Siedział za swoim biurkiem od samego rana i starał się dopracować wszystko, co do tej pory wspólnymi siłami wymyślił wraz ze swoimi pracownikami podczas wszystkich grupowych spotkań, jednak po każdej minucie analizowania i dokładania nowych slajdów, zdał sobie sprawę, że nic nowego nie da rady już wnieść. Za bardzo chciał wszystko dopieścić. Zależało mu i chciał jak najlepiej dla firmy, jak i dla siebie. Ale było już za późno na poprawki albo na całkowitą zmianę tematu, czy w ogóle koncepcję pomysłu, jednak coś ciągle męczyło go, aby nie odkładał tego wszystkiego jeszcze na bok. Nie mógł być na tyle spokojny, żeby zostawić to w nieidealnej formie, nie w takiej, jakby chciał, żeby została zaprezentowana. Dlatego od tej ciągłej analizy i rozmyślania towarzyszyły mu nerwy oraz ból głowy od kiedy tylko wstał dzisiejszego dnia. Był po prostu kłębkiem nerwów. Musiał w końcu skierować swoje myśli w innym kierunku, chociaż było to zbyt trudne w takiej sytuacji, wymagało to od niego, aby przestało mu tak zależeć, a niestety było to niewykonalne. Wiedział, że to była wielka szansa, więc zlanie całego projektu byłoby nie na miejscu, jednak za nie długo będzie mógł już swobodnie pooddychać, musi jeszcze tylko chwilkę się pomęczyć. W końcu spotkanie zbliżało się wielkimi krokami.
Z każdą kolejną minutą czuł większą presję i zestresowanie.
Miał dosyć spore doświadczenie w tej branży jak na swój młody wiek, zazwyczaj wszystko przychodziło mu z łatwością, jednak tym razem było inaczej. To zadanie było dla niego wielkim wyzwaniem i obawiał się, że pierwszy raz nie uda mu się podołać. Ta świadomość, że może nie być wystarczajaco dobry wykańczała go podświadomie.
Jedyne co poprawiało mu dzisiaj samopoczucie, to była kawa. Nie jedna. Wypił ich już chyba trzy. Jego gabinet był przesiąknięty tym zapachem, nawet perfumy, których użył nie dawały dziś takiej intensywności.
W swojej krwi miał zbyt dużą ilość kofeiny, ale wciąż czuł chęć, aby sięgnąć po kolejne kubki kawy. Pijąc ją, chciał przystopować swoje emocje, obudzić się i trochę zrelaksować. Odnalazł w niej jakąś swojego rodzaju formę ucieczki, jednak nie ukrywając prawdy, w tym momencie najbardziej zadowolony byłby z kieliszka dobrego whisky, albo innego alkoholu, byle tylko to coś posiadało w swoim składzie promile. Chyba wypiłby wszystko, co tylko wpadłoby w jego ręce. Lecz na tą chwile mógł sobie o tym pomarzyć.
Została mu tylko kawa.
Z każdą minutą, pomimo wszystko, czuł się jeszcze bardziej spięty, nic mu nie pomagało. Przeglądał tylko notatki i zaczesywał nerwowo włosy do tylu. Zachowywał się jak nastolatek przed ważnym egzaminem, chociaż nawet te kilka lat temu nie był w takim stanie. Zdawało się, jakby to była jego pierwsza rozmowa, chociaż już przeprowadził ich wiele. Jedyna różnica była taka, że tym razem stawka była większa. Chciał zrobić coś, czego nawet jego ojciec nie dokonał od czasu założenia firmy.
— Spotkanie z SmithCom odbędzie się za dziesięć minut na czwartym piętrze. — Do biura weszła jego asystentka.
Tym razem mógł jej się lepiej przyjrzeć.
Stała przed nim blondynka z włosami do ramion, lekko pokręconymi i zaczesanymi za ucho, z oczami niebieskimi patrzącymi na niego zza długich rzęs. Była szczupła, lecz z podkreślonym niewielkim brzuszkiem w obcisłej zielonej sukience. Miała założone wysokie, czarne szpilki, a w ręce trzymała masę papierów.
Patrząc tak na nią, nie mógł pojąć, jak nie zauważył, tak wielkiej zmiany w jej życiu. W końcu widuje ją parę razy dziennie, a nie zwrócił uwagi, że jest w ciąży i to od pewnego czasu. Było mu naprawdę głupio, że tak zatracił się w pracy, ale tak wyglądało jego życie już od wielu lat.
Czyżby, aż tak był pochłonięty pracą?
— Zaraz wychodzę — powiedział, zamykając swój notatnik.
CZYTASZ
Umowa o pracę
RomanceJeśli wchodzisz w układ z diabłem, powinieneś zadać sobie pytanie, dlaczego diabeł uważa ten układ za dobry. Jo Nesbø, Nóż