1

2.1K 143 15
                                    

Wpatruję się w miskę z płatkami i powoli analizuję to, co przed chwilą miało miejsce. Dociera do mnie, że w moim domu jest obcy człowiek, który jest cholernie arogancki. I przystojny. Ale głównie arogancki. Zeskakuję z krzesła i kieruję się do salonu, gdzie zastaję półleżącego chłopaka na kanapie.

- Nie za dobrze ci? - Mój głos brzmi piskliwie, za co mam ochotę dać sobie w twarz.

- Szczerze mówiąc to nie. - Podnosi głowę i znów posyła mi swój głupkowaty uśmieszek. - Ale jak chcesz być dobrą panią domu to możesz usiąść obok mnie - poklepał miejsce - i odpowiednio się mną zająć.

- Wybacz, ale panią domu jest moja mama, a nie ja. Dlatego też nie muszę być dobra, więc uprzejmie cię proszę, byś sobie stąd poszedł. A na swojego ojca możesz poczekać przed domem.

- Zadziorna jesteś, podoba mi się to - wybucha śmiechem i wraca do oglądania telewizji.

Kręcę z niedowierzaniem głową i sięgam po pilota, jednym ruchem wyłączam urządzenie i staję na widoku chłopaka. Zakładam ręce na biodra i wpatruję się w niego czujnie.

- Ja nie żartuję.

- Ja też nie Evo - chłopak wzrusza ramionami. - Złość piękności szkodzi więc, zamiast udawać, że przeszkadza ci moja obecność, usiądź obok mnie, oprzyj swoją głowę o moje ramię i oglądajmy telemarketerów, próbujących sprzedać odkurzacze po okazyjnej cenie.

- Przysięgam, że... - niedane jest mi dokończyć, bo słyszę z przedpokoju głos mojej mamy.

- Eva?!

- Już idę! - Odkrzykuję i kieruję się do pomieszczenia. Zastaję w nim swoją matkę i wysokiego przystojnego mężczyznę, który przygląda mi się z dziwnym wyrazem twarzy. Dociera do mnie, że wciąż jestem w piżamie i czuję, że robię się czerwona.

- Dzień dobry - odpowiadam i nie wiedzieć czemu dygam ,co powoduje wybuch śmiechu Chrisa, który jak się okazało, stał za mną.

- Witaj ojcze - chłopak mnie wymija i podchodzi do mężczyzny.

- Christoffer - ojciec chłopaka kiwa na niego głową i wraca do wpatrywania się we mnie.

- Christoffer Schistad - wyciąga rękę do mojej mamy, po czym przyciąga jej dłoń i ją całuje. Przewracam oczyma, bo moja mama zaczyna chichotać jak mała dziewczynka.

- Jaki dżentelmen, zupełnie jak ojciec - dodaje - Veronica, Veronica Mohn - posyła mu uśmiech i jestem przekonana, że w tym momencie rozważa, czy wybierając starszego Schistada dokonała dobrego wyboru. - Poznałeś już Evę? - Patrzy na niego z zastanowieniem.

- Owszem, miałem już tę przyjemność - odwraca się do mnie i puszcza mi oko.

- Gdzie moje maniery - kręcę głową i podchodzę do mężczyzny - Eva - wyciągam rękę a on postępuje z nią tak jak chwilę wcześniej jego syn z moją matką. - Przepraszam za strój, ale dopiero wstałam.

- Daniel - mężczyzna odpowiada. - Nic nie szkodzi, mam nadzieję, że Christoffer cię nie obudził?

- Skądźe znowu - kręcę głową - a teraz muszę przeprosić, bo wypada bym się przebrała - wydaję z siebie coś na kształt chichotu i odwracam się od trójki osób, która się we mnie wpatruje.

Niemal wbiegam do pokoju i gwałtownie zamykam drzwi. Co tu się odstawia. Z pewnością zrobiłam świetne pierwsze wrażenie na nowym facecie mamy, wyglądając jak siedem nieszczęść i w dodatku w tej piżamie i butach. Opadam bezwładnie na łóżko. Już mam zamiar udusić się kołdrą, gdy moich uszu dobiega czyjaś rozmowa. Wstaję i powoli podchodzę do drzwi, przykładając do nich ucho.

- Spałeś z nią? - Daniel ewidentnie jest wkurzony.

- Z kim? - Ton Chrisa jest rozbawiony.

- Z Evą a z kim.

- Jeszcze nie miałem tej przyjemności - parska.

- I nie będziesz miał. Trzymaj się od niej z daleka.

- A to niby dlaczego tato? - Ostatnie słowo wręcz ociekało złośliwością.

- Bo zależy mi na Veronice i nie pozwolę ci tego zniszczyć.

- Czyli ja już nie mogę być szczęśliwy, tak? - Chłopak zadrwił, po czym wybuchnął śmiechem.

- Ty nie potrafisz być szczęśliwy Christoffer i między innymi dlatego masz trzymać się z dala od Evy.

- Sam mówiłeś, że mamy się poznać, więc skąd ta zmiana planów?

- Nie wiedziałem, jak Eva wygląda, ale teraz już wiem i masz się do niej nie zbliżać, rozumiemy się?

- Jeżeli Ty i Veronica to coś poważnego to będziemy się spotykać, chociażby na rodzinnych obiadkach - zadrwił - no, chyba że masz zamiar mnie na nie nie zapraszać.

- Nie przeciągaj struny.

- Dobrze, będę trzymał się od niej z daleka, możesz się już zrelaksować, bo znowu będziesz miał problem z erekcją.

Odsuwam się od drzwi i nie wiem co myśleć. Bardziej uprzedmiotowić mnie się chyba nie dało. Podchodzę zirytowana do szafy i wyciągam spodnie i bluzkę. Ubieram się, robię szybki makijaż i chwytam za klamkę drzwi. Wychodząc, zauważam, że na schodach siedzi Chris i bacznie mi się przygląda.

- Dlaczego śpisz w piwnicy?

- To mój pokój, a nie piwnica - przewracam oczyma.

- Jak jesteś gotowa to możemy ruszać - powoli wstaje i strzepuje spodnie.

- Niby dokąd? - Kręcę zdezorientowana głową.

- Mój ojciec powiedział, że moje wtargnięcie do waszego domu było sporym nietaktem i dlatego w ramach przeprosin zabieram cię do siebie - posyła mi uśmiech i oblizuje usta.

- A jeśli nie chcę?

- Oboje dobrze wiemy, że chcesz - puszcza do mnie oko i wyciąga do mnie rękę. - Chodź.

- Wezmę tylko torebkę - wzruszam ramionami i ignoruję jego wyciągniętą rękę.

Kilka sekund wcześniej wyraźnie obiecał ojcu, że będzie się trzymał ode mnie z daleka więc dlaczego mam gdzieś z nim jechać? Wchodzimy do kuchni, gdzie moja mama siedzi z Danielem.

- Zabieram Evę do siebie - Chris mówi, wyciągając kluczyki z kieszeni.

- To miłe z twojej strony Christoffer - moja mama się do niego uśmiecha z przesadnym entuzjazmem.

- Proszę mówić mi Chris - posyła jej uśmiech, który nawet na mnie podziałał.

- Do widzenia - odpowiadam i czuję na sobie wzrok Daniela. Mężczyzna przygląda mi się z irytacją, po czym przerzuca swój wzrok na Chrisa.

- Myślałem, że dzisiaj wyjeżdżasz gdzieś z Williamem - mężczyzna mówi przez niemal zaciśnięte zęby.

- Zmiana planów ojcze, William wpadnie do mnie później. Poznam go z Evą, przydadzą się jej nowi znajomi skoro wszyscy chodzimy do tej samej szkoły - odpowiada z uśmiechem.

- Chodzisz do Nissen? - Moja mama patrzy na niego z uwielbieniem.

- Owszem, do trzeciej klasy.

- To świetnie - nie wiedzieć czemu moja mama klaszcze - widzisz Eva, a bałaś się, że nikogo nie będziesz znała w szkole a tutaj taka niespodzianka.

- Fantastycznie - mówię z ironią, co nie umyka Chrisowi, który wybucha śmiechem.

- To my już uciekamy, do wiedzenia! - Chris ciągnie mnie w kierunku drzwi.

Po chwili siedzimy w samochodzie, a ja czuję na sobie jego wzrok.

- Dlaczego się na mnie patrzysz? - Spoglądam na niego z irytacją i zażenowaniem.

- Bo mogę - odpowiada, po czym włącza silnik i odjeżdżamy spod mojego domu.

Tainted love |Mohnstad|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz