-Musisz to robić?! -Seth usłyszał krzyk Dean'a, wchodząc do domu.
-Dobrze wiesz, że nie mogę. Nie teraz, dobrze wiesz, co teraz przeżywa,to sprowadziłoby lawinę nieszczęść. Nawet ty masz na tyle sumienia, by to zrozumieć. -Seth z coraz większym zainteresowaniem przysłuchiwał się rozmowie zza ściany.
-Nieważ się tu przyjeżdżać, nie zranisz go, nikt tego nie zrobi! -W tym momencie Seth się trochę zaniepokoił, przyłożył rękę do ust, by nie wydać żadnych dźwięków,zdradzających jego obecność. I oczywiście, jak na ironie zepchnął ręką z komody wazon, który z impetem uderzył o podłogę.
-Kto tam jest? -Usłyszał głos zaniepokojonego Ambrose'a.
-Spokojnie to tylko ja. -Powiedzial Seth i wszedł do pokoju. -Cholerny wazon, nigdy go nie lubiłem. Zawsze wydawał się podstępny.
-Dostałeś go ode mnie na rocznicę i byłeś nim zafascynowany i wychwalałeś go ponad wszelką miarę.
-Bo jest śliczny, ale nie zmienia to faktu, że jest zdradziecką świnią!
-Kochanie, proszę cię, nie krzycz na wazon i tak już go zabiłeś.
-Bo się mu należało! Nigdy mnie nie lubił.
-Seth, kochanie, słoneczko ty moje, na prawdę cię kocham, ale umówię cię z psychologiem.
-Co? O czym ty pieprzysz? Jaki psycholog?
-Rozmawiasz z WAZONEM! Mówisz o nim w niecodzienny sposób.
-Bo mnie wydał. -Warknął Rollins.
-A propo, podsłuchiwałeś? -Ambrose podniósł brew do góry i wyczekiwał od partnera odpowiedzi.
-Ja? Yyyy...Kup mi nowy wazon, a nie zadajesz potencjalnie problematyczne pytania.
-Seth? -Spojrzał na niego podejrzliwie Dean, mając już pewność, że podsłuchiwał.
-Widzisz to przez ten jebany wazon! Gdyby nie on to byś się nie zorientował.
-Czemu podsłuchiwałeś? -Zapytał spokojnie Dean.
-Wszedłem i usłyszałem, jak krzyszczysz,więc chciałem wiedzieć, co się stało, a ty i tak nic byś mi nie powiedział. Postanowiłem, więc sam się czegoś dowiedzieć i nie ukrywam, że usłyszane wypowiedzi mnie zainteresowały.
-Cóż takiego twe uszy usłyszały? -zapytał Ambrose.
-To, że nie możesz czegoś zrobić i darłeś się na kogoś, żeby tu nie przyjeżdżał, bo ma kogoś nie ranić i nikt nie może tego kogoś ranić. -Dean wziął głęboki oddech.
-Sethie musimy porozmawiać. -Użycie pseudonimu Sethie nie oznaczało praktycznie nigdy nic dobrego, a w połączeniu z musimy porozmawiać stanowiły mieszankę przy której koktajl mołotowa jest jak zwykły napój.
Usiedli na kanapie.
-No co jest? -zapytał dociekliwie Seth.
-Bez względu na wszystko daj mi powiedzieć do końca i nie przerywaj mi. -Powiedział zasmucony Dean. Seth w odpowiedzi skinął mu głową.
-Obiecujesz? -Zapytał Ambrose
-Tak. -Powiedział stanowczo brunet.
-Bo... Dobra raz kozie śmierć. Pamiętasz, jak mieliśmy taką jakby przerwę w związku, bo chorowałeś na depresję i chciałeś to wszystko zobić sam? No, więc wyprowadziłeś się ode mnie i nie dawałaem sobie rady. Wszyatko mi o tobie przypominało, bardzo tęskniłem. Pewnego wieczoru to się bardzo nasiliło i upiłem się. Przyszła do mnie Renee i my. My uprawialiśmy sex. -W oczach Seth'a pojawiły się łzy, które po chwili zaczęly swobodnie lecieć mu po policzkach. Dean wyciągnął dłoń bo otrzeć łzy chłopaka, ale ten się odsunął. Dean wyraźnie przez to posmutniał , ale nie winił za to w żadnym stopniu swojego partnera.
-To, to nie wszystko. My nie zrobiliśmy tego tylko raz, spotykliśmy się regularnie i... Jesteśmy parą. -W tym momencie Seth wybuchnął niepohamowanym płaczem.
-Sethie, przepraszam choć wiem, że to nie wystarczy.
-Masz rację nie wystarczy. Zrywam z tobą. -Powiedział to głosem pozbawionym emocji, co wywołało dresz emocji u Dean'a. Teraz to blondyn zaczął płakać.
-Nie kochanie, Sethie proszę cię nie.
-Nie mam wyjścia. Zadręczalem się, że przez moją depresje cierpiałeś, a tobie było jak w niebie. Przepraszam, ale nie mogę ci już ufać. -Skończywszy wypowiedź wstał i wyszedł z domu, zostawiając Dean'a samego ze sobą.
CZYTASZ
Ambrollins-stories about love
FanfictionRóżne krótkie opowiadania o dwóch zakochanych w sobie facetach-Dean'ie Ambrose i Seth'ie Rollins. UWAGA:Występują sceny 18+ i liczne wulgaryzmy CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!