze sobą, chociaż mówiłeś o tym jak bardzo nie lubisz zatłoczonych miejsc. Wypiliśmy trochę za dużo i już po chwili przyciskałem cię do ściany całując się z tobą w publicznej toalecie.
Pewnego razu zaprowadziłeś mnie do swojego domku na drzewie, który był ukryty w głębi lasu. Od tego momentu to był nasz domek na drzewie.
Pamiętam te wiadomości żebym cię zwolnił, bo lekcje historii uważałeś za nudną. Jednak było to tylko pretekstem do zobaczenia mnie. Nie chciałem żebyś opuszczał zajęcia, ale tak bardzo kochałem spędzać z tobą czas.
Kiedy zerwała z tobą dziewczyna, bo dowiedziała się o naszej wspólnej imprezie byłeś załamany. Czułem się winny. Kupiłem dużo słodyczy i spędziliśmy resztę wieczoru u ciebie. Płakałeś, a ja nie mogłem na to patrzeć, więc po prostu zacząłem cię całować. Może nie było to odpowiednie w tamtej chwili, ale tak właśnie zostałeś moim chłopakiem.
Będąc razem na zakupach zatrzymaliśmy się przy półce z farbami do włosów. Pozwoliłem wybrać ci kolor, ale nie spodziewałem się, że będzie to różowy. Nie mogłeś się doczekać, aż będziesz mógł to zrobić, więc od razu po przyjściu do mnie zabrałeś się za farbowanie moich włosów. Byłeś z siebie bardzo dumny i uważam, że wyglądało to całkiem nieźle.
Nie odpisywałeś mi na wiadomości, co bardzo mnie zmartwiło, więc postanowiłem do ciebie pójść. Drzwi były otwarte i tak właśnie znalazłem cię nieprzytomnego w łazience.
Po próbie samobójczej leżałeś w szpitalu miesiąc. Dlaczego nie powiedziałeś mi o swoich problemach? Postarałbym się ci pomóc, ale wtedy było już na to za późno.
Zamieszkaliśmy razem. Opiekowałem się tobą. Pomagałem ci jak tylko umiałem. Jednak już nie było tak samo. Potrafiłeś cały dzień leżeć na kanapie nie włączając nawet telewizora. Byłeś bardzo przygnębiony. Mnie też było z tym źle. Nienawidziłem patrzeć na ciebie w takim stanie. Nie chodziliśmy już do naszego domku na drzewie. Wtedy stałem się zmęczony życiem.
Mało mi mówiłeś, a ja nie wiedziałem co mogę jeszcze zrobić. Powiedziałeś, że chcesz umrzeć. Bardzo mnie to bolało. Płakałeś całą noc powtarzając, że mnie kochasz, ale dłużej już nie dasz rady.
A ja pozwoliłem ci odejść.
Byłem bezradny.
Byliśmy bezsilni.
Byłeś zniszczony.
To była najgorsza decyzja, na jaką mogłeś się zdecydować. Myślałem, że jeszcze się uda. Ale tak właśnie siedzę teraz przed twoim grobem cicho płacząc.
Tyler, dlaczego odebrałeś mi swoje życie?
================================
To tyle. Pierwszy raz coś publikuje. Nie krzyczcie, proszę..