-Naomi! Jesteś głucha? Ile mam cię wołać?!- krzyczał Mendes.
-O co ci chodzi?
-Hmm pomyślmy. Może chcę zapytać kiedy i o której mamy te cholerne korepetycje?- powiedział rozzłoszczony.
No tak. Korepetycje. Po co ja się na to zgadzałam? Miałabym spokój i nie musiałabym spędzać z nim czasu. O wiele bardziej wolałabym uczyć Camerona, tylko, że na moje nieszczęście on jest niezły z matmy. Ehh...
-Niech będzie piątek o dziewiętnastej- wyparowałam.
-Chyba cię coś boli, w piątki są najlepsze imprezy. Musisz wymyślić inny dzień- powiedział Shawn stanowczo.
-Piątek- ucięłam tylko i ruszyłam w stronę domu. Za sobą słyszałam jeszcze jak Mendes burczy coś pod nosem. Niech sobie nie myśli, że jestem taka jak każda. Że rozpływam się kiedy go widzę, zawstydzam się kiedy nasze spojrzenia się krzyżują, i że mogę patrzeć na jego twarz godzinami. Co to, to nie. Wiem jaki jest naprawdę- wyżywa się na słabszych, jest chamski, arogancki i zadufany w sobie. Wydaje się, że jego jedynym celem w życiu jest chodzenie od imprezy do imprezy oraz umawianie się z naiwnymi dziewczynami i łamanie im serca. Dupek.
Po kilku minutach byłam już pod domem. Przekręciłam klucze w drzwiach i weszłam do środka.
-Cześć!- krzyknęłam, mając nadzieję, że może ktoś jest w domu.
Ale jak zawsze się zawiodłam. Nie mam rodzeństwa, a rodzice są w pracy do późna. Nigdy nie interesowali się moim życiem. Jedynym pytaniem padającym z ich ust było: ,,Jakie dostałaś dziś oceny?"
Nigdy nawet nie starali się udawać, że ich coś obchodzę.Nikt w gimnazjum mnie nie akceptował- sama nie wiem czemu. Byłam trochę grubsza... No może nie trochę. Nienawidziłam siebie, rzadko patrzyłam w lustro, bo zawsze widziałam w nim potwora. Z zazdrością oglądałam zdjęcia tych pięknych dziewczyn na Instagramie i wybiegi mody Victorii Secret. Mój ból potrafiły załagodzić tylko słodycze, jadłam ich mnóstwo przez co tyłam jeszcze bardziej. Nie wychodziłam z domu- zresztą nie miałam nawet do kogo, ani z kim.
Pewnego razu do naszej klasy przyszedł nowy chłopak. Szalenie przystojny, każda do niego wzdychała. Ja też. Z zachwytem patrzyłam w jego czekoladowe oczy i piękny uśmiech. Uwielbiałam jak poprawiał swoje brązowe włosy i jak poruszał się kiedy chodził po korytarzu. Tak, tym chłopakiem był Shawn.
Pewnie zastanawiacie się, co takiego się wydarzyło, że go znienawidziłam? Otóż to on zniszczył moją psychikę najmocniej. To przez jego wyzwiska i śmiechy zaczęłam się ciąć. Upokarzał mnie na każdym kroku i wytykał moje wady, przez co moje kompleksy z dnia na dzień się powiększały. Jedyne czego pragnęłam w tamtym okresie życia to śmierć.
Na szczęście ogarnęłam się i wzięłam się za siebie. Zaczęłam ćwiczyć i zdrowo się odżywiać. Byłam dla siebie bardzo wymagająca i szybko zrzuciłam wagę. Mój stan psychiczny też się poprawił i teraz czuję, że jetem innym człowiekiem. Postanowiłam sobie, że nikt mnie już więcej nie upokorzy i nie będzie mną pomiatał. A zwłaszcza on. Kiedy dowiedziałam się, że jesteśmy w jednej klasie w liceum to obiecałam też sobie, że będę traktować go z dystansem, ale przeszkodziła mi w tym pani Grace. Czuję, że moje życie nie będzie już takie spokojne.
CZYTASZ
Life of the party/ s.m
FanfictionNaomi- spokojna 17 latka. Uczy się bardzo dobrze, chociaż nie można jej nazwać kujonką. W wolnych chwilach lubi oglądać filmiki śmiesznych kotów w internecie, stalkować swojego crusha i fangirlować. Shawn- szalony 18 latek. Prawdziwa dusza towarzyst...