Rozdział 2

258 22 3
                                    

Wsunąłem się głębiej do domku na drzewie – miał najwyżej półtora na półtora metra i nawet Ernest nie mógłby stanąć w nim wyprostowany, ale ja go uwielbiałem. Miał jedno wejście, przez które można było wpełznąć do środka i malutkie okienko na przeciwległej ścianie. W róg wcisnąłem stary stołeczek, na którym stawiałem świecę, przyniosłem też dywanik tak sfatygowany, że siedzenie na nim nie różniło się zbytnio od siedzenia na gołych deskach. To wszystko było niewiele warte, ale dla mnie oznaczało kryjówkę – naszą kryjówkę.

– Nie nazywaj mnie ślicznym, proszę. Najpierw moja mama, potem Fizzy, a teraz jeszcze ty. To mi zaczyna działać na nerwy.

Aspen popatrzył na mnie w taki sposób, że chyba trudno mu było uwierzyć w mój brak urody. Uśmiechnął się.

– Nic na to nie poradzę, jesteś najpiękniejszym chłopcem, jakiego kiedykolwiek widziałem. Nie możesz mieć do mnie pretensji, że mówię to w jedynej chwili, kiedy wolno mi to zrobić. – Ujął moją twarz w dłonie, więc spojrzałem mu głęboko w oczy.

To wystarczyło. Jego usta przywarły do moich, a ja nie byłem w stanie myśleć o niczym więcej. Nie istniały żadne Eliminacje, nieszczęśliwa rodzina, Illéa. Istniały tylko dłonie Aspena na moich plecach, przyciągające mnie bliżej do niego, jego oddech na moim policzku. Wsunąłem dłonie w jego czarne włosy, nadal wilgotne od prysznica – zawsze brał prysznic wieczorem. Pachniał mydłem domowej roboty, szykowanym przez jego matkę. Ten zapach śnił mi się po nocach. Kiedy odsunęliśmy się od siebie, nie mogłem ukryć uśmiechu.

Siedział z rozłożonymi nogami, więc ulokowałem się pomiędzy nimi, jak dziecko spragnione czułości.

– Przepraszam, że jestem w kiepskim humorze. Po prostu… dzisiaj przyszło to głupie zawiadomienie.

– A prawda, list – westchnął Aspen. – My dostaliśmy dwa.

No jasne, bliźniaki właśnie skończyły szesnaście lat.

Aspen przyglądał mi się, kiedy mówił. Zawsze tak robił, kiedy byliśmy razem, jakby starał się wyryć w pamięci moją twarz. Od naszego ostatniego spotkania minął ponad tydzień, a my zaczynaliśmy się niecierpliwić, jeśli rozłąka trwała dłużej niż dwa dni.

Ja także na niego patrzyłem. Nawet gdyby brać pod uwagę wszystkie klasy, Aspen był bez wątpienia najprzystojniejszym chłopakiem w mieście. Miał czarne włosy i brązowe oczy, a uśmiechał się tak, jakby skrywał jakiś sekret. Był wysoki, ale nie za wysoki, szczupły, ale nie za chudy. W słabym świetle zauważyłem cienie pod jego oczami, co oznaczało, że przez ostatni tydzień pracował do późna. Jego czarny T-shirt był w kilku miejscach przetarty niemal na wylot, podobnie jak obszarpane dżinsy, które zakładał prawie codziennie.

Gdybym tylko mógł usiąść i je dla niego połatać – takie właśnie miałam ambicje. Nie chciałem być księciem Illéi, tylko Aspena.

Cierpiałem, kiedy nie byliśmy razem. Często chodziłem jak błędny, zastanawiając się, co on może robić. Gdy nie mogłem już tego wytrzymać, ćwiczyłem grę na różnych instrumentach – naprawdę powinienem mu podziękować, bo to dzięki niemu doszłem do obecnej biegłości. Doprowadzał mnie do szaleństwa.

I to nie było nic dobrego.

Aspen był Szóstką. Szóstki były służącymi stojącymi tylko jeden szczebel nad Siódemkami i różniącymi się od nich odrobinę lepszym wykształceniem i przeszkoleniem do prac domowych. Aspen był mimo to najinteligentniejszym ze znanych mi ludzi, a przy tym był zabójczo przystojny, ale kobiety i mężczyźni niezwykle rzadko wychodzili za mąż za kogoś z niższej klasy. Taki mężczyzna mógł oczywiście poprosić o twoją rękę, ale niemal nie zdarzało się, by oświadczyny zostały przyjęte. Jeśli się wychodziło za kogoś z innej klasy, trzeba było złożyć mnóstwo dokumentów i odczekać chyba dziewięćdziesiąt dni, zanim można było załatwić dalsze wymagane przez prawo formalności. Nieraz słyszałem, że to dlatego, by dać ludziom czas na ewentualną zmianę decyzji. To, że byliśmy tak blisko i że przebywaliśmy poza domem po godzinie policyjnej, oznaczało, że mogliśmy mieć poważne kłopoty. Nie wspominając już o tym, jakie piekło urządziłaby moja matka.

Rywale L.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz