2

11 6 0
                                    


-Mamoo! - darłam się jak głupia.
-Co się dzieje córcia?
-Gdzie moje notatki do szkoły? Muszę jeszcze wybrać się do biblioteki i się poduczyć.
-A może z jakimś kolegą?
-Coo?! Nie. Mamo, ja się w takie rzeczy nie bawię.
-Usiądź skarbie... Chcę ci coś szczerze powiedzieć.
Niechętnie usiadłam obok.
-Słucham?
-Więc... Jakby ci to lekko przekazać. Martwię się o ciebie. Chowasz głowę w książki i myślisz, że uciekniesz od problemów, ale takie jest życie. Trzeba się z nim zmierzyć. Nie chcę żebyś była sama... I nie mam tu już nawet chłopaków na myśli. Wystarczy jak znajdziesz sobie jakąś przyjaciółkę, koleżankę.
-Ale mi jest tak dobrze.
-Posłuchaj... To, że twój ojciec wyrządził nam wielką krzywdę nie oznacza, że mamy żyć w ciągłym strachu. Musisz się otworzyć i zacząć czerpać radość z życia.
-Mamo... Ja już muszę iść.
-Znowu uciekasz od problemów.
-Może jestem tchórzem. 
Powiedziałam biorąc torbę z laptopem i książkami i wyszłam z domu. Idąc do biblioteki zaczęłam nad tym wszystkim myśleć. Czy ona nie może zrozumieć, że taka jestem szczęśliwa? Nie są mi potrzebni znajomi. Byłam zła na mamę, że każe mi żyć jak inni.
Po pewnym czasie otworzyłam drzwi od biblioteki, zdjęłam płaszczyk i usiadłam z laptopem przy biurku. Skoro mama mi nie powiedziala gdzie moje notatki byłam skazana na internet. Przeglądam internet kiedy natknęłam się na pewną stronę gdzie znalazłam artykuł o samotności dotykającej człowieka:
" Samotność nie jest wybredna, dotyka osób w różnym wieku, o różnych charakterach, niezależnie od sytuacji materialnej, społecznej i osobistej - osamotnionym może być zarówno człowiek posiadający grupę przyjaciół i znajomych jak i starsza osoba, której najbliżsi są zbyt zajęci sobą. Z tego punktu widzenia, każda osoba powinna skutecznie przeciwdziałać pierwszym oznakom osamotnienia.
Osamotnienie to zawsze doświadczenie negatywne. Być może znamy ludzi, którzy cierpią z tego powodu - przechodzą obok nas, a my w będąc zajętymi nie dostrzegamy cichego cierpienia.
Człowiek może wytrzymać tydzień bez picia, dwa tygodnie bez jedzenia, całe lata bez dachu nad głową, ale nie może znieść samotności. To najgorsza udręka, najcięższa tortura."
Miałam wielki mętlik w głowie. W sumie miałam mamę to nie byłam sama, ale to nie to samo co moje rówieśniczki. A jak one mają ciekawsze życie? Może jestem nudna i dlatego nikt nie chce ze mną nawiązać kontaku? Byłam trochę przygnębiona i jednocześnie zła. Zła na świat, na siebie na swoje życie. Postanowiłam zapomnieć o tym i szybko powtórzyłam materiał. W drodze do szkoły miałam tylko jedną myśl : jestem nudna. Było mi z tym okropnie źle. Może czas zmienić swoje życie? Ale jak? W szkole jak zwykle dostałam same dobre oceny. Dopiero teraz zauważyłam jaka jestem... Na przerwie słyszałam jak dziewczyny gadały coś o jakiejś imprezie.
-A ty chcesz przyjść na moją imprezę nudziaro? A no tak! Zapomniałam... Pewnie będziesz się uczyć w piątek wieczorem. - zaśmiała się z grupką przyjaciółek.
Coś we mnie pękło... Nie wytrzymałam i chciałam wszystkim pokazać, że mam też drugą stronę, którą naprawdę chciałam dopiero odkryć na imprezie.
-Tak, będę na twojej imprezie.
Trzeba powiedzieć, że takich min to jeszcze nie widziałam... Byłam z siebie dumna.
-Dobra. Impreza jest na 20. Chyba wiesz gdzie mieszkam. - powiedziała wyraźnie zdenerwowana, oczekiwała innej odpowiedzi.
-Tak, wiem.
Wzięłam swoją torbę i zadowolona zostawiłam grupkę zdziwionych pustaczek.

* * *

Otworzyłam drzwi od domu.
-Cześć, mamo.
-Cześć, cześć.
-Chciałam cię przeprosić.
-Ohh... Przestań, nie powinnam...
-Nie! Właśnie dobrze, że mi to powiedziałaś. Idę dziś na imprezę do koleżanki.
-Naprawdę? Cieszę się... Choć to dziwnie brzmi, bo powinnam się martwić. Ta dzisiejsza młodzież jest nieprzewidywalna.
Zaśmiałyśmy się wspólnie.

* * *

Postanowiłam ubrać moją sukienkę, która dostałam rok temu na urodziny. Ubrałam ją chyba z dwa razy, bo uważałam, że jest za krótka, ale teraz chcę pokazać wszystkim, że potrafię się dobrze bawić. Przejrzałam się w lustrze i bardzo mi się podobał efekt.
-I jak mamo?
-Dziecko...
-Tak? - spytałam zdezorientowana.
-A gdzie makijaż? - zaśmiała się.
-Mi chyba nie pasuje.
-Namów się na pomalowanie rzęs i ust chociaż.
-No dobrze. - uśmiechnęłam się.
Usiadłam przed mamą, a ona zaczęła robić cuda. Kiedy przejrzałam się w lustrze nie wierzyłam, że to ja.
-Mamo?? Skąd ty tak umiesz pięknie malować.
-Dziecko... Uwierz mi, że kiedyś naprawdę było mi nudno. - mrugnęła.
-Dziękuję. - przytuliłam mamę.
-Nie masz za co kochanie.
Przeczesała mi palcami włosy. Założyłam szpilki. Jakie to było dziwne uczucie... Dawno w nich nie chodziłam. Ubrałam ramoneskę, wzięłam torebkę i żegnając się z mamą powiedziałam, że będę na 24:00.   

* * *

Już dało się słyszeć głośna muzykę i krzyki nastolatków. Wzięłam głęboki wdech i weszłam do środka. Pary oczu zaczęły się na mnie patrzeć. Dziwnie się czułam... Nie miałam nawet do kogo podejść. Postanowiłam pójść do właścicielki domu.
-Yyyy... Em? - spytała Natalia, organizatorka imprezy.
-Tak, ja. Przyszłam się przywitać.
-Chodź, musisz się czegoś napić.
Liczyłam na jakiś sok, ale ona podała mi wódkę i cytrynę.
-Ja nie piję alkoholu.
-Żartujesz? To po co przyszłaś?
Czułam się głupio i wsłuchując się w głośne basy muzyki wypiłam na raz zagryzając.
-I co? Strasznie?
Pokiwałam głową na nie.
-Nie wiedziałam, że taka jesteś.
-Bo mnie nie znasz.
Szczerze też nie wiedziałam. Chciałam tylko wydawać się ogarnięta.
I tak to zleciało... Cały czas dolewali mi alkoholu, zaczęłam się rozluźniać i tańczyć w rytm muzyki. Nagle poczułam czyjeś ręce na moich pośladkach. Odskoczyłam jak poparzona.
-Pojebało cię?
On skrzyżował mi ręce i przysunął do ściany. Nikt nie reagował, bo każdy był już w swoim świecie.
-Puszczaj!
Zaczął obmacywać mi ciało... Wspomnienia wróciły. Przypomniał mi się mój ojciec. Z całej siły uderzyłam napastnika w brzuch z kolana i wybiegłam z domu. Biegłam trochę, całą rozpłakana i zagubiona zaczęłam pałętać się po mieście. Była jakaś 23:20 kiedy podjechał do mnie jakiś czarny samochód...

MercyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz