1

13 2 0
                                    

Siedziałam zamyślona na podłodze gdy w pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi.

No nareszcie... królewicz raczył nareszcie przybyć...

Pobiegłam do drzwi wejściowych ale zanim tam dobiegłam to ten co się spóźnia już wszedł sam, przypomnę, że drzwi były zamknięte, a on chociaż niema klucza to wszedł przez MOJE drzwi do MOJEGO mieszkania i najgorsze jest to, że nie wiem w jaki sposób. Jeśli on tak umie to pomyśleć co by było jakby jakiś złodziej chciał okraść mieszkanie.

Jebany magik... Jeszcze niech z okna skoczy...

-Gdzie reszta?

-Za chwilę przyjdą tylko hmm... muszą coś do kończyć - powiedział z dziwnym uśmiechem który często gościł na jego twarzy w podobnych sytuacjach więc wiedziałam o co chodzi.

Zioło, Ziółko, Trawka... ehh te chłopaki... jak czasem chce spróbować to czuję się jakby momentalnie zmieniali się w moich rodziców i "nie bo jeszcze coś sobie zrobisz" "kopniesz w kalendarz i co my powiemy twojej matce?". Czasem mam ochotę ich zabić... Ale to moi jedyni przyjaciele... Właśnie, przyjaciele. W szkole się kilku nabijało z nas, że ja ciągle tylko z chłopakami, a do nich, że przynajmniej mają się jak zabawić w trakcie spotkań. No. Kilku osobom się już oberwało... nie tylko od moich rycerzyków ale ja też tam trochę się bronie bo, hej! Ja się tak nie dam.

-Ummm... będziemy tu tak stać?

-Przecież wiesz gdzie co jest to co się głupio pytasz? Zachowujesz się jakbyśmy się znali od niedawna i jakbyś był u mnie pierwszy raz w domu. A gdyby tak było to nie otworzył byś drzwi do mieszkania bez kluczy, przywitał się oraz byłbyś zmieszany jakbym zrobiła to - kiedy kończyłam wypowiedź to szczeliłam go w pośladek.

-Dobra. Dobra. Masz rację, tylko zamyśliłem się iii... dobra to idę do twojego pokoju.

-Ok. Tylko zamknij okno - puściłam mu oczko - żebyś nie skoczył z niego, magiku.

Nie minęło 10 sekund (dam sobie rękę uciąć, że było mniej) i do domu weszli oni. "Nałogowcy" "zapasowi rodzice" i oczywiście moi przyjaciele.

-Hej Lu. Trochę się spóźniliśmy ale wiesz... musieliśmy coś załatwić bo u ciebie nie da rady... twoja mama wszystko wywęszy - skończył mówić i zostałam przytulona przez każdego.

-Jasne. Ale mogliście się podzielić - tutaj mina smutnego szczeniaczka.

- Nie jesteśmy pewni czy coś by ci się nie stało. Nie chcemy żeby twoja mama nas zabiła. Uwierz. Ona w twojej sprawie jest zdolna do wszystkiego.

- Tak... jeszcze żeby była trochę czasu w domu to bym uwierzyła no ale ok.

Kiedyś jeszcze was namówie... a jak nie to jakoś sama sobie poradzę.

-A gdzie Mike?

-Hmm ten magik otworzył zamknięte drzwi bez klucza i jakby nigdy nic wszedł. Teraz jest w pokoju i czeka na nas.

-Magik powiadasz... Masz tam otwarte okno? - Tey zaczął się śmiać.

-Nie pamiętam ale kazałam mu zamknąć jakby co - uśmiechnęłam się.

Niewiem czy oni też zauważyli, że Mike dzisiaj się inaczej zachowuje. Ale nie będę pytać. Może mi się zdawało albo tak tylko wyglądał jakby coś się stało, a to może ze mną jest coś nie tak.

Pov. Mike'a

Gdy weszłem do pokoju jak nigdy nic i rozłożyłem się na łóżku usłyszałem chłopaków. Przynajmniej Lu nie czekała wieczność. Rozejrzałem się po pokoju szukając padów żeby w coś zagrać. Niestety musiałem ruszyć moje dupsko w kąt pokoju koło szafy. Tam zobaczyłem lekko uchyloną szafkę. Niby nic bo w sumie chyba z milion razy patrzyłem co Lu w nich trzyma albo jak zostawałem u niej na noc żeby coś jej przynieść. Naturalnie chociaż niewiem czemu trochę się stresowałem otworzyłem szerzej drzwiczki. Wszytko było mniej więcej tak jak powinno. Jakieś spinki, gumki do włosów, to takie coś do rzęs i do brwi chyba, kilka szminek i błyszczyków, oraz fioletowy mini sejf w kształcie serca. Po staremu. Jednak... sejf który widziałem setki tysięcy razy nie był nigdy otwarty przy mnie... może ma tam pieniądze i nie chce później ich od nowa tam wrzucać. Już miałem zamykać bo słyszałem jak Tey pyta się o mnie ale z sejfu przez otwór do wrzucania monet wystawał mały kawałeczek bodajże chusteczki do nosa. Coś mnie podkusiło i pociągłem za niego wyciągając go trochę. Wtedy zaniemówiłem. Była na niej krew. Nie zdziwiłbym się ale po co trzymać taką chusteczke w sejfie. Po jakiego chuja?! Usłyszałem śmiechy i kroki z czego wynikało, że chłopaki i Lu idą do pokoju. Starałem się szybko włożyć chusteczke tak jak wcześniej i lekko zamknąłem drzwiczki. W tym momencie drzwi do pokoju się uchyliły.

-Chłopaki już przyszli...

Pov. Lues

Szłam przed chłopakami prowadząc ich mimo iż byli już z milion razy u mnie w domu. Otworzyłam drzwi do pokoju.

-Chłopaki już przyszli. Mike? Co ty tam robisz?

_-----------------_------------------_---------------------_
Heloł to ja xd autorka jakby ktoś nie wiedział. To tak. Halo halo! Jeśli ktoś to czyta to mam wiadomość więc... rozdziały będą się pojawiać co miesiąc ewentualnie jeżeli nie będą w takim czasie to znaczy, że jestem meeeega zajęta bo wiecie xd szkoła itd. wtedy rozdział pojawi się najszybciej jak będę mogła go napisać i wstawić. W przyszłości jak będzie więcej czytających itd to rozdziały możliwe, że będą szybciej. To do następnego 😙 (przed chwilą skapłam się że miesiąc przecież nie trwa 2 tygodnie i zrobiłam błąd 😂 już poprawione)

Byłem ♡ /L.D.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz