-Wstała o 11. Nie jest to rzeczy Dziwna po wczorajszych wydarzeniach naprawdę musiała być wyczerpana. Ruszyła do kuchni, z której dobiegały krzyki i szuraniem widelca o talerz *? Czemu mnie to nie dziwi*.
-taratatatatatatataratarara- krzyczał Noya, aby wkurzyć jeszcze bardziej Jacka.
-Zamknij wreszcie tą morde dzieciaku- próbował go uspokoić Yakobu, ponieważ wiedział, że ona jeszcze śpi.
-Yy szo tu się dzieje??
-Oo Lilly obudziłaś się, czy ja cie obudziłam?- spytała Lisa zmartowiona.
-Sama się obudziłam.
-Ok, siadaj tu obok Noyi i Yakobu- mówiąc to wskazał ręką na miejsce.
-Pff szmata- opluł mnie i pokazał język.
-Flee, jakoś się przyzwyczaje- odpowiedziała dziewczyna poddając się przeznaczeniu.
Po śniadaniu dalej siedziała na swoim miejscu. Dymała stukając paznokciami o blat stołu. Z rozmyślań wyrwał ją Jack.
-Lilly, musimy porozmawiać...
-Dobrze- odpowiedziała lękając się, że zrobiła coś, ale o tym zapomniała...
-Twój ojciec był wspaniałym królem, który rządził wymiarem i wymierzał sprawiedliwość. Pwidziała imi narodzinami endermany uwielbiały go i szanowały. Pewnego dnia do wymiaru trafiła kobieta. Z bladobrązowymi włosami i czerwonymi oczami. Była odziana w szmacianą suknie z dziurami i związane ręce oraz nogi. Wszyscy chcieli ją rozszarpać oprócz mnie i kilku innych stworów. Nasz władca stanął w jej obronie i wziął pod swoje strzydła, a tak naprawde- zakochał się od pierwszego wejrzenia. Po pewnym czasie Misaki wyznała Dragonowi miłość, a potem pojawiłaś się ty. Nikt cie nie lubił oprócz Dragona, Misaki i Toniego, to był bardzo dobry chłopak.
-Wiem to, aż za dobrze, zawsze mnie wyciągał z tarapatów... Kocham go. A on kochał mnie, tylko przez tego Riddocka musiał umrzeć...
-Rozumiem twój ból- po tych słowach poszedł na chwilę do swojego pokoju, a ona cierpliwie czekała. Gdy Jack wrócił miał ze sobą fotografie Misaki.
-To była twoja mama.
-Piękna...
*media*-W tym momencie do pokoju wszedł Yakobu i zobaczył "przy okazji" zdjęcie jej mamy.
-A kto to?
-Nie interere Syczałko Pizdałko.
-No eyy zapytać się nie można!?
-W tym wypadku akurat nie.
-I tak się dowiem, zobaczysz...
-Sretetete wmawiaj sobie.
-Ide się przejść, narazie!- wziął MP3 ze słuchawkami i wyszedł.
-Co za dzieci w tych czasach...
-Nie wnikam ;-;.
-Nie wnikaj.
-To na czym skończyliśmy?
-Pokazałeś mi zdjęcie mamy.
-Aaa to wszystko co chciałem powiedzieć!! Możesz już robić co chcesz, jesteś wolna.
-Dziękuje... - postanowiła pójść za przyjacielem. Wyszła i zaczęła sie rozglądać, ale był pewien problem, a mianowicie nie widziała gdzie co jest. Poszła kilka kroków od jaskini, w której mieszkała. Spojrzała w lewo i zauważyła sad. Ruszyła w jego kierunku bawiąc sie jednocześnie włosami. Gdy była już na miejscu, położyła całą dłoń na pni drzewa. Przyłożyła następnie jedno ucho i objęła roślinę. Po prostu brakowało jej kogoś bliskiego, kogo darzyłaby uczuciem, z kim chciałaby porozmawiać na każdy temat, na kogo mogłaby patrzyć dniami i nocami. Taką osobą był Tobio, ale zabił go ten debil Roddick...
- Zemszczę się Roddicku, za tate, za Tobio, za ich rodziny, aby nikt wraz z naszymi dziwactwami mógł żyć spokojnie...
-Nagle usłyszała jakiś szelest niedaleko niej. Zignorowała to i przypomniała sobie o Creeperze, którego miała szukać. Ruszyła w prawą stronę, skąd przyszła.
- Gdzie on może być.... Jestem tutaj dopiero 2 dni i nie znam okolicy. Gdybym była dojrzałym chłopcem ze słuchawkami poszłabym nad wodę. Pamiętam już!! W miejscu gdzie go spotkalam był piękny widok na zachód, a słońce odbijało się od tafli wody. Bingo!!- poszła w wyznaczonym kierunku. Po 10 minutach marszu zobaczyła go. Siedział na drzewie z podwiniętymi nogami do brody *dobrze napisałam?? Poprawcie mnie w komentarzach będzie mi miło*.
Wleciała cicho na drzewo i usiadła obok niego. Zachodziło słońce. Piękny widok.
- Piękny widok... Pierwszy raz widzę takie niebo. Zawsze widziałam czerń, otaczałanie cały czas, a jej obecność stała się moją codziennością.
-Widzę je co dnia, a mimo tego zawsze mnie zachwyca. Niektórzy nie zwracają na nie uwagi, bo widzą jedynie czubek swojego nosa.
- Nie umiem się teleportować, a gdybym wiedziała o tym miejscu bym tu zamieszkała, wraz z Tatą, Tobio i z wami. Ale... Przez tego chuja mój tata i jedyny przyjaciel nie żyje!!!
-Wiem jak się czujesz. Moją mamę prawie zgwałcił, tate zabił, ale najpierw torturował. Potem porzuciła mnie w jaskini, Aby mi życie uratować. Nie mam im tego za złe, bo wiem, że chcieli chronić swoje dziecko.
-Moja mama zmarła przy porodzie, bo byłam za duża, a smoki rosną do 13 roku życia. Dlatego taka, a nie inna-
Spojrzała do góry, zadarła swój mały nosek i przyglądała się nie zwykłemu niebu
*media *^*-Lilly?
-Tak?
-Chcesz ze mną codziennie tu przychodzić, aby patrzeć na niebo. Jako przyjaciele- złapał ją za rękę i rysował na zewnętrznej części serduszko.
-Z chęcią- zawiał silniejszy wiatr, który rozwiał jej włosy. Oczy nabrały blasku, w których odbijał się zachód słońca.
-Pięknie wyglądasz.
-Dziękuje.
-Wiem co zrobimy!! Jutro pójdziemy do miasta!!
-Nie jestem, co do tego przekonana, ale nie ma życia bez ryzyka.
-Zawiał wiatr, słończe zaszło i zrobiło się zimno. Yakobu chyba zauważył, że smoczycy jest zimno, więc przybliżył się do niej i objął ramieniem. Oparła głowę o jego bark i tak siedzieli. Patrzyli na nocne niebo, bezchmurne pełne gwiazd, księżyc był w pełni i dodawał tylko uroku. Mogliby tak siedzieć do rana, ale są osoby, które mają urwanie głowy, bo nie wiedzą gdzie oni są. Wracali powoli rozmawiając o życiu, od czasu do czasu wygłupiając się.#Coś ode mnie#
Mam nadzieje, że Spodobała się kolejna część Tego opowiadania
~Czy pójdą do miasta?
~Jak ukryją cechy LillyPop?
~Co stanie sie podczas tej wycieczki?
~Czy to będzie miłe, czy najgorsze wspomnienie bohaterki?Odpowiedzi na te pytania będą w następnej części!!
CZYTASZ
Minecraft- córka Smoka Kresu [ZAWIESZONE]
FanfictionHej!! Mam na imię LillyPop i 17 lat. Jestem w dość nietypowej rodzinie. Moja mama zmarła tuż po moim Urodzeniu, a tata jest... Smokiem. Dokładniej Smokiem Kresu. Mieszkam razem z nim w Enderze. Jego poddani są Endermanami, ale oni nie darzą mnie sym...