1

1.7K 119 45
                                    

Wattpad robi sobie ze mnie jaja ;c

•••

Otworzył powoli oczy, przecierając je piąstkami. Rozejrzał się dookoła, blade światło poranka otulało pokój w przyjemnym półmroku. Podniósł się do siadu, cicho mlaszcząc. Spojrzał na pogrążonego we śnie Hoseoka, po czym wstał i udał się do łazienki.

Był dziwnie wyspany, choć znów do późnych godzin nocnych myślał o pewnym miętowowłosym chłopaku, który zajął cały mózg rudzielca swoją osobą, zagnieździł się w myślach i sercu Jimina, w sumie trudno powiedzieć kiedy. Od samego początku zaintrygował go swoim dość trudnym charakterem, później przerodziło się to w zauroczenie, a po tym to już poszło z górki i ani się obejrzał, a był po uszy zakochany.

Wszedł do kabiny, odkręcił gorącą wodę i przymknął oczy, pozwalając wodzie otulić ciało przyjemnym ciepłem. Stał tak chwilkę, wsłuchując się w uspokajający szum, po czym otrząsnął się, sięgnął po żel i wylawszy odrobinę na dłoń, umył ciało jak i włosy.

Wyszedł z kabiny wycierając się puchatym ręcznikiem. Umył zęby, względnie ogarnął fryzurę, ubrał się w jakieś dresy i koszulkę, którą kiedyś zakosił Jungkookowi bo była ładna. Wyszedł z pomieszczenia ostatni raz zerkając na chrapiącego Hobiego. Wszedł do kuchni, a do jego nozdrzy momentalnie dostał się kuszący zapach jajek i bekonu. Seokjin stał przy kuchence, śpiewając pod nosem jakąś piosenkę. Jimin uśmiechnął się szeroko, podchodząc go od tyłu.

- Dzień doooobry, hyung - zaśpiewał tuż przy uchu starszego, który z mało męskim piskiem odwrócił się w ułamku sekundy i strzelił go szpatułką w twarz. Rudzielec syknął cicho, kiedy przedmiot zderzył się z jego policzkiem.

- Boże, hyung, spokojnie - zaśmiał się, mimo piekącego policzka. Jin zaraz doskoczył do chłopaka przepraszając i oglądając zaczerwienione miejsce.

- Aish... Jimin, czemu mnie tak straszysz? A jakbym miał nóż, to co by było idioto? - warknął zostawiając go w spokoju.  Wrócił do robienia śniadania, a Park usiadł przy stole. Popijał swoją ulubioną zieloną herbatę, kiedy do kuchni wpadł najmłodszy Kim, od rana pełen energii. Usiadł obok rudego, chwycił jego kubek i upił spory łyk.

- Dzień dobry - powiedział z tym swoim kwadratowym wyszczerzem.

Jin z lekkim uśmiechem podał chłopakowi kubek z kawą, ten podziękował radośnie i zamienił kubki teraz naczynie rudego, zamiast w jego dłoniach, stało przed nim, a on sam już upijał łyk czarnej cieczy. Park nie lubił kawy, uwielbiał jej zapach, ale ten lekko kwaśny smak odrzucał go od zawsze. Dziwił się jak dużo tego ohydztwa pije Tae, jednak on to i tak to pikuś w porównaniu do Yoongiego, który potrafi wchłonąć litry kawy dziennie i który właśnie wszedł do kuchni.

Jak zwykle pierwszy przystanek to kawa, dopiero po pierwszych kilku łykach był zdatny do życia. Usiadł przy stole, czując na sobie parę oczu. Dobrze wiedział czyich oczu. Spojrzał na chłopca z lekkim uśmiechem.

- Dzień dobry, Jiminnie – mruknął, nadal się uśmiechając.

Przywitał się tylko z Parkiem, innych miał gdzieś. Uwielbiał patrzeć na twarz chłopca pokrytą słodkimi czerwono-różowymi rumieńcami. Kochał je. Jak całego Parka, ale tylko Namjoon wiedział o uczuciach rapera względem młodego rudzielca. Joon to najlepszy przyjaciel Yoongiego, mówią sobie prawie wszystko. Wspierają się, pomagają sobie ale i dokuczają. Zachowują się jak typowe rodzeństwo. Obaj raperzy kochają. Yoongi Jimina, RapMon Jina, chyba dlatego ich piosenki są dobre.

Wracając do Jimina; dzieciak siedzi w sercu rapera od pierwszego spotkania. Kiedy tylko Yoongi zobaczył tę małą kluseczkę miał ochotę wziąć go w ramiona i chronić ... Po prostu chciał się nim zaopiekować i tak zrobił. Od tamtego czasu strzegł Jimina jak największego skarbu i nawet nie zauważył, kiedy to jego podejście z opiekuńczego hyunga stało się zakochanym opiekuńczym hyungiem. Traktował Jimina najlepiej jak umiał, był zawsze na jego zawołanie, pocieszał, ćwiczył z młodym. W skrócie był takim starszym bratem.

Ale on chciał czegoś więcej, chciał go pocałować, dotknąć skóry w miejscach gdzie nie powinien.

Problem był w tym, że był tylko jak starszy brat; pieprzony starszy brat, bez szansy na odwzajemnienie uczuć.

Siedział popijając drugi już kubek napoju bogów. Zerkał na chłopca, a kiedy na sekundę ich oczy się spotkały młodszy tylko rumienił się uroczo i odwracał wzrok. W kuchni zdążył zrobić się tłok z racji tego, że wszyscy już wstali. Jeon jak zwykle prowadził ożywioną rozmowę z Tae, Namjoon rozmawiał z Jinem, a Hoseok... Hoseok z długopisem w dłoni siedział nad piosenką. Yoongi flirtował ze swoją miłością, o imieniu Kawa. Jimin przysłuchiwał się rozmowie Kooka i Tae, kiedy nagle odezwał się lider. Wszystkie oczy zwróciły się ku niemu.

- Ej, dzieciarnia, wychodzimy dziś do klubu bo jutro i pojutrze mamy wolne. - oznajmił ucieszony Joon. Wszyscy oprócz Yoongiego zaczęli się ekscytować wyjściem, on jednak wolał zostać w dormie i odespać ostatnie noce spędzone nad piosenkami.

- Ja nie idę - powiedział od niechcenia. - Wolę się wyspać, niż siedzieć w jakiejś dziurze z tysiącem nachlanych dzieciaków wokół. - Upił ostatni łyk kawy i wstał od stołu, odłożył kubek do zlewu i skierował się do wyjścia z pomieszczenia, ostatni raz spoglądając na Jimina.

Rudowłosy posmutniał odrobinę, bo miał nadzieję na spędzenie wieczoru z Yoongim, może na rozmowie, bo wiadomo miętowowlosy nie lubił za bardzo integrować się z ludźmi z poza zespołu. Chciał spytać rapera czy mógłby zostać z nim w dormie, obejrzeli by coś albo cokolwiek, by porobili, ale zrezygnował gdy chłopak wyszedł z kuchni. No trudno, pójdzie z resztą do tego klubu, może wypije drinka, czy dwa i najwyżej wróci wcześniej.

Spróbował skupić się na dyskutujących Tae i Kooku, aby trochę odciążyć myśli, które cały czas uparcie wracały do rapera. Szybko mu się jednak znudziło słuchanie reszty maknae line, wstał i bez słowa wyszedł w kuchni. Poszedł do pokoju, wyjął z szafy przypadkowe ubrania, bo nie miał zamiaru się stroić. Zamyślił się na chwilę czy na pewno iść na "imprezę", bo w sumie mu się nie chciało. Z zamyślenia wyrwał go Jungkook, który wparował do pomieszczenia dziwnie podniecony. Klapnął na materacu, wziął głęboki oddech i się zaczęło.

- Hyung, bo my idziemy dziś to tego klubu...  I... I ja chcę powiedzieć Tae, co do niego czuję i nie mam się w co ubrać i boję się, że on mnie nie chce i że go stracę. - Słowotok młodszego, rozbawił rudzielca. Podszedł do chłopca i usiadł obok, obejmując go ramieniem.

- Słuchaj... Myślę, że Taehyung odwzajemnia twoje uczucia i na pewno go nie stracisz. Nie gadaj, że nie masz się w co ubrać, bo masz multum ubrań i na pewno będziesz wyglądać świetnie. - Uśmiechnął się delikatnie.

 Na twarzy czarnowłosego rozkwitł uśmiech, rudy usłyszał jeszcze tylko "Dziękuję, hyung." i już go nie było. Zaśmiał się cicho, kręcąc głową. Wziął ubrania i poszedł wziąć prysznic.

PillowTalk 》 m.yg p.jmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz