Rozdział 5.

65 4 0
                                    

Elena Gilbert leżała na ulicy. Zmęczona, trochę smutna otworzyła swoje oczy i spojrzała przed siebie. Rozejrzała się, lecz w pewnym momencie podniosła się do pozycji siedzącej, kiedy tylko stwierdziła, że leży na ulicy. Spojrzała na swoje ciuchy, które miała inne, czarne. Ciemne. Nie miała ich nigdy na sobie a w zasadzie nie przypominała by kiedykolwiek je widziała.

- Damon? - Zawołała swojego ukochanego, ale nic nie reagował. Rozglądała się w poszukiwaniu jakiejkolwiek osoby, ale to nic. - Caroline? - Zawołała jeszcze raz, ale to na nic. Nie wiedziała gdzie jest.

- Elena? - Usłyszała za sobą głos. Ciepły głos czarnowłosej przyjaciółki. Odwróciła się w jej kierunku i odetchnęła szczęśliwa. Widzi ją. To ona. To Bonnie, żyje.

- Bonnie! - Krzyknęła zaraz i podniosła się z zimnej ziemi. Podbiegła do niej i przytuliła ją na powitanie. Tak bardzo się cieszyła, że ją widzi. - Myślałam, że nie żyjesz.. Damon powiedział, że nie udało Cię uratować.

- Bo nie dało, Eleno. - Powiedziała panna Bennett a Gilbert zmrużyła delikatnie brwi. Nie rozumiała słów przyjaciółki. Odetchnęła cicho a następnie przyjrzała się jej uważnie.

- Co się stało? - Zapytała trochę przerażona i rozejrzała się. - Gdzie jest Damon? Damon! - Krzyknęła i chciała zaraz poszukać swojego ukochanego. Bennett złapała ją za ramię by brunetka mogła się odwrócić i spojrzeć na nią.

- Nie jesteśmy w naszym świecie, Elena. Jesteśmy w innym wymiarze. Dokładnie nie wiem gdzie. Nie wiem jak to się stało, przecież umierałam. - Powiedziała a w jej oczach pojawiły się łzy. Klaus. Miał swój plan, to miałoby sens, dlatego chciał nam tak szybko pomóc, może za szybko. Zdenerwowała się i pokręciła głową.

- Klaus.. - Powiedziała i westchnęła cicho. - Chciałam pomóc. Chciałam, żebyś tutaj żyła, bo zasługujesz na to, bardziej niż ktokolwiek. - Powiedziała i spojrzała w dół ze swoimi łzami w oczach. Chciała w tym momencie się rozkleić. Płakała. Jednak przyjaciółka zaraz podniosła jej podbródek.

- To nie Twoja wina. Chodź, spróbujemy stąd się wydostać. - Odparła i złapała przyjaciółkę za rękę ciągnąc ją. Gilbert poszła za nią próbując się uspokoić.

- Wiesz coś w ogóle? Masz jakiś plan? - Spytała idąc za przyjaciółką. Bonnie zawsze była twarda i podejrzewała w tym momencie, że ma jakiś plan. W przeciwieństwie do niej.

- Nie, ale jak znam z doświadczenia, kiedy z Damonem trafiliśmy do 1994 to coś znajdziemy. - Odpowiedziała na przyjaciółki słowa i pokręciła znacząco głową. To by miało w sumie sens. Szła za przyjaciółką a potem weszły do jakiegoś pomieszczenia. Rozejrzała się. To było miejsce, gdzie Damon przyniósł jej wisiorek, który zgubiła. To było miejsce, gdzie zrozumiała, że Kocha Damona. Na samą myśl chciała złapać się za naszyjnik, ale nie miała go w tym momencie na sobie. Spojrzała na ciemnowłosą.

- Szukajmy.. czegokolwiek. - Powiedziała Bennett i podeszła do jednej z szafek szukając czegokolwiek. Panna Gilbert zrobiła to samo.



***



- Elena? Elena! - Forbes krzyknęła kiedy tylko zobaczyła dziewczynę, która leżała w jednym z pokoi. Podbiegła do niej próbując ją obudzić , jednak nie mogła.

- O mój boże, Damon! - Krzyknęła by zawołać starszego Salvatore. Damon zjawił się w wampirzym tempie i spojrzał na ukochaną. Forbes zagryzła swój nadgarstek i przyłożyła do ust dziewczyny.

I'm Elena Gilbert I'm Survive.Where stories live. Discover now